Reklama

Początek Polski Ludowej

Powstańcy styczniowi nie walczyli z Rosją, lecz z caratem. To dlatego było wśród nich wielu Żydów i Rosjan – pisze publicysta

Aktualizacja: 21.01.2013 18:53 Publikacja: 21.01.2013 18:26

Aleksander Kaczorowski

Aleksander Kaczorowski

Foto: archiwum prywatne

Red

Powstanie Styczniowe (1863–1864) jest jednym z najbardziej zmitologizowanych wydarzeń w historii Polski. Zarówno jego zwolennicy, jak i krytycy przyjmują jako oczywistość, że był to antyrosyjski zryw polskiej szlachty, porównywalny z Powstaniem Listopadowym.

Powstanie było rewolucją

Jest to oczywista nieprawda. Większość uczestników Powstania Styczniowego stanowili chłopi, zwłaszcza na Podlasiu, gdzie trwało ono najdłużej. Ze wsi wywodziła się również większość uczestników wojny 1920 roku, a także konspiracji z czasów II wojny światowej (Bataliony Chłopskie, Narodowe Siły Zbrojne, Armia Krajowa) oraz powojennego, antykomunistycznego podziemia zbrojnego (żołnierze wyklęci). W społeczeństwie złożonym w przeważającej większości z chłopów nie mogło być inaczej.

Ostatnim zrywem powstańczym polskiego narodu szlacheckiego było Powstanie Listopadowe (1830–1831). Z uwagi na rozmiary poniesionych ofiar i zniszczeń materialnych była to hekatomba, po której naród szlachecki praktycznie przestał istnieć. Powstanie Styczniowe, zainicjowane przez spauperyzowanych synów szlacheckich, dopełniło rozmiaru spustoszeń; trwało zaś – jak to ujął Stanisław Rembek w „Balladzie o wzgardliwym wisielcu i dwóch gawędach styczniowych” – „dzięki zdziczałym i zajadłym chłopom, prowadzonym przez sfanatyzowanych swoich proboszczów (…). Czterdzieści lat potem synowie tych samych fornali i robotników z hut i kopalń zaczęli trzaskać całymi seriami kul z nowoczesnych pistoletów do policjantów i żandarmów”.

150 lat temu w tych kilkusetosobowych „partiach" zaczęła się Polska, jaką znamy

Zestawienie rewolucji 1905 roku z Powstaniem Styczniowym może budzić zakłopotanie. Te dwa wydarzenia więcej jednak łączy, niż dzieli. To symptomatyczne, że ci sami, którzy odmawiają rewolucji miana powstania, nie chcą przyznać, że powstanie było także rewolucją. Natomiast między Powstaniem Listopadowym i Styczniowym zieje przepaść. Pierwsze było podzwonnym dla Rzeczypospolitej szlacheckiej. Drugie – początkiem Polski Ludowej.

Reklama
Reklama

W Powstaniu Styczniowym wzięło udział nie więcej niż 100 tysięcy ludzi, a liczebność wszystkich sił powstańczych jednorazowo nie przekroczyła 30 tysięcy. Straty: 20 tysięcy poległych powstańców, 40 tysięcy zesłanych na Syberię i 10 tysięcy emigrantów. Dla porównania: podczas Powstania Listopadowego w walkach po stronie polskiej wzięło udział co najmniej ćwierć miliona żołnierzy, a straty po stronie rosyjskiej wyniosły niemal sto tysięcy poległych i zabitych. Była to regularna wojna Polski z Rosją.

Tymczasem powstańcy styczniowi nie walczyli z Rosją, lecz z caratem. To dlatego do Polski przybyły setki rewolucjonistów z całej Europy; to dlatego wśród powstańców było wielu Żydów i Rosjan. „Na stronę czerwonych przechodziły całe kompanie piechoty, całe szwadrony jazdy, całe sotnie kozaków z oficerami na czele” – pisał Stanisław Rembek. I dodawał, wkładając swoje przemyślenia w usta narratora „gawędy styczniowej”: „Nie był to bynajmniej wyłącznie polski ruch niepodległościowy, ale wybitnie międzynarodowy o wyraźnym zabarwieniu komunistycznym”. Nic dziwnego, że stosunek ludności polskiej do powstańców był nierzadko wrogi (podobnie jak później do rewolucjonistów 1905 roku).

Narodowa elit

Więcej Polaków wzięło udział w walkach o wyzwolenie Bułgarii (1877–1878) niż w Powstaniu Styczniowym (Polacy z okręgów warszawskiego, wileńskiego i kijowskiego stanowili blisko 40 proc. spośród 193 tysięcy żołnierzy rosyjskich, którzy wzięli udział w wojnie z Turkami). A jednak, choć liczba uczestników Powstania Styczniowego nie przekroczyła 1 procenta ówczesnej ludności polskiej w Kongresówce i na Litwie, było ono rzeczywiście powstaniem ogólnonarodowym.

Uczestniczyli w nim przedstawiciele wszystkich warstw społecznych: chłopi, robotnicy, rzemieślnicy, inteligenci, Żydzi, szlachta. Nie było ich wielu, ale była to rzeczywiście „narodowa elita” (choć w innym sensie niż ten, jakie na ogół przypisuje się temu słowu, mając na myśli przedstawicieli zasłużonej dla Polski, postszlacheckiej inteligencji).
150 lat temu, w tych kilkusetosobowych „partiach”, toczących beznadziejną walkę w lasach Kielecczyzny, Wileńszczyzny czy Podlasia, zaczęła się Polska, którą znamy.

Autor jest redaktorem naczelnym kwartalnika „Aspen Review Central Europe”, w przeszłości był m.in. szefem działu publicystyki „Gazety Wyborczej”, a także zastępcą redaktora naczelnego tygodników „Newsweek Polska” i „Forum”

Powstanie Styczniowe (1863–1864) jest jednym z najbardziej zmitologizowanych wydarzeń w historii Polski. Zarówno jego zwolennicy, jak i krytycy przyjmują jako oczywistość, że był to antyrosyjski zryw polskiej szlachty, porównywalny z Powstaniem Listopadowym.

Powstanie było rewolucją

Pozostało jeszcze 95% artykułu
Reklama
Opinie polityczno - społeczne
Niezauważalne sukcesy rządu. Dlaczego ekipa Donalda Tuska sprzedaje tylko złe wiadomości?
Opinie polityczno - społeczne
Na decyzji Andrzeja Dudy w sprawie Roberta Bąkiewicza zyska Konfederacja
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: „Nasi chłopcy”, nasza prowokacja, nasza histeria
Opinie polityczno - społeczne
Nadciąga polityczny armagedon: Konfederacja i Razem zastąpią PiS i PO
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Opinie polityczno - społeczne
Marek Migalski: Pożytki z Karola Nawrockiego
Reklama
Reklama