Duże nadzieje pokładane są w nieformalnym szczycie Rady Europejskiej, który dotyczyć ma paktu na rzecz wzrostu dla Europy. Czy nowo wybrany prezydent Francji Francois Hollande - mesjasz prowzrostowej polityki podczas swojej kampanii wyborczej - rzeczywiście będzie w stanie zmienić recepty na kryzys w Unii? W krótkoterminowej perspektywie to przecież wybory w Grecji ważą bardziej na sytuacji w strefie euro niż zmiana w Pałacu Elizejskim.
Pomimo retoryki, która zdawała się zapowiadać starcie czołowe na linii Berlin - Paryż, duet „Merkollande" (czyli kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Francois Hollande) będzie musiał odnaleźć równowagę dla dobra rozstrzygnięć europejskich. Dobrym sygnałem jest fakt, że już w dzień swojego zaprzysiężenia na prezydenta Francois Hollande wybrał się z wizytą do Berlina.
Wiele z zapowiadanych linii konfliktu, w szczególności w kwestii paktu fiskalnego, prawdopodobnie zniknie z pola widzenia albo stanie się przedmiotem kompromisu. Wątpliwe, żeby prezydent Hollande dotrzymał postulatu odmowy ratyfikacji paktu fiskalnego. Bardziej prawdopodobnym scenariuszem jest dodanie do niego aneksu dotyczącego wzrostu gospodarczego, który również przez wzgląd na szczególną naturę tego traktatu zapewne będzie niewiele więcej niż deklaracją polityczną. Realnie zmieniłby on akcenty, ale nie filozofię konsolidacji budżetowej.
Unia potrzebuje zaś konkretnych działań - wzrostu nie da się zadekretować. Dlatego przywódcy europejscy i narodowi muszą zrozumieć, że Europa to jedyny poziom, na którym znajdziemy długoterminowe rozwiązania dla kryzysu. Musimy wykorzystać potencjał Unii oraz dostosować jej politykę i zarządzanie gospodarcze do ekonomicznej rzeczywistości. Nasza współzależność w Unii jest jednocześnie naszą siłą - możemy i powinniśmy ją wykorzystać.
Ważniejsze od ewentualnego aneksu do paktu fiskalnego dotyczącego wzrostu gospodarczego są konkretne działania i rozwiązania, które zostaną zaakceptowane przez głowy państw. Tutaj przedwyborcze postulaty Francois Hollande'a w dużej mierze pokrywają się z propozycjami Komisji Europejskiej. Należą do nich wzmocnienie o 10 mld euro kapitału Europejskiego Banku Inwestycyjnego, wprowadzenie obligacji projektowych na finansowanie infrastruktury oraz lepsze wykorzystanie funduszy unijnych.