Reklama
Rozwiń

Faszyści na wykładzie profesora Baumana

Żyjemy w kraju, gdzie słowa znaczą coś zupełnie innego, niż powinny. W kraju, gdzie gwiazdami nazywani są ludzie bez żadnego dorobku; patriotyzmem nazywa się sprzątanie psich kup i płacenie podatków; a za autorytety uchodzą donosiciele, którzy współpracowali z SB albo i NKWD.

Publikacja: 26.06.2013 20:15

Mariusz Cieślik

Mariusz Cieślik

Foto: Fotorzepa, Robert Gardzin?ski Robert Gardzin?ski

Co znaczą słowa: gwiazda, patriotyzm czy autorytet, wie każdy, kto choć raz zajrzał do słownika i ma trochę oleju w głowie. Czyli większość Polaków. Większość wie również doskonale, co to faszyzm.

Niestety znaczenia tego i innych słów nie rozumie spora grupa polityków, naukowców i dziennikarzy. Może zresztą rozumieją i chodzi im tylko o manipulację językiem.

Tak czy owak, od kilku tygodni wysłuchujemy o groźbie „faszyzacji Polski”, a apogeum tego procesu możemy obserwować teraz, w związku z zajściami podczas wykładu prof. Zygmunta Baumana.

Jeszcze wcale nie tak dawno pierwszym faszystą kraju był Jarosław Kaczyński, nie raz i nie dwa porównywany do Hitlera. Teraz faszystami są ci, którzy w chamski sposób zakłócają wykłady znanych naukowców.

Na kogo padnie w przyszłości, trudno przewidzieć, ale wcale bym się nie zdziwił, jakby to byli np. słuchacze Radia Maryja albo i działkowcy. Bo przecież nie trzeba mieć żadnych argumentów, by w Polsce określić kogoś mianem faszysty. Owszem, nazywanie młodych ludzi, którzy pojawili się podczas wystąpienia prof. Baumana, chuliganami, kibolami czy nawet narodowcami, jest usprawiedliwione. Bo zachowują się jak chuligani, są fanatycznymi kibicami, a za narodowców się uważają. Ale czy to znaczy, że są faszystami?

Nie trzeba od razu być historykiem, żeby wiedzieć, że faszyzm jest ideologią totalitarną, sięgającą korzeniami Włoch Mussoliniego i Niemiec Hitlera. Ideologią, gdzie ludobójstwo, w tym Holokaust, jest logiczną konsekwencją, a nie wynaturzeniem.

Jak to się ma do wznoszenia okrzyków na wykładzie, jeden Bóg raczy wiedzieć. To, że ktoś się źle zachowuje i ma poglądy, które komuś się nie podobają, nie znaczy od razu, że jest faszystą.

Słów powinno się używać precyzyjnie, bo bywają groźne. A to, że coś złego dzieje się z językiem, zazwyczaj dowodzi, że coś niedobrego dzieje się z krajem.

felietony
Wolfgang Münchau pokazuje coraz większy problem liberałów
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kutarba: Polska wyciąga właściwe wnioski z rosyjsko-ukraińskiej wojny dronowej
Opinie polityczno - społeczne
Mateusz Morawiecki: Powrót niemieckiej siły
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Jak łatwo w Polsce wykreować nieistniejące problemy. Realne pozostają bez rozwiązań
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Krzyżak: Zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach paliw ma sens