Reklama

Rafał Stronk: Caster Semenya wygrała w Strasburgu. Co to oznacza dla świata sportu?

Caster Semenya, lekkoatletyczna mistrzyni z podwyższonym poziomem testosteronu, wygrała przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka sprawę o rzetelny proces. Kwestia przymusowych terapii w sporcie wciąż pozostaje jednak do rozstrzygnięcia.

Publikacja: 15.08.2025 17:23

Caster Semenya

Caster Semenya

Foto: AFP

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Jakie znaczenie ma orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka dla statusu sądów arbitrażowych w sporcie?
  • Jakie są kluczowe zagadnienia w kwestii przymusowych terapii hormonalnych dla sportowców z podwyższonym poziomem testosteronu?
  • Jakie argumenty podnosiła Caster Semenya w swojej skardze przeciwko Szwajcarii?
  • Dlaczego wyrok Wielkiej Izby Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie Semenyi ma potencjalne konsekwencje dla sporów między zawodnikami a federacjami sportowymi?
  • Dlaczego problem biologicznej przewagi w sporcie wymaga nowej oceny zgodnie z współczesną wiedzą medyczną i prawną?
  • Dlaczego debata na temat limitów testosteronu i charakterystyki płciowej w sporcie pozostaje niewyjaśniona?

W lipcu 2025 roku Wielka Izba strasburskiego trybunału wydała orzeczenie, które – jeśli państwa europejskie wezmą je sobie do serca – może znacznie osłabić pozycję sportowych sądów arbitrażowych. Na drugim planie pozostała jednak kwestia budząca znacznie większe emocje zarówno w środowisku sportowym, jak i prawniczym: czy uzależnienie udziału sportowczyni w zawodach od poddania się przez nią terapii hormonalnej jest zgodne z prawami człowieka?

Co Joanna Jóźwik mówiła o Caster Semenyi?

Większą część sukcesów Semenya odnosiła na dystansie ośmiuset metrów. Bieg ku lekkoatletycznej dominacji rozpoczęła na berlińskich mistrzostwach świata w 2009 roku. Później była rywalizacja m.in. w Daegu i Londynie, a w tym czasie: dwa złote medale na igrzyskach olimpijskich (Londyn i Rio de Janeiro). Niemal od początku jej kariery sugerowano, że zwycięstwa zawdzięcza nieuczciwej przewadze – badania wykazywały, że poziom testosteronu w[[ ]] krwi Semenyi jest wyższy niż u większości biegaczek.

Czytaj więcej

Caster Semenya, testosteron i prawo do rzetelnego procesu. Jest wyrok ETPCz

Masowy widz polski mógł o niej usłyszeć przede wszystkim w 2016 roku, gdy w olimpijskim finale pokonała m.in. Joannę Jóźwik (w Rio była piąta). Polska biegaczka chętnie zabierała zresztą głos w tej sprawie. Krótko po zawodach mówiła: „Trzy zawodniczki, które były na podium, wzbudzają bardzo dużo kontrowersji [...]. Koleżanki po prostu mają bardzo wysoki poziom testosteronu, zbliżony do męskiego, dlatego wyglądają tak, jak wyglądają i biegają tak, jak biegają [...]. Po prostu Semenya jest nie do pobicia w tym sezonie i myślę, że jeżeli nic z tym władze nie zrobią, to będzie do końca nie do pobicia. [...] Czuję się [...] srebrną medalistką [...]”.

Reklama
Reklama

Trzy zawodniczki, które były na podium, wzbudzają bardzo dużo kontrowersji [...]. Koleżanki po prostu mają bardzo wysoki poziom testosteronu, zbliżony do męskiego, dlatego wyglądają tak, jak wyglądają i biegają tak, jak biegają [...].

Joannę Jóźwik, lekkoatletka

Naciski środowiska zmusiły Radę IAAF (Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych, dziś World Athletics) do wprowadzenia nowych zasad kwalifikacji.

