Kampania wyborcza - Polska w budowie

Gdyby wynik wyborów zależał tylko od trafionego hasła, wygrałaby je Platforma Obywatelska z „Polską w budowie” – pisze publicysta

Publikacja: 06.09.2011 01:33

Mariusz Cieślik

Mariusz Cieślik

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

Hasło „Polska w budowie" wymyślone przez sztabowców PO świetnie nadaje się do parodiowania. PiS szybko odpowiedział na nie konferencją „Polska w bałaganie", za którą po niekorzystnym wyroku sądu musiał zresztą przepraszać. Kandydatka tej partii na senatora skomentowała, że może to i budowa, ale na rusztowaniu brak desek.

W kufajce i berecie

„Fakty" TVN z pomocą młodych aktorów sparodiowały, nieco teatralne, sejmowe wystąpienie ministra Cezarego Grabarczyka, podczas którego chwalił się inwestycjami z pakietu „Polska w budowie". W sieci zaś samego szefa resortu infrastruktury ochrzczono mianem Boba Budowniczego.

Zresztą w Internecie dowcipów jest znacznie więcej. Jeden z blogerów z Salonu 24 hasło zilustrował rysunkiem eleganckiej szubienicy z podjazdem dla wózków inwalidzkich i znaczkiem „kapitał ludzki – człowiek najlepsza inwestycja". Inny przygotował fotomontaż, na którym zaliczył Donalda Tuska w poczet polskich budowniczych obok króla Kazimierza Wielkiego, Bieruta, Gomułki i Wałęsy.

Kolejny przedstawił premiera w przebraniu brzuchatego robotnika w kufajce i berecie, a całość uzupełnił komentarzem „Nikt ci tyle nie da, ile my ci obiecamy". Parafraz takich jak „Polska w rozbiórce" czy satyrycznych rysunków wyśmiewających hasło PO nie sposób zliczyć (na szczególne wyróżnienie zasługuje ten przedstawiający wygiętego w pałąk człowieka z podpisem „z cyklu „Polska w budowie" mostek ministra infrastruktury").

Taniec w szaliku

To wszystko świadczy, wbrew pozorom, że hasło Platformy jest trafione. Liczba parodii to jeden z dowodów na to. Nie ma potrzeby przekręcania haseł nieudanych, w przeciwieństwie do tych dobrych i skutecznych, by wspomnieć „Wybierzmy przyszłość" (w wersji przeciwników „Wybielmy przeszłość") z pierwszej zwycięskiej kampanii prezydenckiej Aleksandra Kwaśniewskiego czy „Yes, we can" (czyli „Tak, możemy") Obamy, do którego zwolennicy republikanów dodawali przeczenie („Yes, we can't").

Wracając zaś do obecnej sytuacji na polskiej scenie politycznej – to po co parodiować slogany SLD czy PSL, które znane są tylko działaczom, a i to pewnie nie wszystkim? Czy ktoś jest w stanie skojarzyć, które ugrupowanie idzie do wyborów pod hasłem „Najważniejszy jest człowiek" (ludowcy), a które proponuje nam „Jutro bez obaw" (lewica)? Są one do tego stopnia niekonkretne, że w zasadzie podpisać mógłby się pod nimi każdy polityk w każdym zakątku świata w dowolnej sytuacji. Trudno stwierdzić, czy ich twórcy mają poglądy lewicowe, czy prawicowe. A takich haseł, niebudzących żadnych emocji i abstrakcyjnych, nikomu nie chce się ani zapamiętywać, ani parodiować.

Chybioną kampanię SLD na razie ignorują media i wyborcy, a działań PSL nikt by nie zauważył, gdyby nie wojna partii Waldemara Pawlaka z Adamem Hofmanem. Wojna o to, że rzecznik PiS wyśmiał wyborczy teledysk ludowców, mówiąc, że chłopy wyjechały ze wsi i kompletnie im odbiło. Klipu z piosenką „Człowiek jest najważniejszy" nikt jednak bynajmniej nie parodiuje, zapewne dlatego, że on sam sprawia momentami wrażenie niezamierzonej parodii. Zwłaszcza wtedy, gdy wymuszonym luzem wykazują się politycy PSL: minister Jolanta Fedak i wicemarszałek Ewa Kierzkowska (obie w tańcu) czy poseł Stanisław Żelichowski (podryguje ubrany w artystowski szalik).

