Dyrektor Zamku Królewskiego o drzewach i ekologii

Jednym z kluczowych elementów panoramy Warszawy jest widok zamku. Nie może on tonąć w przesłaniających go drzewach, bo byłoby to niezgodne z myślą jego twórców – twierdzi dyrektor Zamku Królewskiego w Warszawie

Publikacja: 14.06.2011 00:35

Dyrektor Zamku Królewskiego o drzewach i ekologii

Foto: Fotorzepa, Dominik Pisarek Dominik Pisarek

Red

W artykule pana Jacka Dobrowolskiego „Barbarzyńcy z warszawskiego ratusza" („Rz" z 25 maja br.) przeczytałem ze zdumieniem fragment poświęcony zamkowej zieleni, w którym co słowo to nieprawda. Spróbuję te pomyłki sprostować.

Wierność historii

Autor pisze, że przy zamku „rośnie tylko jeden samotny dąb posadzony przez mieszkańców". W rzeczywistości w dolnym ogrodzie zamku rośnie około 160 okazałych drzew (nie licząc mniejszych). Wśród tych drzew spotkamy nie jeden, ale dwa dęby ofiarowane przez ambasadora Republiki Federalnej Niemiec i Związek Szkółkarzy Polskich.

„Najpierw – pisze pan Dobrowolski – poszły pod topór okalające zamek od Wisły przedwojenne wierzby płaczące". Na zdjęciach ogrodu z 1939 r. nie ma ani jednej wierzby płaczącej – zamkowi towarzyszył wówczas neobarokowy ogród regularny, utworzony przez płaszczyzny trawnika, alejki, róże – wszystko płaskie, bez jednego drzewa, żeby uwydatnić skarpę i górujący nad nią zamek. Projekt tego udanego ogrodu wyszedł z pracowni dobrego architekta Adolfa Szyszki-Bohusza, który umiejętnie wydobył monumentalizm położenia królewskiej budowli.

Po wojnie na tym terenie, który stanowił przez dłuższy czas zaplecze Pracowni Konserwacji Zabytków odbudowujących zamek, pojawiły się liczne samosiewy. Dramatyczna wypowiedź autora odnosi się zapewne do  topól, które były takimi nieproszonymi gośćmi w ogrodzie zamkowym i zasłaniały widok zamku. W 2004 r. podjęliśmy bardzo trudną decyzję o usunięciu drzew w celu przywrócenia Warszawie takiego widoku, jaki znamy z ikonografii od XVI wieku do czasów carskich.

„Romantyczne" przesłanianie fasad budowli zielenią to konwencja estetyczna właśnie XIX wieku, a my wciąż jesteśmy w dużej mierze mentalnymi spadkobiercami tamtego stulecia. Lubimy architekturę otulaną zielenią, w czym wspiera nas modny paradygmat ekologiczny, a tymczasem przez kilkaset lat zieleń była odsuwana od brył budowli.

Widok zamku od strony Wisły dotyczy nie tylko naszego muzeum, ale też ma znacznie poważniejszy wymiar: jest jednym z kluczowych elementów panoramy Warszawy od strony Wisły – panoramy, która przez stulecia była symbolem Warszawy i którą powoli znów zaczynamy odkrywać. W tej panoramie zamek nie może się pojawić jako budowla tonąca w przesłaniających ją drzewach, bo byłoby to niezgodne z myślą jego twórców kształtujących go od XVI do XVIII wieku jako widoczny z daleka symbol władzy królewskiej.

Udana odnowa

Warto również zauważyć, że gdyby nie spostrzegawczość architektów krajobrazu i historyków sztuki oraz wysoki kunszt ogrodników, nie udałoby się uratować 80 drzew posadzonych przed wojną, które dziś – mimo swoich przejść wojennych – są ozdobą zamkowego ogrodu.

Wreszcie znajdziemy w artykule pana Dobrowolskiego takie zdanie: „poszły pod topór [...], posadzone tuż po wojnie, tuje przy schodach od pałacu Pod Blachą do Trasy W-Z".

Odnowa zieleni na skarpie była przemyślanym i udanym przedsięwzięciem mającym na celu przywrócenie wartości tej ważnej części całej urbanistycznej kompozycji Trasy W-Z. Zachowane źródła z czasów jej budowy i pierwsze fotografie po ukończeniu prac pokazują zamysł twórców, którym było starasowanie skarpy, podkreślenie tarasów niskimi, strzyżonymi żywopłotami z tuj, niezasłaniającymi widoku Trasy W-Z i Mariensztatu osobom siedzącym na kamiennych ławkach. Żywopłoty, o które szybko przestano dbać, wyrodziły się z czasem w gąszcz starzejących się, coraz bardziej koślawych drzewek. Forma wizualna skarpy uległa zniekształceniu, pałac Pod Blachą zniknął za parawanem żywiołowo rozrastających się tuj, pośród których zaczęła funkcjonować „dzika" toaleta publiczna .

Chcąc przywrócić skarpie wyraz, jaki nadali jej  znakomici architekci – twórcy Trasy W-Z – posłużyliśmy się ich rysunkami oraz zdjęciami i zastąpiliśmy stare tuje młodymi. Nowe żywopłoty zostaną doprowadzone do wysokości zaplanowanej przez projektantów w latach 40. Prace zostały sfinansowane przez Fundację im. Teresy Sahakian, a tuje ofiarował nam Związek Szkółkarzy Polskich.

Fałszywe informacje autora o zamkowej polityce względem zieleni mogą niemile zaskakiwać nie tylko pracowników zamku, ale i naszych sponsorów oraz przyjaciół, od lat przywożących nam w darze ciężarówki roślin, które wspólnie sadzimy. Od fundacji Homo et Planta i firmy Amway Polska dostaliśmy m.in. 1200 grabów. Owszem, podejmujemy czasem decyzję o usunięciu drzewa – ze względów przede wszystkim zdrowotnych – ale wielokrotnie więcej drzew posadziliśmy.

Autor jest historykiem, profesorem i członkiem PAN

W artykule pana Jacka Dobrowolskiego „Barbarzyńcy z warszawskiego ratusza" („Rz" z 25 maja br.) przeczytałem ze zdumieniem fragment poświęcony zamkowej zieleni, w którym co słowo to nieprawda. Spróbuję te pomyłki sprostować.

Wierność historii

Pozostało 95% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?