Reklama

Komisarz UE: rok kryzysu i reform

Olli Rehn: Państwa członkowskie UE i Parlament Europejski powinny jak najszybciej się zdecydować na gruntowną reformę unijnego systemu zarządzania gospodarką – przekonuje komisarz UE do spraw gospodarczych i walutowych

Publikacja: 10.01.2011 01:03

Komisarz UE: rok kryzysu i reform

Foto: AFP

Red

Właśnie pożegnaliśmy 2010 rok. Biorąc pod uwagę sprawy gospodarcze i finansowe, niektórzy przyjęli to zapewne z ulgą. Jak skomentował jeden z moich kolegów: „To był szalony rok i mam nadzieję, że szybko minie!”. Czy rok 2010 faktycznie zasługuje na złą reputację annus horribilis? I tak, i nie.

[wyimek]Reformy pozwolą nam wcześniej rozpoznawać niepokojące sygnały i wymagać od kraju, w którym wystąpiły, podjęcia działań naprawczych[/wyimek]

Z jednej strony Europa pogrążyła się w nowej, dość poważnej fazie kryzysu finansowego związanej z zadłużeniem publicznym, z drugiej jednak pojawiły się wyraźne oznaki ożywienia gospodarczego. Początkowo wzrost eksportu, a następnie popytu wewnętrznego sprawiły, że trend w górę umocnił się i ustabilizował. Ponadto kryzys dał początek gruntownej reformie zarządzania gospodarką UE. Nie zapominajmy też, że 1 stycznia 2011 r. do strefy euro dołączyła Estonia, już wcześnie pokazując, iż podstawy jej stabilności gospodarczej są silne.

[srodtytul]Punkt zwrotny[/srodtytul]

„Kryzys” pochodzi od starogreckiego słowa „krisis” oznaczającego wybór, decyzję i jest pochodną od czasownika „krinein”, co znaczy „decydować”. A zatem kryzys to punkt zwrotny, często determinujący dalsze losy. Rodzaj testu ujawniającego słabość struktur. Brak zdecydowanej reakcji na kryzys doprowadziłby do utraty szans, jakie on stwarza, i w rezultacie – w krótkim czasie – do jeszcze gorszej sytuacji.

Reklama
Reklama

I oto na koniec 2010 r. stanęliśmy wobec ewidentnego paradoksu, jakim było ożywienie w gospodarce realnej przy jednoczesnej niestabilności rynków finansowych, szczególnie w sektorze zadłużenia publicznego.

Nasi obywatele i mechanizmy rynkowe czekają więc na punkt zwrotny. Puste deklaracje niczego nie zmienią. Oczekuje się od nas przede wszystkim ugaszenia pożarów na rynkach finansowych. W następnej kolejności mamy naprawić sam system.

W momencie najmocniejszego uderzenia światowego kryzysu finansowego istniało duże prawdopodobieństwo, że dojdzie do drugiego wielkiego kryzysu. W tym newralgicznym momencie udało się go uniknąć, ponieważ politycy w UE i USA i w innych krajach skoordynowali wysiłki, postanawiając dostarczyć silne bodźce w polityce fiskalnej i monetarnej, by powstrzymać niekontrolowany spadek gospodarczy.

[srodtytul]Fiskalna straż pożarna[/srodtytul]

Dla Europy moment prawdy nadszedł wiosną ubiegłego roku. Realnym zagrożeniem była niewypłacalność Grecji. Po chwili wahania kraje ze strefy euro doszły jednak do porozumienia, by wspólnie z MFW sfinansować pomoc dla Grecji pod warunkiem wprowadzenia przez ten kraj rygorystycznego programu reform. W czasie gdy na europejskich rynkach finansowych trwała zawierucha, w ciągu tygodnia utworzono unijny system ochrony finansowej.

Decydujące działania podjęto w listopadzie, by pomóc Irlandii. Duże problemy w sektorze bankowym obciążyły nadmiernie finanse publiczne, już wcześniej odczuwające skutki recesji.

Reklama
Reklama

Jakie jest zatem saldo reform gospodarczych w Europie 2010? Zrobiono wiele, by zabezpieczyć stabilność finansową i stworzyć fiskalną straż pożarną. Ale potrzeba znacznie więcej, by odbudować struktury gospodarcze pozwalające zawczasu przeciwdziałać tendencjom kryzysowym oraz by stworzyć solidne podwaliny pod zrównoważony wzrost gospodarczy i przyrost miejsc pracy.

