Poboży: PiS powinien wystawić Ryszarda Bugaja

- Jeśli Kaczyński wystartuje na prezydenta, jednego możemy być pewni: to będzie jego koniec w Prawie i Sprawiedliwości, a to wspaniały scenariusz dla jego wewnętrznej opozycji - mówi Błażej Poboży, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego

Publikacja: 12.08.2014 22:01

Poboży: PiS powinien wystawić Ryszarda Bugaja

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Rz: Sondaże wskazują Bronisława Komorowskiego jako zdecydowanego faworyta prezydenckiego wyścigu. Wygra wybory w cuglach czy coś może mu jeszcze zagrozić?

Błażej Poboży, politolog:

Dynamika naszej sceny politycznej jest na tyle duża, że zawsze powinniśmy rozpatrywać alternatywne warianty, które mogłyby przynieść jakąś niespodziankę. Oczywiście dziś niespodzianka byłaby nawet wtedy, gdyby obecny prezydent nie wygrał w pierwszej turze. Bronisław Komorowski umiejętnie stara się osłabiać swoje więzi z PO, dlatego spadek poparcia dla partii rządzącej na razie nie przekłada się na spadek poparcia dla prezydenta. Zatem najbardziej mogłoby mu zagrozić, gdyby opozycji udało się odtworzyć silne przekonanie, że Komorowski jest prezydentem Platformy. Jeśli PiS będzie w stanie utrzymać taką narrację przez całą kampanię, to szanse kandydata opozycji wzrosną.

Niespełna miesiąc temu w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej" Jarosław Kaczyński stwierdził, że to jeszcze nie czas, by wskazywać kandydata PiS na prezydenta. Odwlekanie tego momentu to dobry ruch?

I tak, i nie. Myślę, że prezes PiS od dawna ma już tego kandydata w głowie, nie chce jednak go przedwcześnie „spalić". Zapewne po wyborach samorządowych Kaczyński zacznie oswajać wyborców z kandydatem PiS na prezydenta. Na razie niektórzy dziennikarze próbują kreować rzeczywistość i podpowiadają różnych ciekawych ludzi. Zresztą z tym samym mieliśmy do czynienia przy wyborze kandydata na prezydenta Warszawy. Cały ten medialny casting odbieram jednak jako inspirowane z samej partii próby wpłynięcia na prezesa. Z nowych nazwisk pojawiła się ostatnio prof. Zyta Gilowska. Z poprzednimi propozycjami się już jakoś oswoiliśmy, a ten pomysł brzmi ciekawie.

Mogą być to celowo wypuszczane przecieki po to, by wybadać grunt? Sprawdzić, jak na dane nazwisko zareagują media i wyborcy?

To jest druga z interpretacji, ale nie sądzę, by Jarosław Kaczyński kierował się zdaniem mainstreamowych mediów. Bardziej wierzę w to, że w PiS walczą różne frakcje, których przedstawiciele po prostu przekazują dziennikarzom swoje pobożne życzenia. Próba sondowania poparcia też jest oczywiście możliwa, ale wydaje się, że to nie w tej partii i nie w ten sposób.

Może ten medialny casting nie ma jednak najmniejszego sensu, bo na prezydenta zdecyduje się wystartować sam Jarosław Kaczyński? Komentatorzy wskazują, że choć prezes wolałby powalczyć o tekę premiera, to jeśli sytuacja będzie tego wymagać, bo nikt sensowny nie zgodzi się na kandydowanie zamiast niego...

