Jan Wróbel o wychowaniu i patriotyzmie

Państwo, które przemilcza tradycję, pokazuje swoim obywatelom: oho, nasza tradycja jest tak wstydliwa, że lepiej w ogóle jej nie znać – pisze publicysta

Publikacja: 21.04.2011 03:02

Jan Wróbel

Jan Wróbel

Foto: Reporter

Red

Miałem kiedyś przyjemność trzymać mowę przed instruktorami harcerskimi. Pytali mnie: czy patriotyzmu da się nauczyć? Odpowiedź była bardzo prosta – jeżeli druhna jest dla zuchów autorytetem, to sprawę mamy z głowy.

Zuchy na pewno zapytają ją o blaszkę, którą ma wpiętą w mundur. Jeżeli dowiedzą się, że krzyż harcerski jest dla niej (dla naszej druhny! ho, ho!) wyróżnieniem, podobnie jak był wyróżnieniem dla „Alka" i „Rudego" – dostali lekcję patriotyzmu. Takiego patriotyzmu, jak rozumie to druhna, niekoniecznie jakiegoś uniwersalnego. Bo to tak działa, ten patriotyzm – z ręki do ręki.

Piękny Europejczyk

W dziejach Polski kłótni o zdradę, polskość i patriotyzm było bardzo wiele – samemu Piłsudskiemu zarzucano agenturalizm, on zaś odpowiadał, że tylko dzięki łasce boskiej ludzie „w tym kraju" nie chodzą na czworakach. Upartyjnienie patriotyzmu zaczyna się w momencie, w którym jakoś zgodzimy się, że „patriotyzm" jest pojęciem związanym z jedną partią polityczną.

W związku z czym – skoro trzymamy nie z tą partią, której udało się wyżej dźwignąć narodowy proporzec, lecz tą drugą, to zaczynamy deprecjonować samo pojęcie patriotyzmu. Piszę te słowa również pod wrażeniem iluś wysłuchanych komentarzy pod adresem egzaminu gimnazjalnego, w którym wiele zadań dotyczyło pojęcia „patriotyzm". No, jakże to, PO u władzy, a egzamin „pisowski"?...

Warstwy „obywatelska" i „bohaterska" patriotyzmu tworzą wspólny koktajl. Wymiaru heroicznego nie da się wyeliminować. Należy tylko zmienić proporcje składników koktajlu

Żadne kolejne wojny na górze, żadne obsmarkane zawody w konkurencji „kto jest lepszym patriotą", żadne elaboraty zaczadzonych emocjami mędrców (i głupców też) ani listy w obronie Jasnej albo Ciemnej Góry nie mogą usprawiedliwiać upartyjnienia patriotyzmu. Nie mówię tu o działalności samych partyjnych liderów i liderków. Niech się kłócą o to, kto jest, a kto nie jest dobrym Polakiem, taki mają zawód.

Patriotyzmu nie wolno oddać PiS ani zabrać go PO (czy odwrotnie). Bywał, jest i czasem będzie słowem-pałką. We wszystkim, co robią ludzie, znaleźć można łatwo błędy, śmiesznostki, głupstwa. Nie przekreśla to faktu, że polska tradycja patriotyczna jest cennym powszechnym kapitałem. Nasz patriotyzm zbudowany jest w zgodzie z aksjologią zachodniej cywilizacji, a nie przeciw niej. Wolność, godność, prawda, sumienie, sprawiedliwość, władza podporządkowana woli ogółu i szanująca prawo naturalne...

Polski patriota może wyjść od paskudnej rywalizacji z innymi Polakami, ale dojdzie w końcu do mety z napisem „Piękny Europejczyk". Mickiewicz przedstawił w „Panu Tadeuszu" śmieszną, awanturniczą i słabo wykształconą szlachtę zaściankową, to, co najlepsze, wydobywa z nich nadzieja na ojczyzny wyzwolenie. W powieściach Marii Rodziewiczówny i jej naśladowców bohaterowie miewają obrzydliwe ciągotki – np. chcą sprzedać majątek rodzinny albo pocałować dziewczynę – na ogół jednak wygrywa w ich polskim sumieniu... Polak.

A taki nie zostawi ziemi Rosjanom/Niemcom ani nie skrzywdzi dziewczęcia, ani nie złamie słowa danego narzeczonemu, ani nie wyjdzie za obcego (chyba że obcy się spolszczy). Dobry Polak to dobry człowiek. W XIX wieku opór przeciwko zaborcom interpretowany był jako opowiedzenie się po stronie sprawiedliwości. W XX także. Polak donosi? A zatem jest świnią, nie tylko dlatego, że donoszenie szkodzi sprawie polskiej, ale również dlatego, że kapusie to generalnie świnie.

Bez monopolu

Broszury kolportowane podczas okupacji niemieckiej w czasie drugiej wojny światowej odwoływały się do stereotypu rodaka, któremu obce są podłości okupanta, antyniemiecka sztama była również sztamą przeciwko upadkowi moralnemu. A wagony wyjeżdżające z Wybrzeża w 1980 roku wiozły wymalowane ręką strajkujących hasło „warszawiacy i Ślązacy to są świnie, nie Polacy" (chodziło o opieszałość tych regionów w poparciu akcji strajkowej).

Porządny człowiek nie ma w naszej tradycji wyboru: skoro jest porządny, musi opowiedzieć się po stronie krzywdzonych, czyli Polaków.