Bądźmy szczerzy, Europa tak mocno odczuła globalny kryzys, ponieważ nasze systemy podatkowe były niesprawne. Pomimo paktu stabilizacji i wzrostu finanse publiczne były podatne na kryzys, zanim jeszcze się on rozpoczął, a przez lata narastała nierównowaga makroekonomiczna. Dlatego tak ważne jest to, by państwa członkowskie UE i Parlament Europejski jak najszybciej zdecydowały o gruntownej reformie unijnego systemu zarządzania gospodarką. Powinno to nastąpić latem tego roku, a proponowane rozwiązania muszą zachować ambitne cele zawarte we wniosku Komisji, bez próby ich rozmydlania.

Najważniejszy wniosek płynący z obecnej sytuacji to konieczność wprowadzenia prewencyjnego nadzoru budżetowego, bardziej skutecznego i agresywnego niż do tej pory. Chcemy bowiem uniknąć w przyszłości kryzysu takiego jak w Grecji. W tym celu potrzebne są nam odpowiednie sankcje, a zwłaszcza możliwość ich nakładania w głosowaniu na zasadzie odwróconej większości. W ten sposób wnioski Komisji dotyczące sankcji przeciwko państwu członkowskiemu mogłyby być odrzucone wyłącznie w głosowaniu kwalifikowaną większością.

Nauczyliśmy się też, że nierównowaga makroekonomiczna może zawierać zalążki poważnego kryzysu, jak w przypadku Irlandii. Reformy pozwolą nam wcześniej rozpoznawać niepokojące sygnały i wymagać od kraju, w którym wystąpiły, podjęcia działań naprawczych.

[srodtytul]Lepiej zapobiegać, niż naprawiać[/srodtytul]

Przeprowadzenie ambitnej reformy zarządzania gospodarką to dla unii gospodarczej i walutowej kwestia wiarygodności, zarówno w krótkiej, jak w długiej perspektywie. Dlatego musimy się oprzeć krótkowzrocznej pokusie jej rozmydlenia. Działania zapobiegawcze są zawsze lepsze od naprawczych, nie wspominając już o rozwiązywaniu zaistniałych sytuacji kryzysowych. Tak więc skuteczne zarządzanie gospodarką stanowi najlepszą formę zapobiegania kryzysom, a bez wątpienia jest to forma skuteczniejsza niż jakikolwiek system ochrony finansowej.

Reklama
Reklama

Rok 2010 nie był łatwy. Jednak, patrząc wstecz, może on się okazać istotnym punktem zwrotnym dla integracji gospodarczej i politycznej Europy, pod warunkiem wszak naszej determinacji w dążeniu do pełnego przywrócenia stabilności finansowej oraz wzmocnienia systemu zarządzania gospodarką. Reformy te dopełnią unię walutową, tworząc faktyczną i sprawnie działającą unię gospodarczą. Najwyższy czas, by tak się stało i by dać euro solidne podstawy.

[i]Autor jest fińskim politykiem i politologiem. Od 2004 r. członkiem Komisji Europejskiej, komisarzem UE do spraw gospodarczych i walutowych[/i]

Właśnie pożegnaliśmy 2010 rok. Biorąc pod uwagę sprawy gospodarcze i finansowe, niektórzy przyjęli to zapewne z ulgą. Jak skomentował jeden z moich kolegów: „To był szalony rok i mam nadzieję, że szybko minie!”. Czy rok 2010 faktycznie zasługuje na złą reputację annus horribilis? I tak, i nie.

[wyimek]Reformy pozwolą nam wcześniej rozpoznawać niepokojące sygnały i wymagać od kraju, w którym wystąpiły, podjęcia działań naprawczych[/wyimek]

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Reklama
Opinie polityczno - społeczne
Dagmara Jaszewska: Maks Korż i fenomen ruskiego hip-hopu, czyli rock and roll dzieje się dziś na Wschodzie
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Polacy wychodzili sobie defiladę w Święto Wojska Polskiego. Nieprawdą jest, że czci się wyłącznie porażki
Opinie polityczno - społeczne
Rusłan Szoszyn: Piąta rocznica wielkich protestów. Co się dzieje na Białorusi?
Opinie polityczno - społeczne
Największe kłamstwo wyboru Karola Nawrockiego. PiS sprzedaje nową narrację
Opinie polityczno - społeczne
Pracownicy: Działania dyrektora Ruchniewicza budzą nasze poważne wątpliwości
Reklama
Reklama