Taki pomysł może podpowiadać mu tylko jakiś wewnętrzny wróg... Jeśli Kaczyński wystartuje na prezydenta, jednego możemy być pewni: to będzie jego koniec w Prawie i Sprawiedliwości, a to wspaniały scenariusz dla jego wewnętrznej opozycji. Jeśli wygra, pójdzie do Pałacu i będzie musiał oddać władzę w partii. Jeśli zaś przegra, w PiS zaczną się wewnętrzne rozliczenia. Ktoś w końcu powie, że może lider jest zbyt wiekowy, może potrzeba świeżej krwi... A jeśli Kaczyński przegra zdecydowanie – np. nie wejdzie nawet do drugiej tury – to te rozliczenia w partii mogą pójść naprawdę daleko. Kaczyński nie ma więc żadnego interesu w tym, by ubiegać się o prezydenturę. Interes mają wyłącznie jego wewnętrzni konkurenci.

Jaki więc powinien być kandydat opozycji, by mieć jak największe szanse w starciu z Bronisławem Komorowskim?

W kandydowaniu Jarosława Kaczyńskiego na prezydenta mają interes tylko jego konkurenci

Przede wszystkim taki kandydat musiałby mieć pewność, że zbierze wszystkie głosy twardego elektoratu PiS. Tę bazę powinien traktować jako punkt wyjścia do dalszej kampanii. A potem powinien potrafić pozyskać wyborców lewicowych, a najlepiej część elektoratu PO. Tylko taki kandydat miałby szansę wygrać z Komorowskim. Wystawianie człowieka, który jest jednoznacznie związany z PiS i tylko z PiS, jest oddaniem wyścigu prezydenckiego walkowerem. Kandydat opozycji przynajmniej w pierwszej turze musi przekonać do siebie część wyborców Platformy. Muszą oni pomyśleć sobie: a może by tak spróbować oddać głos na kogoś innego – w końcu i tak będzie druga tura... Jednak jeśli dojdzie do drugiej tury, kandydat PiS będzie musiał skupić wokół siebie elektorat lewicy, gdyż to jego głos może przeważyć szalę. Warto pamiętać, że to właśnie dzięki umiejętnemu odwołaniu się do elektoratu socjalnego wybory wygrał Lech Kaczyński. Dziś, po atakach SLD na projekt IV RP, trudno sobie wyobrazić, by lewicowi wyborcy oddali głos na kogoś jednoznacznie kojarzonego z PiS.

Rozumiem, że nastawiony prosocjalnie kandydat mógłby w drugiej turze postawić SLD pod ścianą...

Tak, a wbrew pozorom to naprawdę ma znaczenie, jak przed drugą turą zachowują się liderzy innych partii. Za jednego z potencjalnych kandydatów PiS wciąż należy uznawać prof. Piotra Glińskiego, jednak pamiętajmy, że przy okazji wniosków o konstruktywne wotum nieufności SLD łatwo wybrnęło z tej sytuacji i nie poparło prof. Glińskiego. Wystarczyło, że przedstawili go jako eksperta jednoznacznie związanego z PiS. Gdyby to była postać bliższa wyborcom lewicowym, wtedy rzeczywiście Leszek Miller byłby pod ścianą albo chociaż trudniej byłoby mu się tłumaczyć z odrzucenia takiego wniosku. Reasumując: powinien to być kandydat sympatyzujący z PiS, ale jednocześnie bardzo wrażliwy społecznie i najlepiej mający lewicową przeszłość.

Czyli na przykład kto?

Mógłby to być prof. Ryszard Bugaj albo ktoś podobny. Bugaj był kojarzony z Lechem Kaczyńskim, w związku z tym wystawiony przez PiS miałby tę bazę poparcia, jaką jest twardy elektorat tej formacji. Jednocześnie, z uwagi na swoją lewicową przeszłość, stawiałby pod ścianą SLD. Jest jeszcze jedna możliwość rozegrania tych wyborów przez PiS. Nie zapewniłoby to co prawda lewicowych głosów, ale byłoby równie sprytnym zagraniem. Kaczyński mógłby wystawić Jarosława Gowina. To byłby jednak pojedynek poza lewicą. Wtedy walka odbywałaby się o centrum, a właściwie o wyborców PO.

