Powstanie Styczniowe (1863–1864) jest jednym z najbardziej zmitologizowanych wydarzeń w historii Polski. Zarówno jego zwolennicy, jak i krytycy przyjmują jako oczywistość, że był to antyrosyjski zryw polskiej szlachty, porównywalny z Powstaniem Listopadowym.
Powstanie było rewolucją
Jest to oczywista nieprawda. Większość uczestników Powstania Styczniowego stanowili chłopi, zwłaszcza na Podlasiu, gdzie trwało ono najdłużej. Ze wsi wywodziła się również większość uczestników wojny 1920 roku, a także konspiracji z czasów II wojny światowej (Bataliony Chłopskie, Narodowe Siły Zbrojne, Armia Krajowa) oraz powojennego, antykomunistycznego podziemia zbrojnego (żołnierze wyklęci). W społeczeństwie złożonym w przeważającej większości z chłopów nie mogło być inaczej.
Ostatnim zrywem powstańczym polskiego narodu szlacheckiego było Powstanie Listopadowe (1830–1831). Z uwagi na rozmiary poniesionych ofiar i zniszczeń materialnych była to hekatomba, po której naród szlachecki praktycznie przestał istnieć. Powstanie Styczniowe, zainicjowane przez spauperyzowanych synów szlacheckich, dopełniło rozmiaru spustoszeń; trwało zaś – jak to ujął Stanisław Rembek w „Balladzie o wzgardliwym wisielcu i dwóch gawędach styczniowych” – „dzięki zdziczałym i zajadłym chłopom, prowadzonym przez sfanatyzowanych swoich proboszczów (…). Czterdzieści lat potem synowie tych samych fornali i robotników z hut i kopalń zaczęli trzaskać całymi seriami kul z nowoczesnych pistoletów do policjantów i żandarmów”.
150 lat temu w tych kilkusetosobowych „partiach" zaczęła się Polska, jaką znamy
Zestawienie rewolucji 1905 roku z Powstaniem Styczniowym może budzić zakłopotanie. Te dwa wydarzenia więcej jednak łączy, niż dzieli. To symptomatyczne, że ci sami, którzy odmawiają rewolucji miana powstania, nie chcą przyznać, że powstanie było także rewolucją. Natomiast między Powstaniem Listopadowym i Styczniowym zieje przepaść. Pierwsze było podzwonnym dla Rzeczypospolitej szlacheckiej. Drugie – początkiem Polski Ludowej.