„Boże, ratuj, jak to mnie zachwyca, kiedy mnie nie zachwyca?" – krzyknął uczeń Gałkiewicz, kiedy profesor Bladaczka kazał mu się entuzjazmować poezją Słowackiego. W sobotniej „Gazecie Wyborczej" Donald Tusk każe mi się zachwycać „głębokimi reformami" rządu. Wiem, że bluźnię, porównując dzieła rządu do dzieł Słowackiego, ale czuję, że premier stoi nade mną jak Gombrowiczowski profesor Bladaczka i mówi, że jednak powinienem się zachwycać. A ja mogę odpowiedzieć tylko jak Gałkiewicz: „Słowo honoru, nikogo nie zachwyca!".
Z zatkanym nosem
Panie premierze, dzieła pańskiego rządu nie zachwycają nawet najbardziej zagorzałych pańskich zwolenników. Ci, którzy pana po ludzku lubią, albo śmiertelnie nie cierpią pańskiego przeciwnika przekonują, żeby trwać przy pana rządzie z zatkanymi nosami. Ten argument jest przynajmniej zrozumiały i racjonalny, jeśli ktoś uznaje inne rozwiązanie niż rząd PO – PSL za śmiertelne zagrożenie. Lepszy swój, nam przyjazny i niezagrażający niż ten, który nasze interesy może naruszyć.
W Polsce są ludzie, którzy się boją Jarosława Kaczyńskiego, bo naruszył ich interesy, są tacy, którzy nie znoszą go z powodów estetycznych, a są i tacy, którzy nie akceptują jego polityki. I uznają, że rząd Donalda Tuska to „mniejsze zło". Ale nikt z nich nie próbuje mnie jednak przekonać, że to, co zrobił Tusk przez ponad trzy lata, ma zachwycać.
Przeczytałem pański długi artykuł. I słowo honoru, dalej nie zachwyca. Po ponad trzech latach działania, mając do dyspozycji kilkunastu ministrów, potężny aparat państwa, armie urzędników, ogromne środki unijne, każdy z pomocą pijarowców mógłby napisać trzystronicowy artykuł, w którym wymieniłby to, co zrobił. Ale czy zmieniło to jakoś nasz kraj? Czy przybliżyło nas – choć trochę, jak pan twierdzi – do wymarzonej europejskiej normalności?
Same stadiony
Pieniędzy wydajemy sporo. Ale czy jest w tym jakaś myśl i porządek? Zastanawiam się nad tym, zwłaszcza kiedy stoję w korku w centrum Warszawy i widzę dwa wielkie stadiony. Liczę wtedy w głowie te miliony, które idą na ich budowę. Liczę też mecze i imprezy sportowe, które będą się tu odbywać i doliczyć się nie mogę, jak to się dzieje, że stać nas na budowę dwóch stadionów obok siebie. Dlaczego nie mógł powstać jeden, na którym grałyby i narodowa reprezentacja, i Legia, i Polonia, i Gwardia. I jeszcze na którym można by organizować koncerty. A to zaledwie drobny przykład.