Maciej Dowbor i Joanna Koroniewska razem wychowują córkę, ale nie mają ślubu. „Czy to według posłów jałowy związek?" – pyta zdenerwowany Dowbor. Taki podpis znalazłem w tygodniku „Wprost" pod zdjęciem, które ilustrowało cover story o związkach partnerskich. Irytacja Dowbora to oczywista aluzja do słów prof. Krystyny Pawłowicz tłumaczącej w Sejmie, dlaczego państwo powinno wspierać małżeństwa.
Styl mniejszości
Ale fakt, że słowa posłanki zostały odebrane jako atak i obraza dla wszystkich tych, którzy żyją w nieformalnych związkach, to nie tylko wina kwiecistego i często przesadnego stylu posłanki Pawłowicz. Pani profesor, nim bowiem weszła na mównicę – bez względu na to, co i jak powiedziała – już była na przegranej pozycji. Dlaczego? Bo choć konserwatyści wygrali głosowanie, odrzucając projekty ustaw dotyczące wprowadzenia związków partnerskich, nie mają się z czego cieszyć. Dużo wcześniej – trudno dokładnie powiedzieć, kiedy – przegrali znacznie ważniejszą batalię o język. Język, którym posługują się dziennikarze, komentatorzy, politycy – nawet politycy prawicy – jest przeniknięty lewicowo-liberalnymi kalkami. I stąd biorą się całe zamieszanie oraz trudność w obronie konserwatywnego stanowiska.
Jeśli przyjrzeć się badaniom społecznym, dostrzeżemy bez trudu, że Polacy są społeczeństwem raczej tradycyjnym: dla większości liczy się rodzina, tylko kilkanaście procent z nas chce aborcji na życzenie, większość nie wyobraża sobie pełnoprawnych małżeństw homoseksualnych z prawem do adopcji (czyli zjawiska coraz powszechniejszego w Europie Zachodniej).
Nawet patrząc na skład Sejmu, można zauważyć, że konserwatyści mają w nim większość, a linia podziału nie biegnie na osi PO-PiS, lecz prawica (PSL, PiS, SP i prawa część PO) kontra lewica (SLD, RP i trzy czwarte PO). Co ciekawe, ten sam podział dominuje w poglądach na Unię Europejską – prawica jest sceptyczna wobec pomysłów federalizacji Europy, lewica zaś chce do tego doprowadzić jak najszybciej.
Mimo to głosowanie w sprawie związków partnerskich spotkało się z huraganowym atakiem, a posłów głosujących przeciw zmianom w prawie okrzyknięto ciemnogrodem, obskurantami, talibami, prawicowymi puczystami, sługami Kościoła, wrogami wolności, dyszącymi nienawiścią itp. (przykłady można mnożyć w nieskończoność).