Na Litwie opinie o tym, kto bardziej zawinił w pogorszeniu relacji między naszymi państwami, są całkowicie odmienne niż w Polsce. Litwini uważają, że w ostatnich kilku latach konflikty powstawały głównie dlatego, że rząd Donalda Tuska przestał z Wilnem rozmawiać jak z równym partnerem. Zamiast tego chciał siłą zmuszać polityków litewskich do przyznania Polsce racji. Za głównego winowajcę uważany jest szef polskiego MSZ Radosław Sikorski. Nie ukrywa tego ani prezydent Dalia Grybauskaite, ani jej poprzednik Valdas Adamkus.
Podwójne standardy
Sikorski bez wątpienia jest jednym z najbardziej ambitnych i wyrazistych polskich polityków. W czasie jego urzędowania w MSZ pozycja Polski na arenie międzynarodowej znacznie wzrosła. Problem jednak w tym, że Polska zaczęła prowadzić wobec sąsiadów politykę podwójnych standardów. Warszawa inaczej rozmawia z potężnymi sąsiadami, a inaczej z małymi. Z Berlinem i Moskwą relacje są budowane racjonalnie i bez podnoszenia niepotrzebnego larum, a spory omawiane są w komisjach do spraw trudnych.
Z Wilnem Warszawa zaczęła rozmawiać z pozycji silniejszego partnera, a spory rozgłasza na całą Unię Europejską. Litwinów drażni to, że Warszawa bojkotuje wspólne posiedzenia rządów, a wszystkie oskarżenia – i uzasadnione, i wymyślone – wrzuca do jednego worka i wysyła w świat. Niedobrze, że litewska kolej utrudnia działalność Orlenowi. Można krytykować to, że nie dopuszcza się polskich nazwisk w litewskich paszportach ani pisania nazw miejscowości po polsku.
Jednakże nie zapominajmy, że te ograniczenia nie naruszają wytycznych UE i zmiany w tych obszarach są wewnętrzną sprawą Litwy. W sporze o polskie nazwiska na Wileńszczyźnie nawet międzynarodowy sąd w Strasburgu rację przyznał Litwie. Szczególnie aroganckie zaś jest domaganie się od rządu Litwy, żeby nie zwiększał ilości lekcji języka państwowego. Zmiany w ustawie o oświacie Warszawa okrzyknęła dyskryminacyjnymi, choć jest ona wzorowana na podobnych ustawach działających w krajach zachodnich i w Polsce.
Sporna Karta Polaka
Warszawa twierdzi, że wszystko to wina Wilna. Dlaczego w Polsce nie mówi się, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat była zamknięta połowa litewskich szkół w Polsce? Polskie klasy na Litwie można zlikwidować tylko wtedy, gdy uczy się w nich mniej niż siedmiu uczniów, natomiast litewskie klasy w Polsce można zamknąć już przy 14 uczniach. Litwini nie mogą pisać swoich nazwisk we wszystkich trzech formach (tj. mąż Grybauskas, żona Grybauskien?, córka Grybauskait?).