Krytykę tę wspiera swoimi odczuciami i rozważaniami moralno-etycznymi nad obrzydliwością wygrzebywania z ludzkich zwłok kawałków złota czy egzemplifikując za Grossem zbrodnie na uciekających Żydach.
Nie zgadzam się z tym i uważam, że dalsza krytyka tej ideologicznej krucjaty przeciwko Polsce jest konieczna. Odnosząc się do osławionego zdjęcia, warto zawsze pamiętać, że gdy wiele narodów Europy cieszyło się z wolności, w Polsce drugi okupant, tym razem sowiecki, mordował i prześladował Polaków, wywołując w nich poczucie przetrwania za wszelką cenę. Nie można na podstawie zachowań poszczególnych ludzi w warunkach ekstremalnych stawiać oskarżenia wobec całego narodu. Jest jeszcze coś, co absolutnie pozwala na odrzucenie tego zarzutu obarczania winą całego narodu.
Otóż w programie TVP Kultura można było obejrzeć niedawno film dokumentalny „Archiwum istnień" o badaniach naukowców niemieckich czystości rasy niemieckiej w okresie hitlerowskich Niemiec. W filmie przytaczana jest korespondencja miedzy kobietą naukowcem a jej szefem kierującym badaniami. Padają tam stwierdzenia typu „w celu uniknięcia skażenia rasowego naszego narodu" i pytania: „czy w rodzinach żydowskich występuje niemiecka krew?". Podopieczna szefa tak napisała do swego pryncypała: „Czy mógłby zachować 100 rodzin dla zachowania materiału, ja później mogłabym dojechać i dokonać właściwych badań". Przyjmując, że polscy chłopi do elity kraju nie należeli, można powiedzieć, że ci naukowcy niemieccy i inni eksperci od komór gazowych należeli do elity niemieckiego narodu. Zatem według zasady: jakie elity, taki naród, oskarżanie całego narodu niemieckiego jest bardziej stosowne. Aż należy się dziwić, że Gross tego nie czyni.
—Andrzej Rzewnicki
(adres do wiadomości redakcji)