Ofensywa na rzecz rodzin, którą zapowiada w wywiadzie dla „Polityki" Donald Tusk, skończy się tak samo jak plan legislacyjnego przyspieszenia zapowiedziany przez premiera jesienią 2010 roku. Wielkim fiaskiem. Nikt nad żadnym programem na razie nie pracuje, w szeregach rządu nie ma osób, które chcą i mogą podjąć się tego zadania, posłowie są zbyt zmarginalizowani, by móc przejąć w tej sprawie inicjatywę. Nie ma zresztą wśród nich wielu osób znających się i czujących tę tematykę. Podobnie jest z Kancelarią Prezydenta. Mimo deklaracji Bronisława Komorowskiego w sprawie polityki na rzecz rodzin na Krakowskim Przedmieściu nie dzieje się niemal nic.
Rząd w uśpieniu
W ministerstwach nie trwają w tej chwili żadne prace nad stworzeniem programu polityki rodzinnej. Co gorsza, w gabinecie Tuska nie ma nawet osoby, która się na tym zna, dla której jest to bliski temat i która ma wystarczająco silne zaplecze polityczne, by wywalczyć na rzecz rodzin fundusze u ministra finansów Jacka Rostowskiego. A Rostowski jest zaciętym przeciwnikiem wydawania pieniędzy na ten cel.
Formalnie sprawami rodziny zajmuje się Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. A tam za tzw. dział rodzina odpowiada wiceminister Jacek Męcina. Ten wybitny ekspert od prawa pracy nie zajmował się jednak nigdy zagadnieniami polityki prorodzinnej. Ponadto trzeba pamiętać, że został powołany na stanowisko sekretarza stanu w MPiPS dopiero w drugiej połowie kwietnia. Jest zatem w resorcie bardzo krótko, co utrudnia budowanie zespołu i własnej pozycji. Trudno także o wiceministrze Męcinie powiedzieć, aby miał realne zaplecze polityczne czy bliskie stosunki z szefem rządu. A takie argumenty są bardzo pomocne przy forsowaniu projektów, które wymagają pieniędzy, podejmowania trudnych decyzji, skutecznego lobbingu.
W tej sytuacji ciężko jest sobie wyobrazić, jak premier Tusk, który w wywiadzie dla „Polityki" mówi o „inwestowaniu w polską rodzinę" i wymienia ten postulat jako pierwszy punkt swojego programu, chce go realizować. Jeśli rzeczywiście miałby powstać spójny program na rzecz rodzin, który odpowiadałby na wyzwania, jakie czekają nas w zakresie polityki ludnościowej, musiałby już teraz zostać powołany do życia zespół do jego opracowania z mocnym liderem. Na razie brak takich działań.
Posłowie bezwolni
Także w parlamencie trudno jest zidentyfikować osobę, która miałaby możliwości i mandat rządu, by przygotować spójną koncepcję programu na rzecz poprawy sytuacji rodzin. Joanna Kluzik#Rostkowska, która mogłaby taki projekt udźwignąć intelektualnie i organizacyjnie (pod jej auspicjami powstał za rządów PiS program polityki rodzinnej, którego część została przyjęta później przez rząd PO) jest w Platformie od niedawna, nie cieszy się pewnie zaufaniem partyjnych kolegów i samego premiera.