Polski patriotyzm – wbrew dość powszechnemu przekonaniu – poddawany był przez Polaków nieustannej krytyce. Od czasów Długosza, przez biskupa Krasickiego, do „Kanału" Wajdy i całkiem nam współczesnej awantury o „politykę historyczną".

Roman Dmowski podgryzał grzeczne, moralizujące ujęcie problemu patriotyzmu, jako unicestwiające podstawowe pytanie w polityce, czyli pytanie o skuteczność. Jego wielki przeciwnik Józef Piłsudski z wrogością traktował samouwielbienie Polaków niedostrzegających, że za mitem o polskich rycerzach skrywa się bezwładność i apatia („histeryczne panny, nieznoszące drapania po szkle, ale znoszące pranie ich po pysku").

Konserwatyści polscy zaboru austriackiego bez krztyny litości wyszydzali polską tradycję powstańczą. A co mówiono po 1945 roku, po klęsce bohaterskiej AK i klęsce „niezłomnych z Londynu"? U Giedroycia, znaczy, nie w komunistycznej propagandzie.

Patriotyzm jest przedmiotem krytyki? Czyli – jest żywotny. Jest zinstrumentalizowany? To znaczy, że jest potrzebny. Jeszcze się nikomu w naszych dziejach, nawet „Solidarności" w jej najlepszych latach, nie udało zmonopolizować patriotyzmu. Należy trzymać kciuki, aby zawsze wychodził on z tych krytyk i prób grabieży umocniony, nieco skorygowany, otrzepany z kurzu, ale zwycięski.

Wyślizguje się z ramion

Zresztą obecna fala krytyki pod jego adresem jest wyjątkowo niezborna:

1. „W dzisiejszej Europie idea polskiego patriotyzmu, podszyta XIX-wiecznym mesjanizmem, osadzona na romantykach wypatrujących szansy oddania życia za Polskę, jest anachroniczna". Owszem, jest. Nie trzeba ginąć za Polskę, nie trzeba nawet o nią walczyć (chociaż wielu chyba by chciało, najchętniej na Krakowskim Przedmieściu). Mamy również tradycję uosabianą nazwiskami Jana Zamoyskiego, Andrzeja Frycza Modrzewskiego, Stanisława Konarskiego, Stanisława Staszica, Dezyderego Chłapowskiego, Piotra Wawrzyniaka, Eugeniusza Kwiatkowskiego, Stefanii Sempołowskiej, Jerzego Owsiaka, Henryki Krzywonos...

2. „Dzisiaj dobry patriota to dobry obywatel, rozsądny wyborca, terminowy płatnik podatków (z wyłączeniem podatku na radio i telewizję; szkoda)". To, że stolica Polski poświęciła most dowódcy powstania warszawskiego, a poskąpiła chociażby ulicy największemu polskiemu przedsiębiorcy, który z sukcesem rzucił rękawicę przedsiębiorcom niemieckim, Hipolitowi Cegielskiemu, doprowadza mnie do szewskiej pasji. Nie ma jednak co wojować z patriotyzmem heroicznym, należy tylko zmienić proporcje między warstwą „obywatelską" a „bohaterską", które tworzą wspólny koktajl. Wymiaru heroicznego nie da się tak po prostu wyeliminować z naszego życia.

3. „Patriotyzm jest zawłaszczany przez prawicę". Ale patriotyzm jakoś zawsze wyślizguje się z pojedynczych ramion.

4. „W dzisiejszych czasach zbiorowe tożsamości, zbiorowe przeżycia są niepotrzebnym balastem, człowiek żyje własnym życiem, nie życiem „narodów", „klas", „społeczeństw", „państw"„. Czyżby? Kłótnie o system emerytalny, przywileje górnicze, system ochrony zdrowia czy o sześciolatki w szkole pokazują co innego – nie tylko chodzi w nich o rachunek indywidualnych korzyści i strat, ale także o to, które rozwiązania dotyczące zbiorowości są sprawiedliwe, które nie. Zresztą potrzeba wspólnoty jest uniwersalna, w całym ludzkim gatunku. Wielu mówi, że w wypadku Polaków sprawdza się tylko powierzchowna wspólnotowość od święta – tym bardziej dbajmy o wspólnotę państwową, bo państwo jest od pracy codziennej, a nie od święta.

5. „Państwo ma jak najmniej wtrącać się w to, co sobie obywatele myślą". Pudło. Państwo, które przemilcza tradycję, poprzez milczenie pokazuje swoim obywatelom – oho, nasza tradycja jest tak wstydliwa, że lepiej w ogóle jej nie znać.

Nuda byłaby groźna

Patriotyzmowi nie szkodzą krytycy, bo są za słabi, nie szkodzą przeciwnicy, bo kopią się z koniem. Nie zaszkodzą jej również ci, którzy działając w chorobliwym pobudzeniu próbują jednym patriotyzmu odmawiać, a drugim – dodawać. Ta sztuczka z wrogim przejęciem narodowego kapitału nigdy się nie udała, ponieważ warunkiem jej powodzenia jest trwała apatia społeczna, brak reakcji motywowany myślą: że „chcecie, to bierzcie". Nie wierzę, by nasionka tej postawy wyrosły w potężny las.

Zaszkodzić może patriotyzmowi tylko nuda. Nie zanosi się na nią.

Autor jest publicystą i nauczycielem

Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?