Jeśli ktoś nie wierzy, że w bitwie na hasła wygrywa partia Tuska, niech przypomni sobie 70 – 80-tysięczne tłumy, które zjawiły się na dniach otwartych Stadionu Narodowego w Warszawie czy gdańskiej PGE Areny

Zdecydowanie lepszy od PSL i SLD pomysł na slogan miał PiS. Tyle że wystartował w typowym dla siebie stylu. Sztabowcy partii Kaczyńskiego nie sprawdzili, że hasłem bliźniaczo podobnym do „Polska zasługuje na więcej" posługiwali się już politycy zapomnianych partii w rodzaju LPR czy Unii Pracy, a także europoseł PO Sławomir Nitras. I natychmiast pojawiły się oskarżenia o plagiat.

Są one o tyle bałamutne, że polscy politycy pożyczyli sobie ten pomysł ze zwycięskiej kampanii Partii Pracy pod wodzą Tony'ego Blaira („Britain deserves better"). W tym wypadku szybko pojawiły się jednak parodie i parafrazy. Usłyszeliśmy więc m. in, że Polacy zasługują na więcej niż PiS, a także na więcej niż otrzymali w czasie rządów Jarosława Kaczyńskiego. W „Gazecie Wyborczej" przeczytaliśmy następnego dnia, że Polacy zasługują na więcej poważnego traktowania (którego ze strony Jarosława Kaczyńskiego nie można oczekiwać), a w „Fakcie", że „Polacy zasługują na więcej niż PiS i PO". Skala i siła reakcji jest jednak nieporównywalna z tą, jaką wywołała „Polska w budowie" Platformy.

Nie da się skończyć na czas

Oczywiście, ostatecznym testem skuteczności sloganów jest wynik wyborczy, a dziś tylko po poszlakach możemy wnosić, że to hasło partii Donalda Tuska najmocniej przemawia do Polaków. Są jednak argumenty, by tak sądzić. Spełnia ono bowiem najważniejsze warunki stawiane dobrym hasłom. W jedynej bodaj teoretycznej pracy wydanej na ten temat w Polsce („Slogan reklamowy i polityczny") doktor Marek Kochan, ekspert w dziedzinie retoryki, za najważniejsze uznaje funkcję komunikacyjną (czy przekaz dociera do odbiorcy), właściwe zaadresowanie przekazu (czy przekonuje swoją grupę docelową) i atrakcyjność przesłania dla tej właśnie grupy.

Wszystkie te warunki w przeciwieństwie do sloganów politycznych przeciwników spełnia „Polska w budowie". Hasło PSL „Człowiek jest najważniejszy" nie spełnia żadnego (ani przekaz nie jest czytelny, ani nie jest dobrze zaadresowany, bo tradycyjny elektorat ludowców to ludzie ze wsi, a oni nie lubią abstrakcyjnego przekazu); slogan SLD „Jutro bez obaw" jest przynajmniej zrozumiały, ale nie bardzo wiadomo, kto miałby być jego grupą docelową, chyba emeryci, którzy są pełni obaw o przyszłość, bo dla ludzi młodych obietnica, że nie będą musieli się bać, to nie jest żadna obietnica; zaś w przypadku pisowskiego „Polacy zasługują na więcej" trudno mówić o atrakcyjnej propozycji dla wyborców, bo nie bardzo wiadomo, co im się obiecuje, brakuje tu konkretów.

Jeśli ktoś nie wierzy, że w bitwie na hasła wygrywa Platforma, niech przypomni sobie 70 – 80-tysięczne tłumy, które zjawiły się na dniach otwartych Stadionu Narodowego w Warszawie czy gdańskiej PGE Areny. Przyszli tam ludzie, którzy nie bez powodu uważani są za potencjalnych wyborców Platformy: aspirują do klasy średniej i chcą, żeby Polska stałą się taka jak inne kraje Zachodu.

A stanie się taka, gdy już wybudujemy areny Euro 2012 (które, w tej narracji, wypromują nas i nowy wizerunek naszego kraju na Starym Kontynencie). A także mosty i autostrady, które dzielnie wznosi partia, promująca się hasłem „Polska w budowie". Nie bez problemów, ale przecież wszyscy wiemy, że w naszym kraju żadnej budowy nie da się skończyć na czas.

Autor jest publicystą tygodnika „Newsweek-Polska"

Hasło „Polska w budowie" wymyślone przez sztabowców PO świetnie nadaje się do parodiowania. PiS szybko odpowiedział na nie konferencją „Polska w bałaganie", za którą po niekorzystnym wyroku sądu musiał zresztą przepraszać. Kandydatka tej partii na senatora skomentowała, że może to i budowa, ale na rusztowaniu brak desek.

W kufajce i berecie

Pozostało 95% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?