Właśnie pożegnaliśmy 2010 rok. Biorąc pod uwagę sprawy gospodarcze i finansowe, niektórzy przyjęli to zapewne z ulgą. Jak skomentował jeden z moich kolegów: „To był szalony rok i mam nadzieję, że szybko minie!”. Czy rok 2010 faktycznie zasługuje na złą reputację annus horribilis? I tak, i nie.
[wyimek]Reformy pozwolą nam wcześniej rozpoznawać niepokojące sygnały i wymagać od kraju, w którym wystąpiły, podjęcia działań naprawczych[/wyimek]
Z jednej strony Europa pogrążyła się w nowej, dość poważnej fazie kryzysu finansowego związanej z zadłużeniem publicznym, z drugiej jednak pojawiły się wyraźne oznaki ożywienia gospodarczego. Początkowo wzrost eksportu, a następnie popytu wewnętrznego sprawiły, że trend w górę umocnił się i ustabilizował. Ponadto kryzys dał początek gruntownej reformie zarządzania gospodarką UE. Nie zapominajmy też, że 1 stycznia 2011 r. do strefy euro dołączyła Estonia, już wcześnie pokazując, iż podstawy jej stabilności gospodarczej są silne.
[srodtytul]Punkt zwrotny[/srodtytul]
„Kryzys” pochodzi od starogreckiego słowa „krisis” oznaczającego wybór, decyzję i jest pochodną od czasownika „krinein”, co znaczy „decydować”. A zatem kryzys to punkt zwrotny, często determinujący dalsze losy. Rodzaj testu ujawniającego słabość struktur. Brak zdecydowanej reakcji na kryzys doprowadziłby do utraty szans, jakie on stwarza, i w rezultacie – w krótkim czasie – do jeszcze gorszej sytuacji.