W opublikowanym w 2018 roku dokumencie poświęconym sportowcom z zaburzeniami różnicowania płci („athletes with differences of sex development”)) obniżono limity testosteronu dla biegów na dystansach 400, 800 i 1500 metrów oraz jednej mili. Stężenie hormonu u biegaczki nie mogło od tego czasu przekraczać pięciu nanomoli na litr krwi (u dorosłego mężczyzny norma testosteronu waha się od ok. ośmiu do ok. trzydziestu nanomoli).

Zawodniczki przekraczające ten pułap, chcące wziąć udział w zawodach zostały zobowiązane do sztucznego obniżenia wskaźnika (np. poprzez przyjmowanie antykoncepcji hormonalnej) i utrzymywania tego poziomu przez sześć miesięcy. W późniejszych latach limit został jeszcze obniżony (do dwóch i pół nanomoli) i rozciągnięty na wszystkie dystanse.

Terapia hormonalna warunkiem dopuszczenia do zawodów

Warto zaznaczyć, że Semenya już raz została zobowiązana do poddania się terapii hormonalnej w celu obniżenia poziomu testosteronu warunkującego dopuszczenie do zawodów. Było to na początku jej zawodowej kariery, w 2009 roku, i to głównie przez wzgląd na jej sprawę podjęto w 2011 roku pierwszą próbę uregulowania tej kwestii na poziomie IAAF. Mimo skutków ubocznych związanych z przyjmowanymi lekami Semenya zdołała zwyciężyć w zawodach w 2011 (MŚ w Daegu) i 2012 roku (IO w Londynie). Dziewięć lat później odmówiła jednak powtórzenia procedury, co wykluczyło ją z dalszych zmagań w koronnej konkurencji. Z miernym efektem próbowała swoich sił na dłuższych dystansach.

Sprawa Caster Semenyi. Spór przed sądem arbitrażowym

Bezskutecznie próbowała również walczyć z nowymi regulacjami IAAF przed Sportowym Sądem Arbitrażowym w Lozannie (CAS). Z początku nie była to walka pozbawiona widoków na sukces – kilka lat wcześniej ten sam sąd zawiesił stosowanie podobnych obostrzeń, argumentując, że nie ma dostatecznych dowodów, jakoby zawodniczki z hiperandrogenizmem miały z jego tytułu istotną przewagę nad sportowczyniami z „normalnym” poziomem hormonów.

Reklama
Reklama

Tym razem CAS uwzględnił jednak argumenty IAAF – przyznając, że kwestię przynależności płciowej należy rozpatrywać bardziej w kategoriach w spektrum niż binarnego podziału, uznał jednocześnie zasadność wyodrębnienia kategorii męskiej i kobiecej (wraz z możliwością ustanowienia kryteriów kwalifikacji). Choć sztywny limit testosteronu może dyskryminować niektóre zawodniczki, to zdaniem CAS stanowi proporcjonalny środek zabezpieczający interesy pozostałych biegaczek.

Czytaj więcej

Płeć w sporcie. Gdzie są granice kobiecości? Nowe spojrzenie bliższe Donaldowi Trumpowi

Semenya zaskarżyła ten wyrok do szwajcarskiego sądu najwyższego – ten jednak skargi nie uwzględnił. Podstawową przyczyną był przyjęty w przepisach zakres kontroli orzeczenia arbitrażowego. Choć bowiem sądy polubowne, takie jak CAS, podlegają kontroli sądów państwowych,[[ ]] przepisy krajów europejskich pozwalają najczęściej na weryfikację ich orzeczeń głównie pod kątem formalnym. Takie orzeczenie może być więc zwykle uchylone przez sąd państwowy, np. w razie nieprawidłowego powołania arbitrów, nieważności zapisu na sąd polubowny (tj. umowy, w której strony uzgadniają, że przyszły lub zaistniały już spór rozstrzygną przed sądem arbitrażowym, a nie krajowym) albo pozbawienia strony możliwości obrony jej praw w postępowaniu (polegającym np. na niezawiadamianiu o terminach rozpraw).

