Z wielką uwagą i atencją przeczytałem w magazynie „Plus Minus" artykuł W cieniu szmalcownika autorstwa mojego serdecznego przyjaciela Dawida Wildsteina. Poruszone tam problemy, są niezwykle ważna dla polskiej i żydowskiej pamięci historycznej, wymagają jednak rozwagi, wyważonych ocen, a także jak najmniej kategorycznych sądów; tym bardziej oskarżeń, których autor w mojej ocenie się nie ustrzegł. Dlatego też postanowiłem wejść w (mam nadzieję) konstruktywny spór z tezami zawartymi w tekście zwłaszcza, że odnoszę wrażenie iż kwantyfikatory tam użyte są przesadzone. Na marginesie pragnę dodać, że w polskiej publicystyce i dziennikarstwie ostatnich lat przyzwyczailiśmy się już do zbyt wyostrzonych sądów i ataków, obliczonych na wywołanie burzy. Ja na pewno nie przyłożę do tego ręki. Co więcej, sądzę że historia bohaterskich Sprawiedliwych i pytania o hańbę szmalcowników, lepiej sprawdzą się w uczciwym dialogu i próbie zrozumienia problemu, do czego zawsze będę namawiał.
Podstawową tezą, którą postawił Dawid Wildstein było stwierdzenie, iż w swojej istocie dla elit tzw. mainstreamu (coraz bardziej uważam to słowo za nadużywany fetysz), szmalcownik stał się zdecydowanie „lepszy" i „ciekawszy" niż mniej „modny" Sprawiedliwy. To szmalcownik stał się w ostatnich latach centralną figurą opowieści o Shoah. To on jest teraz celem polskiej historiografii i popkultury. „I tak powoli jedna z najpiękniejszych kart naszej historii znika. Zastąpiona mieleniem na wszystkie sposoby ustaleń Jana Tomasza Grossa" – pisze autor. Zastanówmy się w takim razie czy jest to prawda i czy słusznie trzeba bić na alarm?
Historiografia a Sprawiedliwi
Historycznie rzecz biorąc Sprawiedliwi (pomijam tu historiografię PRL z jej różnymi instrumentalnymi fluktuacjami) zawsze leżeli w centrum polskiego myślenia o Zagładzie. Idealnym przykładem była wydana po raz pierwszy w roku 1967 (drugie szersze wydanie w 1969 r.) książka Władysława Bartoszewskiego i Zofii Lewinówny Ten jest z ojczyzny mojej. Polacy z pomocą Żydom 1939–1945. „Kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat – widnieje na medalach Instytutu Pamięci Męczenników i Bohaterów Yad Vashem. Do dzisiaj 6394 Polaków otrzymało medale Sprawiedliwych wśród Narodów Świat w uznaniu ich zasług podczas II wojny światowej. Wielu innych nie trafiło jeszcze do tego grona pomimo pomocy, jakiej udzielali Żydom z narażeniem życia. Wszyscy oni byli bohaterami biorącymi udział w najtrudniejszej akcji humanitarnej w dziejach Polski." – taki oto opis zachęcający do kupna tej pracy zamieściło wydawnictwo Znak w trzecim najnowszym wznowieniu tejże pracy z roku 2007. Bezapelacyjnie to niezwykle ważna pozycja w polskiej historiografii na temat Sprawiedliwych. Podążmy dalej tym tropem: czy w obrębie polskiej historiografii zajmującej się Zagładą nie ma prac o Żegocie? Pozwolę sobie wymienić dwie: zbiór dokumentów opracowany przez Andrzeja Krzysztofa Kunerta (poprzedzony wywiadem Andrzeja Friszke z Władysławem Bartoszewskim) pt. „Żegota" Rada Pomocy Żydom 1942–1945 wydana przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, druga to monografia Teresy Prekerowej z 1982 r. Konspiracyjna Rada Pomocy Żydom w Warszawie 1942-1945. Prócz dzieł monograficznych należałoby też dodać działalność społeczno-historyczną nieżyjącego już historyka Tomasza Strzembosza współzałożyciela Komitetu Upamiętniającego Polaków Ratujących Żydów. By nie narazić się na zarzut, że odwołuję się jedynie do „prehistorycznych" prac, zamiast do najnowszych przypomnę ważną książkę wydaną w 2009 r. pióra (przyznaję, że nie polskiego historyka) Gunnara S. Paulssona Utajone miasto. Żydzi po aryjskiej stronie Warszawy 1940-1945. Niemniej