Wybory 2011: Igor Janke o kampanii wyborczej

Premier ujmującą osobowością potrafi przykryć wszelkie niedostatki swojego rządu i wpadki swojej partii. Lider PiS zaś może dać sukces, ale może też doprowadzić do sromotnej porażki

Publikacja: 31.08.2011 20:05

Igor Janke

Igor Janke

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala Waldemar Kompala

Polskie życie polityczne zdominowały dwie osoby. Donald Tusk i Jarosław Kaczyński. To oni decydują o tym, co dzieje się w Polsce, jak wygląda debata publiczna, jak wygląda polityka, jak mają się polskie sprawy. Obaj podporządkowali sobie całkowicie swoje ugrupowania, przekształcając je w zaciężne armie dość bezwolnych, ale wiernych żołnierzy. To oni nadają wizerunek swoim partiom. Oni mają siłę i charyzmę.

Ale o wyniku tych wyborów zdecyduje przede wszystkim Kaczyński. Bo to on nada ton debacie. Tusk nie może wiele zyskać i nie może wiele stracić. Będzie tłumaczył, że mogło być gorzej, gdyby rządził PiS. Ale trudno wyobrażać sobie, że naobiecuje coś nowego, bo naobiecywał już poprzednio.

Tę kampanię może więc wygrać albo sromotnie przegrać szef PiS. Jak wiemy z kampanii prezydenckiej, umie kompletnie zaskoczyć i wybić przeciwnikowi wszystkie przygotowane argumenty z ręki. Okładany przez media z lewa, prawa i środka ciągle zachowuje niezwykłą moc. Jest słuchany, jest znowu w stanie nadawać ton debacie, rzucać zdania i koncepty, które natychmiast są powtarzane, a czasem wchodzą do potocznego języka.

Ale łatwo go sprowokować, wyprowadzić z równowagi. Potrafi powiedzieć o jedno zdanie za dużo, które potem z lubością powtarzają nieprzychylne mu media. Umie wywoływać emocje, także negatywne. Jest skłonny do używania zbyt mocnych sformułowań, które łatwo potem ośmieszać, którymi łatwo straszyć. Żaden inny polityk z partii Kaczyńskiego nie ma nawet małej części siły rażenia, jaką ciągle dysponuje prezes. Nikt inny nie może tej partii wywindować w górę albo skierować ku upadkowi.

PiS w swojej historii specjalizował się w wywoływaniu licznych wojen, choć części z nich mógł uniknąć. Jeśli i tym razem Kaczyński pójdzie drogą ostrego ataku – może wiele przegrać. Na pewno będzie prowokowany. W polityce wciąż są specjaliści od takich prowokacji, nawet jeśli Janusz Palikot znalazł się na marginesie. Jeżeli prezes da się wciągnąć w polityczny boks, zrobi dokładnie to, czego oczekują od niego platformerscy spin doktorzy. Jeśli znów wyjdzie z niego agresywny fighter – mocno straci.

Natomiast Donaldowi Tuskowi w tej kampanii raczej nic złego stać się nie może. Choć rząd jest źle oceniany przez wielu ekspertów, nie szkodzi to wizerunkowi sympatycznego premiera, który budzi zaufanie. Nawet "paprykarz", który zaczepił Tuska i zadał mu słynne już pytanie: "jak żyć, panie premierze?", nie obwiniał jego samego. Zwracał się do niego z pretensjami, ale i z nadzieją, że mu coś poradzi i pomoże. Tusk zachowuje swoją teflonowość i choć zalicza wpadki, to umie ciągle sobie wizerunkowo poradzić niemal z każdym trudnym problemem. Premier swoją ujmującą osobowością przykrywa wszelkie niedostatki swojego rządu i wpadki swojej partii.

Ma także przewagę, gdy idzie o spory na tematy ekonomiczne. Bo jedną z głównych słabości PiS i Jarosława Kaczyńskiego jest brak wiarygodnych ekspertów w tej dziedzinie. W obliczu kryzysu przeciw Jackowi Rostowskiemu Prawo i Sprawiedliwość jest w stanie wystawić tylko Beatę Szydło. Brak ekonomicznego zaplecza, brak wiarygodnych twarzy powoduje, że nagle Kaczyński musi sięgać po Zytę Gilowską z Rady Polityki Pieniężnej.

Poważna partia opozycyjna powinna mieć pięciu podobnych ekspertów na co dzień. To efekt polityki prezesa, który pozbył się wielu cenny ludzi z partii, choć także i dramatyczna konsekwencja katastrofy smoleńskiej, w której zginęły m.in. Grażyna Gęsicka czy Aleksandra Natalli-Świat.

Tymczasem Platforma ma na podorędziu świetnie radzącego sobie w mediach Rostowskiego i optymistyczny obrazek uśmiechniętego premiera stojącego w Brukseli obok Jose Manuela Barroso i pokazującego kartkę z napisem "+4,3 procent" oznaczające wzrost PKB za II kwartał 2011 w Polsce. Trudny do podważenia dowód, że wciąż jesteśmy zieloną wyspą.

Polskie życie polityczne zdominowały dwie osoby. Donald Tusk i Jarosław Kaczyński. To oni decydują o tym, co dzieje się w Polsce, jak wygląda debata publiczna, jak wygląda polityka, jak mają się polskie sprawy. Obaj podporządkowali sobie całkowicie swoje ugrupowania, przekształcając je w zaciężne armie dość bezwolnych, ale wiernych żołnierzy. To oni nadają wizerunek swoim partiom. Oni mają siłę i charyzmę.

Ale o wyniku tych wyborów zdecyduje przede wszystkim Kaczyński. Bo to on nada ton debacie. Tusk nie może wiele zyskać i nie może wiele stracić. Będzie tłumaczył, że mogło być gorzej, gdyby rządził PiS. Ale trudno wyobrażać sobie, że naobiecuje coś nowego, bo naobiecywał już poprzednio.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Fotka z Donaldem Trumpem – ostatnia szansa na podreperowanie wizerunku Karola Nawrockiego?
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Rosyjskie obozy koncentracyjne
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Donald Trump, mistrz porażki
Opinie polityczno - społeczne
Marek Migalski: Źle o Nawrockim, dobrze o Hołowni, w ogóle o Mentzenie
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie polityczno - społeczne
Wybory prezydenckie zostały rozstrzygnięte. Wiemy już, co zrobi nowy prezydent
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne