Problemem współczesnej polityki, nie tylko polskiej, jest pozbawienie jej powagi. Uwaga mediów koncentruje się na opakowaniu, a więc na marketingu, a polityków i ich partie zaczyna się sprzedawać jak każdy inny towar. Coraz większą rolę w polityce odgrywają zespoły od wizerunku i reklamy. Ich przekaz – za pomocą mediów – dociera do odbiorców, którzy przestają się orientować, o co chodzi w polityce, i traktować ją poważnie.
To, co jest bolączką współczesnej demokracji, w Polsce Donalda Tuska występuje w stopniu stężonym. Cała polityka PO podporządkowana została wizerunkowi. Świadczy o tym radykalne odejście od programu partii. Nie chodzi o typowe dla systemu demokratycznego ułamkowe jedynie spełnianie obietnic wyborczych, ale całościowe zakwestionowanie projektu reform, który głosiła PO, a z którego – jako ryzykownego marketingowo – wycofała się po przejęciu rządów.
Istotnym elementem tego zjawiska jest stan mediów w Polsce. Dominujące w III RP media są znaczącym ośrodkiem władzy i dlatego jednoznacznie angażują się w obronę status quo i niszczenie opozycji. Korzystała na tym PO, która wzięła na siebie rolę politycznej reprezentacji establishmentu III RP, a ofiarą padli PiS i bracia Kaczyńscy.
Główny nurt mediów polskich od co najmniej sześciu lat zajmuje się diabolizacją PiS, a od czterech, kiedy okazało się, że jedynym skutecznym konkurentem partii Kaczyńskiego może być wyłącznie PO, propagandą na rzecz partii Tuska. Nie jest to propaganda bezwarunkowa, gdyż jeśli PO nadepnie na odcisk wpływowym środowiskom establishmentu, jak było w przypadku przejęcia funduszy OFE, spotyka się z ostrą reakcją mediów. Jednak jako przeciwnik PiS rząd Tuska wspierany jest bezwarunkowo w sposób urągający wszelkim dziennikarskim standardom.
Przede wszystkim władza nie jest rozliczana ze swoich rządów. Zamiast debaty na temat konkretów, które kształtują nasze życie, mamy do czynienia ze stałą propagandą wymierzoną w opozycję, a ponieważ opozycja nie ma wpływu na rzeczywistość, aktywność mediów sprowadza się do dezawuowania jej w sferze retoryki i wizerunku. Zamiast prowadzić debatę na temat spraw ważnych dla kraju, dziennikarze oburzają się na, ich zdaniem niewłaściwe, formy wypowiadania się lidera opozycji albo jego miny. Znowu więc poruszamy się wyłącznie w sferze wizerunku.