Co nam powie Tusk w expose?

Z drugiego exposé warto by się dowiedzieć, czy premier RP wybrał już sobie tę wizję Unii Europejskiej, która najbardziej mu odpowiada, czy może ma już własną - pisze publicysta

Publikacja: 27.09.2012 19:28

Marek Magierowski

Marek Magierowski

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala Waldemar Kompala

Po wygraniu wyborów jesienią ubiegłego roku premier Donald Tusk wygłosił w Sejmie exposé, w którym nie poświęcił zbyt wiele miejsca Unii Europejskiej ani polskiej polityce wobec Brukseli.

„Europa zmienia się na naszych oczach, a kierunek tej zmiany jest dalece niepewny” - powiedział szef rządu, oświecając niewątpliwie wielu rodaków, którzy nie czytają gazet i nie oglądają telewizji. „Mówimy tu nie tylko o zmianach finansowych i gospodarczych, ale także o tej wielkiej wizji wspólnej Europy. Wizji, która dzisiaj w wielu miejscach jest podważana, wizji, która być może będzie domagała się głębokiej korekty. A więc będzie także od nas, od Polaków, wymagała inteligentnego, odważnego, elastycznego działania”.

W rzeczywistości, wizji przyszłości Europy jest co najmniej kilkanaście - ostatnią zaprezentowało niedawno 11 ministrów spraw zagranicznych UE z Guido Westerwellem i Radosławem Sikorskim na czele. Lawirowanie między najróżniejszymi politycznymi projektami, które pojawiają się w unijnych stolicach niczym grzyby po deszczu, w istocie wymaga działania inteligentnego i odważnego. Jednak rząd Tuska akurat na tym polu nie wykazuje się ani specjalną odwagą, ani inteligencją, za to przoduje w elastyczności: od dłuższego czasu bardzo elastycznie wije się i uchyla od przedstawienia konkretnego programu dla Polski w Unii Europejskiej. Jaką rolę chcemy w niej odgrywać? Jak chcemy ją zmieniać, byśmy mogli skutecznie realizować swoje interesy? W którym miejscu chce być Polska za pięć, dziesięć lat?

We wspomnianym exposé Tusk mówił: „Prawdziwym dylematem dla Polski jest, jak być w centrum Europy, jak być realnym, głównym graczem na scenie europejskiej”. Słowa równie patetyczne, co puste. Dotychczas częściej słyszeliśmy z ust przedstawicieli rządu, co powinni zrobić Niemcy, by być „głównym graczem na scenie politycznej”, a nie co powinna zrobić Polska. W dodatku Platforma Obywatelska stała się zakładniczką własnych obietnic - wielu jej wyborcom musi się wydawać, że „bycie w centrum Unii” służy tylko jednemu celowi: wyrwaniu z tejże Unii jak największej góry pieniędzy na kilka najbliższych lat.

Premier zapowiada na początek października „drugie exposé”. I tym razem zapewne dowiemy się, że Unię trawi kryzys, że są różne wizje, jak z niego wyjść, i że powinniśmy być elastyczni. Tyle że mnie, jako obywatela szczerze zatroskanego losami całej Europy i Polski w Europie, powtarzanie eurobanałów nie satysfakcjonuje. Warto by było dowiedzieć się w końcu, czy premier RP wybrał już sobie tę wizję UE, która najbardziej mu odpowiada, czy raczej przedstawi własną. A może jego unijna refleksja nadal będzie się sprowadzała do opowiadania anegdoty o kolacji, podczas której niektórzy są zapraszani do stołu, a inni trafiają do menu.

Jako sceptyk, nieoczekujący zbyt wiele od obecnego szefa rządu, postanowiłem sam spisać to, co chciałbym od niego usłyszeć w drugim exposé.

Zacznijmy od sprawy na pozór błahej, lecz ciążącej i dla samego Tuska, i dla naszych relacji z Europą.

1.