Do wąskich wyjątków merytorycznych należy zaliczyć tu, chociażby, tzw. klauzulę porządku publicznego – gdy utrzymanie orzeczenia arbitrażowego w obrocie godziłoby w podstawowe zasady porządku prawnego w danym państwie (np. prowadziłoby do skutków nieuzgadnialnych z konstytucją). Takie właśnie przesłanki uchylenia orzeczenia zawierał stosowany w tej sprawie art. 190 szwajcarskiego prawa prywatnego międzynarodowego. Podobne rozwiązania zawiera też polski kodeks postępowania cywilnego.

Właśnie wspomniana wyżej klauzula porządku publicznego była centralnym wątkiem sprawy Semenyi przed szwajcarskim sądem najwyższym – środki przyjęte przez IAAF były w jego ocenie proporcjonalne. Obowiązku przyjmowania środków hormonalnych w celu dopuszczenia do zawodów nie można utożsamiać natomiast z przymusowym leczeniem naruszającym godność ludzką. Sam zakres „klauzuli porządku publicznego” należy traktować zaś niezwykle wąsko.

Podkreślenia wymaga, że ścieżka przed CAS była dla Semenyi bezalternatywna – w sporcie niemal powszechnie przyjmuje się model arbitrażu przymusowego. Zawodnicy, aby uczestniczyć w zawodach danej federacji, są zobowiązywani do podpisywania zapisów na sąd polubowny. Na ich mocy wyłącza się kompetencję sądów państwowych do orzekania w sprawach dotyczących rozgrywek – np. między zawodnikiem a związkiem sportowym. Wobec wąskiego zakresu kontroli, rozstrzygnięcia takiego przymusowego sądu arbitrażowego stają się w praktyce ostateczne.

Reklama
Reklama

W sporcie niemal powszechnie przyjmuje się model arbitrażu przymusowego

Semenya nie złożyła broni i wniosła skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. W skardze podniosła trzy zasadnicze argumenty. Po pierwsze, regulacje naruszały jej godność. Po drugie, Szwajcaria rękami swojego sądu najwyższego usankcjonowała regulacje, które dyskryminowały Semenyę i naruszały jej prywatność (mężczyźni, jak też zawodniczki bez podwyższonego poziomu testosteronu nie muszą poddawać się takiej ingerencji medycznej, by konkurować w zawodach; dodatkowo regulacje dotykają głównie zawodniczki z globalnego południa). Potrzecie, ze względu na przymusowy charakter arbitrażu sportowego i wąski zakres kontroli sprawowanej przez sąd krajowy naruszono prawo Semenyi do „skutecznego środka odwoławczego” (kojarzonego zwykle z prawem do sądu).

Czytaj więcej

Paryż 2024. MKOl potwierdza, że są kobietami. Kontrowersje w turnieju boksu

Wyrokiem z 11 lipca 2023 r. Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał racje Semenyi w drugiej i trzeciej z wymienionych kwestii. Zwrócił uwagę na dysproporcję sił między zawodnikami a potężnymi federacjami, monopolizującymi przecież niekiedy zawody sportowe w danej dyscyplinie. Skrytykował również podejście sądu najwyższego twierdzącego, że Semenya miała rzeczywisty wybór co do poddania się terapii – nie może być o tym mowy, gdy w grę wchodzi w istocie prawo do wykonywania wybranego zawodu. Cokolwiek by wybrała – przekonywał Trybunał – musiałaby zrezygnować z praw gwarantowanych jej przez art. 8 europejskiej konwencji praw człowieka.

Przechodząc nad tymi wątpliwościami doporządku, szwajcarski sąd najwyższy pozbawił Semenyę gwarancji instytucjonalnych i proceduralnych. Naruszenie jest tym poważniejsze, że podnoszone przez nią zarzuty dotyczyły wiarygodnych twierdzeń dotyczących dyskryminacji.

