Zdumiewające, że musi być jakiś pretekst, żeby pisać o tym, o czym wszyscy od dawna wiedzą. I nie dotyczy to jedynie KGHM. W swojej kancelarii mogę zatrudnić kogo chcę. Bo moja. Jakbym udzielił komuś pełnomocnictwa, to on też by mógł. Skoro więc udzielamy komuś wyborczego pełnomocnictwa, to oni też mogą.
Więc przestańmy się ekscytować małostkami. Bo oto w tym samym czasie Naczelny Sąd Administracyjny orzekł, że przepis, który Trybunał Konstytucyjny uznał wcześniej za niezgodny z konstytucją, jest jednak zgodny z konstytucją, jeśli na jego podstawie organ podatkowy zdążył ograbić podatnika niezgodnie z konstytucją, zanim Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że to niezgodne z konstytucją.
Że to jakiś bełkot? No tak.
Chodzi oczywiście o słynny sierpniowy wyrok TK mówiący o tym, że choć stawka podatkowa 75 proc. od dochodów z nieujawnionych źródeł przychodów jest z konstytucją zgodna, to niezgodne są z nią przepisy pozwalające organom podatkowym arbitralnie określić, jaki dochód pochodzi ze źródeł nieujawnionych.
Wcześniejsze wyroki sądów administracyjnych tak już rozzuchwaliły kontrolerów, że zaczynali opodatkowywać pieniądze, które jeszcze za czasów komuny ludzie poprzywozili z Zachodu i wpłacili do banku na tak zwany rachunek „C". Nawet komuniści im ich nie zabrali. Swoistym podatkiem było tylko to, że jak się wpłaciło dolary, to można było wypłacić „bony dolarowe". Miały one tylko nieco mniejszą wartość nabywczą, ale wszystko za nie można było kupić.