Oczywiście bez hakerów nie byłoby na pewno tak szybkiego postępu w dziedzinie cyfrowych zabezpieczeń. Każdy atak, nieważne czy udaremniony czy udany daje do zrozumienia, że albo jesteśmy przygotowani na przyjście cyber włamywacza dobrze, albo że musimy jeszcze coś załatać. Tak czy inaczej z każdym atakiem informatycy coś zyskują. Jednak firmy tracą, ataki odbijają się też na bezpieczeństwu państw. Jaka jest skala takich zniszczeń?
Miliardy dolarów strat
Raport firmy specjalizującej się w programach antywirusowych McAfee oraz Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych, think tanku z Waszyngtonu, szacuje straty wywoływane przez hakerów na ponad 400 mld dolarów rocznie. Podobno to wartość zachowawcza, ponieważ górna granica zniszczeń może sięgać nawet 575 mld. dolarów.
Co zatem jest niszczone, skoro nikomu fizycznie nie dzieje się krzywda? Poza sytuacjami, gdy atak hakerów doprowadzi do wyłączenia prądu i ktoś dostanie napadu klaustrofobii w zatrzymanej windzie, naruszane są prawa do własności intelektualnej, aktywów finansowych oraz rzeczy teoretycznie trudne do wyceny jak wiarygodność firm. Kto chciałby w końcu prowadzić interesy z przedsiębiorstwem, które nie potrafi zadbać o własne bezpieczeństwo?
Raport informuje, że cyber przestępczość choć dzieje się w świecie wirtualnym, to w namacalny sposób podcina gałąź biznesów prowadzonych w internecie. Z jej powodów wirtualna przedsiębiorczość traci od 15 do 20 proc. rocznie. To spora liczba biorąc pod uwagę, że internet generuje od 2 do 3 bln dolarów każdego roku. I wciąż rośnie. Najwięcej z powodu hakerów tracą Niemcy (6 proc. PKB) i Holandia (1,5 proc.). Dla porównania PKB Stanów Zjednoczonych zmniejsza się z tego powodu o 0,64 proc., podobnie jak Chin – o 0,63 proc.