Sprawa Caster Semenyi. Rekurs Szwajcarii i wyrok Wielkiej Izby

Rząd szwajcarski odwołał się do „wyższej instancji” Trybunału – Wielkiej Izby. Izba przyznała co prawda rację Semenyi, znacząco zmodyfikowała jednak podstawy korzystnego wyroku.

Reklama
Reklama

Izba uznała przede wszystkim, że zarzuty odnoszące się do prywatności, zakazu dyskryminacji oraz prawa do skutecznego środka odwoławczego skarżącej są niedopuszczalne. Brak bowiem związku między potencjalnymi naruszeniami a państwem szwajcarskim. Semenya jest obywatelką Republiki Południowej Afryki, a IAAF – stowarzyszeniem prawa monakijskiego. Naruszenie konwencji może być badane wtedy, gdy dane państwo sprawowało jurysdykcję nad skarżącym – tę zaś rozumie się jako „kontrolę nad samą osobą”, nie tylko wpływ na jej interesy.

Upraszczając: Szwajcaria nie może ponosić odpowiedzialności za to, jakie regulacje wewnętrzne wprowadzają sportowe organizacje. Ten punkt widzenia został skrytykowany m.in. przez sędziów składających zdanie odrębne, w ocenie których samo rozpatrzenie sprawy przez sąd krajowy tworzy dostateczną więź między sprawą a państwem-sygnatariuszem konwencji.

Nie dopuszczając skargi w tym zakresie, Wielka Izba w istocie uchyliła się od jednoznacznej odpowiedzi, czy regulacje dotyczące rozwoju płciowego zawodników i zawodniczek, w tym przymusowa ingerencja medyczna w celu dopuszczenia do zawodów, są akceptowalne z perspektywy praw człowieka.

W centrum zainteresowania Wielkiej Izby znalazło się natomiast prawo do sądu. Sam fakt, że arbitraż jest narzucony jednostce przez inny podmiot prywatny, nie narusza jeszcze art. 6 ust. 1 konwencji. Problem pojawia się jednak wtedy, gdy obowiązkowa i wyłączna jurysdykcja sądu polubownego narzucana jest przez podmiot sprawujący w danej dziedzinie życia rolę regulacyjną. Nasila się zaś tym bardziej, gdy rzecz dotyczy nie tylko praw majątkowych (tak jak na przykład w sprawach handlowych), ale – jak bywa to w przypadku sportowców – praw podstawowych, takich jak prywatność.

Czytaj więcej

Honorata Jakubowska: Definiowanie płci w sporcie jest dziś uwikłane politycznie
Reklama
Reklama

Gdy więc wyłączna jurysdykcja CAS jest narzucana sportowcom przez organ taki jak IAAF, sportowiec ten musi mieć prawo do wnikliwego przeanalizowania orzeczenia polubownego w jego sprawie. Kontrola musi obejmować również kwestie merytoryczne. Sąd krajowy weryfikujący orzeczenie arbitrażowe nie może przy tym – tak, jak uczynił to szwajcarski sąd najwyższy – „zasłaniać się” wąsko rozumianą klauzulą porządku publicznego.

Federacje i sportowcy

W oczach Wielkiej Izby wnikliwość kontroli orzeczenia w sprawie Semenyi powinna współgrać z powagą praw osobistych, których dotyczyła skarga. Przymusowy charakter arbitrażu sportowego i wąski margines kontroli sprawowanej przez sąd krajowy spowodowały, że w sprawie dotyczącej jej prywatności, godności i prawa do równego traktowania nie uzyskała pełnej i rzetelnej wypowiedzi sądu państwowego, gwarantowanego przez art. 6 ust. 1 konwencji.

To uszczegółowienie oceny orzeczeń sądów polubownych w sprawach sportowych może istotnie wpłynąć na sposób rozstrzygania sporów między federacjami i zawodnikami – przede wszystkim poprzez wzmocnienie pozycji tych ostatnich. Pytanie jednak, czy jedna sprawa skłoni państwa do zmiany przepisów, a sądy do odważniejszej praktyki orzeczniczej. Należy ubolewać, że Trybunał skoncentrował się na kwestii Semenyi i nie pokusił się o sformułowanie bardziej uniwersalnych kryteriów rzetelności, którym w podobnych sprawach powinny sprostać sądy krajowe.