Premier powinien odnieść się jednoznacznie do rewelacji tygodnika „Der Spiegel”, który ubrał go już w szaty następcy José Manuela Barroso na stanowisku przewodniczącego Komisji Europejskiej.

Radosław Sikorski, pytany o tę kwestię przez dziennikarza „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, odrzekł enigmatycznie: „Tusk nadawałby się na każde stanowisko, ale nie sądzę, by był zainteresowany”. Ucięcie spekulacji ze strony Tuska powinno być naturalnym odruchem: nie można normalnie sprawować funkcji premiera suwerennego państwa, ubiegając się jednocześnie o fotel szefa instytucji, która często wchodzi w spór z... rządami suwerennych państw. Dopóki taka deklaracja nie padnie, dopóty każda decyzja każdego ministra w jego gabinecie będzie naznaczona wątpliwościami i podejrzeniami - czy aby nie jest częścią planu „wyniesienia” Tuska do brukselskich godności.

2.

Nawet jeśli Tusk nie zostanie szefem Komisji Europejskiej, będzie musiał stanąć twarzą w twarz z kryzysem wspólnej waluty i przestać udawać, że kłopoty euro nas nie dotyczą. Tusk, Sikorski i Rostowski powtarzają jak mantrę: wejdziemy do strefy euro dopiero wtedy, gdy poradzicie sobie z tym bałaganem. Nie, to nie jest bałagan strefy euro, lecz bałagan całej Unii, a więc również nasz. Jeżeli premier przestrzega - słusznie - przed „Europą dwóch prędkości”, nie powinien dokonywać tego typu rozróżnień, lecz zaoferować daleko idącą solidarność z państwami najbardziej dotkniętymi krachem.

Należy na każdym kroku podkreślać, że to, kto jakiej używa waluty na Starym Kontynencie, ma znaczenie wtórne. Dla Polski ważne jest, aby to Unia Europejska pozostała projektem nadrzędnym w stosunku do eurolandu, a nie odwrotnie. I żeby walczyła z „kryzysem gospodarczym”, a nie z „kryzysem wspólnej waluty”.

3.

„Z Unią jest jak z jazdą na rowerze - trzeba cały czas pedałować, żeby nie upaść” - to jedno z tuzina unijnych powiedzonek, powtarzanych do znudzenia przez eurokratów. Rowerowa analogia ma być zgrabnym argumentem w dyskusji na temat zmian instytucjonalnych w Unii. Polski premier powinien powiedzieć: dość. Ciągłe grzebanie w traktatach i wymyślanie nowych to karygodna strata czasu i energii. Polska może poprzeć tylko te pomysły, które zmniejszą unijną biurokrację i zlikwidują bałagan kompetencyjny: czyli np. postulat połączenia funkcji przewodniczącego Komisji Europejskiej, Rady Europejskiej oraz eurogrupy. W przypadku unii bankowej widać już wyraźnie, że interesy polityczne zaczynają przeważać nad ekonomicznymi - Berlin, który naciskał na jej utworzenie, nagle domaga się łagodniejszej kontroli. W tej sytuacji Polska powinna nie tylko zrezygnować z uczestnictwa w niej, lecz stwierdzić jednoznacznie, iż cały pomysł jest nie do przyjęcia. Oraz zaproponować wzmocnienie już istniejących instytucji - np. utworzonej półtora roku temu European Banking Authority.

Gdyby Tusk był faktycznie politykiem odważnym, mógłby w swoim exposé wyjść z inicjatywą likwidacji Parlamentu Europejskiego, instytucji przynoszącej więcej szkody niż pożytku, i zastąpienia go niewielkim zgromadzeniem reprezentantów parlamentów narodowych nadzorującym Komisję Europejską.

4.