pragnę zauważyć, że praca ta uhonorowana została nagrodą im. Kazimierza Moczarskiego przez koncern Agora wydawcę „Gazety Wyborczej", czarnego luda tekstu Dawida Wildsteina. Natomiast rok później w 2010 w trzech tomach pod redakcją – uwaga (!) – Adama Michnika ukazała się antologia zatytułowana Przeciw antysemityzmowi 1936–2009. W pracy tej znajdziemy bardzo bogatą paletę tekstów polskich historyków, pisarzy, czy poetów bezpardonowo walczących i rozprawiających się z dżumą antysemityzmu. Antologia ta jest w swej istocie pomnikiem ze spiżu polskiej inteligencji. Ogromna ilość tekstów poświęcona jest także polskiej pomocy Żydom. Na pewno praca ta nie znajduje się „w cieniu szmalcownika". „Chciałem udowodnić – pisał Adam Michnik we wstępie do antologii – że Polacy nie wyssali antysemityzmu z mlekiem matki. Nieraz słyszałem taką opinię i zawszę mnie ona irytowała. Przecież wiedziałem, że polska kultura dostrzegała truciznę antysemityzmu i zmagała się z nią". Czy praca ta nie wypełnia postulatów zaproponowanych przez Dawida Wildsteina w swoim tekście? Myślę, że mój serdeczny kolega podpisałby się pod słowami naczelnego Wyborczej, a przynajmniej powinien. Dlaczego zatem nie uwzględnił tej pozycji?
Pomniki, ulice i rok Karskiego
Zastanówmy się teraz jak wygląda sprawa uhonorowania Sprawiedliwych? Może tu sytuacja skłaniałby do niepokojów? Czy faktycznie również w sferze symbolicznej i państwowej, jak pisze Dawid Wildstein „Polska ma Sprawiedliwych gdzieś"? Wspomniany przeze mnie Komitet Upamiętniający Polaków Ratujących Żydów kierowany obecnie przez brata Tomasza Strzembosza – Adama, wciąż istnieje i dalej intensywnie planuje swoje działania. Obecnie podstawową ideą Komitetu jest postawienie pomnika upamiętniającego Sprawiedliwych. Z tego co wiadomo miałby on stanąć na placu Grzybowskim, w pobliżu kościoła Wszystkich Świętych. Co prawda projekt wzbudzał kontrowersje niemniej wydaje się, że obecnie nic nie stoi na przeszkodzie by inicjatywa została zrealizowana.
Przypomnę też, że pomniki upamiętniające Sprawiedliwych powstały już w Łodzi (obok tzw. parku Ocalałych i Centrum Dialogu im. Marka Edelmana), w Markowej, a także w Kielcach, przy budynku dawnej synagogi przy ul. Warszawskiej 17. W okolicy Muzeum Historii Żydów Polskich stoi pomnik Jana Karskiego i tablica ku czci Żegoty (podobny zabieg poczyniono w Łodzi we wspominanym przeze mnie parku Ocalałych). W maju ubiegłego roku u zbiegu ulic Anielewicza i Zamenhofa w Warszawie, między Muzeum Historii Żydów Polskich, a pomnikiem Bohaterów Getta odsłonięto Aleję Ireny Sendlerowej. Natomiast już wkrótce ruszą prace przy budowie Muzeum Polaków ratujących Żydów na Podkarpaciu im. Rodziny Ulmów. Na rok 2015 przewidziano inaugurację placówki. Jako epilog warto też dodać, że właśnie rozpoczął się, ustanowiony przez sejm Rok Jana Karskiego – jednego z najsłynniejszych Sprawiedliwych. W 2014 r. z tej właśnie okazji odbędzie się szereg wydarzeń kulturalnych i naukowych, które będą miały na celu utrwalenie i ocalenie w pamięci zbiorowej postaci Karskiego, niekwestionowanego polskiego bohatera chcącego zatrzymać Holocaust. Do tego wianuszka klasycznych form budowy pamięci należy dodać duży projekt Muzeum Historii Żydów Polskich: „Polscy Sprawiedliwi – przywracanie pamięci". Inicjatywa ta dokumentuje historie pomocy, i na bieżąco prezentuje swoje dokonania, cały czas prowadzi też działania edukacyjne. Pisząc ten tekst pragnąłem odnotować też ważne działania w tym względzie IPN-u, w międzyczasie jednak wysłany został do „Rzeczpospolitej" list w tej sprawie pióra Aleksandry Namysło, koordynatorki projektu badawczego „Zagłada Żydów na ziemiach polskich", odsyłam więc czytelników do niego.