Wciąż nie ma również wiążącej odpowiedzi w kwestii limitów testosteronu i dopuszczalności obligatoryjnej terapii. Prywatność i godność ludzka chronione przez europejską konwencję praw człowieka sprzeciwiają się – co do zasady – przymusowej interwencji medycznej.

Wciąż nie ma również wiążącej odpowiedzi w kwestii limitów testosteronu i dopuszczalności obligatoryjnej terapii. Prywatność i godność ludzka chronione przez europejską konwencję praw człowieka sprzeciwiają się – co do zasady – przymusowej interwencji medycznej. Prawa człowieka nie powinny przegrywać oczywiście z wymaganiami sportowej uczciwości – są jednak konkurencje, w których przewaga biologiczna przełożyć się może nie tylko na dominację na bieżni czy torze pływackim, ale na zagrożenie po stronie fizycznie słabszych zawodniczek (tak na przykład w sportach kontaktowych, zwłaszcza w sportach walki).

Reklama
Reklama

Nikt nie nawoływał do dyskwalifikacji Michaela Phelpsa, który ma nietypową budowę ciała

Warto przy tym pamiętać, że cechy biologiczne wiązane intuicyjnie z płciowością nie są jedynymi, które mogą stawiać sportowca w uprzywilejowanej pozycji. Ostatecznie – nikt nie nawoływał przecież do dyskwalifikacji Michaela Phelpsa, który swoją ponadprzeciętną wydolność zawdzięczał nietypowej budowie ciała. Namysł prawny musi się tu więc krzyżować ze świadomością, w jak dużym stopniu kultura – a nie „obiektywne” kryteria uczciwej rywalizacji sportowej – podsuwa dyskursowi cechy uznawane za istotne. Powraca przy tym pytanie, czy uniwersalne dla wszystkich dyscyplin sportowych wyodrębnienie kategorii „męskiej” i „żeńskiej” odpowiada współczesnym realiom i wiedzy medycznej.

Sprawa Semenya przeciwko Szwajcarii (numer skargi 10934/21), orzeczenia w sprawie: z 11 lipca 2023 roku (sekcja trzecia), z 10 lipca 2025 roku (Wielka Izba).

Autor jest doktorantem, Szkoła Doktorska Nauk Społecznych UW, Poznańskie Centrum Praw Człowieka INP PAN

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Jakie znaczenie ma orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka dla statusu sądów arbitrażowych w sporcie?
  • Jakie są kluczowe zagadnienia w kwestii przymusowych terapii hormonalnych dla sportowców z podwyższonym poziomem testosteronu?
  • Jakie argumenty podnosiła Caster Semenya w swojej skardze przeciwko Szwajcarii?
  • Dlaczego wyrok Wielkiej Izby Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie Semenyi ma potencjalne konsekwencje dla sporów między zawodnikami a federacjami sportowymi?
  • Dlaczego problem biologicznej przewagi w sporcie wymaga nowej oceny zgodnie z współczesną wiedzą medyczną i prawną?
  • Dlaczego debata na temat limitów testosteronu i charakterystyki płciowej w sporcie pozostaje niewyjaśniona?
Pozostało jeszcze 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Samorząd i administracja
Znamy wyniki egzaminu na urzędnika mianowanego. „Przełamaliśmy barierę niemożności"
Prawo w Polsce
Czy można zagrodzić jezioro? Wody Polskie wyjaśniają
Prawo dla Ciebie
Zamieszanie z hybrydowym manicure. Klienci zestresowani. Eksperci wyjaśniają
Za granicą
Ryanair nie poleci do Hiszpanii? Szykuje się strajk pracowników. Jest stanowisko przewoźnika
Prawo drogowe
Będzie podwyżka opłat za badania techniczne aut. Wiceminister podał kwotę
Reklama
Reklama