Chciałbym w exposé usłyszeć choćby jedno ciepłe zdanie na temat nowego członka UE (od lipca przyszłego roku) - Chorwacji. Nie dlatego, że zajmuje ona poczesne miejsce w planach wakacyjnych tysięcy Polaków, lecz dlatego, iż jest symbolem coraz mniejszego zapału UE do rozszerzania. Wielu zachodnich polityków sugerowało w przeszłości, że Chorwacja będzie ostatnim krajem, przed którym Unia otworzy wrota. Polski premier powinien się temu stanowczo sprzeciwić. Naszym priorytetem musi być przyciąganie do Unii kolejnych państw: Ukrainy, Serbii, Macedonii, Albanii, Mołdawii. Z bardzo prostego powodu: jeśli nie będą w Unii, zostaną wessane w neoimperialną orbitę Kremla.

Tusk mógłby złośliwie przypomnieć niektórym kolegom z zachodniej Europy, że ich zainteresowanie prawami człowieka na Ukrainie, a w szczególności losem Julii Tymoszenko, w zaskakujący sposób zwiędło, gdy tylko skończyły się mistrzostwa Europy w piłce nożnej (a właściwie, gdy tylko się zaczęły). Stąd także konieczność przypomnienia Unii, iż istnieje coś takiego jak Partnerstwo Wschodnie i że warto w nie inwestować. Tusk musi uświadomić unijnym partnerom, iż wejście Ukrainy do Unii może mieć dla pokoju w Europie znaczenie porównywalne z niemiecko-francuskim pojednaniem.

5.

Liczyłbym też na kilka słów dotyczących stosunków transatlantyckich. To właśnie premier Polski ma obowiązek dobitnego podkreślenia, że Unia Europejska nie może traktować Stanów Zjednoczonych jako rywala w potyczce o gospodarczą i militarną dominację w świecie.

Komisja Europejska wyprodukowała niedawno klip „instruktażowy” na temat walki z kryzysem, w którym wprost oskarżono Amerykę o jego wywołanie. Nie chodzi tutaj wyłącznie o brak dyplomatycznego taktu, lecz o szersze zjawisko: Europa dystansuje się od USA, bo wydaje jej się, że jest już na tyle silna, bogata i samodzielna, iż poradzi sobie z każdym kryzysem, czy to ekonomicznym, czy militarnym. Rewolta w Libii dowiodła, że pod względem wojskowym Europa bez Ameryki nie znaczy nic.
Mimo buńczucznych anonsów Unia nie potrafiła sama rozwiązać konfliktu bliskowschodniego, nie zmusiła Iranu do rezygnacji z programu nuklearnego, nie była nawet w stanie przekonać prezydenta Ukrainy, by wypuścił z więzienia Julię Tymoszenko. Jeśli Unia chce osiągnąć jakikolwiek sukces na arenie międzynarodowej, musi współpracować ze Stanami Zjednoczonymi. A Polska jest od tego, by Unię popychać w kierunku takiego właśnie myślenia.

Jeżeli jesteśmy już tak bardzo wpływowi, jak twierdzi minister Sikorski, nie powinno z tym być większego problemu.

Autor jest publicystą „Uważam Rze”

Po wygraniu wyborów jesienią ubiegłego roku premier Donald Tusk wygłosił w Sejmie exposé, w którym nie poświęcił zbyt wiele miejsca Unii Europejskiej ani polskiej polityce wobec Brukseli.

„Europa zmienia się na naszych oczach, a kierunek tej zmiany jest dalece niepewny” - powiedział szef rządu, oświecając niewątpliwie wielu rodaków, którzy nie czytają gazet i nie oglądają telewizji. „Mówimy tu nie tylko o zmianach finansowych i gospodarczych, ale także o tej wielkiej wizji wspólnej Europy. Wizji, która dzisiaj w wielu miejscach jest podważana, wizji, która być może będzie domagała się głębokiej korekty. A więc będzie także od nas, od Polaków, wymagała inteligentnego, odważnego, elastycznego działania”.

Pozostało 91% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?