Zanalizujmy nazwiska pojawiające się w medialnym castingu, biorąc pod uwagę warunki, o których pan wspomniał: przejąć wyborcę lewicowego lub przejąć część elektoratu PO. Andrzej Nowak nie spełnia żadnego z nich, podobnie Zdzisław Krasnodębski. A Zyta Gilowska?

Jak słyszę to nazwisko, to pierwsze, co pojawia mi się przed oczami, to jej słynne zawołanie: „Donald bracie!"... Myślę, że duża część wyborców Platformy wciąż sympatycznie zerka w stronę Gilowskiej. Ona mogłaby przyciągnąć liberalne głosy, gdyby PiS zdecydował się walczyć o centrum. Zauważmy, że Platforma ostatnio ucieka wyraźnie na lewo. W końcu polska lewica jest w wyraźnym kryzysie, a prawica się konsoliduje. Taki jest pomysł tej partii, by jakoś bardzo znacząco nie przegrać wyborów samorządowych, a potem powalczyć z PiS w parlamentarnych. Jednak efektem takiej strategii może być to, że część liberalnych wyborców odwróci się od Platformy. Podobnie zrobią ci, którzy są dość konserwatywni. A takich mogliby przyciągnąć Jarosław Gowin albo właśnie Zyta Gilowska.

Wybory prezydenckie odbędą się jednak dopiero w przyszłym roku, a już za chwilę czekają nas wybory do samorządów. Najbardziej prestiżowe starcie odbędzie się oczywiście w Warszawie. I znowu: Hanna Gronkiewicz-?-Waltz wygra w cuglach?

W Warszawie mamy bardzo podobną sytuację jak w wyborach na prezydenta RP. Kandydat opozycji powinien spełniać tu te same warunki, o których mówiliśmy wcześniej. Obecna prezydent stolicy jest bowiem niekwestionowaną liderką wszystkich sondaży, podobnie jak Bronisław Komorowski. Jednak z tą różnicą, że Komorowski odcina się od Platformy, a Gronkiewicz-Waltz jest przecież wiceprzewodniczącą PO. Spadek poparcia dla partii może więc odbić się na niej zdecydowanie bardziej. Dlatego, wbrew wielu ekspertom, uważam, że w Warszawie odbędzie się druga tura, nawet bez większych zabiegów opozycji. Stąd też w tych wyborach jeszcze mocniej należałoby się skupić na próbie zdobycia lewicowych głosów. Zresztą sama Hanna Gronkiewicz-Waltz, co widać po sprawie prof. Bogdana Chazana, stara się wyraźnie odwoływać właśnie do tego elektoratu. Kluczem do sukcesu w Warszawie będą więc lewicowi wyborcy, podobnie jak miało to miejsce w przypadku ubiegłorocznego nieudanego referendum o odwołanie pani prezydent.

Czy Jacek Sasin, kandydat PiS na prezydenta stolicy, ma szanse przekonać do siebie lewicowych wyborców?

Trudno mi zrozumieć ten wybór Prawa i Sprawiedliwości. Jacek Sasin jest politykiem jednoznacznie kojarzonym z PiS, który nie ma szans przyciągnąć do siebie żadnych nowych środowisk. Tę nominację widzę jako oddanie tego wyścigu walkowerem. Gdybym miał tłumaczyć, dlaczego Kaczyński podjął taką, a nie inną decyzję, to chyba tylko tak, że Prawo i Sprawiedliwość po prostu boi się powtórki z poprzednich wyborów w Warszawie. Wtedy wystawiony przez PiS Czesław Bielecki, a więc kandydat spoza partii, zdobył mniej głosów niż lista tej partii do rady miasta. To oznacza, że Bielecki nawet na starcie nie miał poparcia twardego elektoratu PiS. Kaczyński wyciągnął z tego jednak złe wnioski, bo to nie tyle pomysł, by wystawić kogoś spoza partii był zły, ale zły był po prostu kandydat.

—rozmawiał Michał Płociński

Dr Błażej Poboży jest politologiem, wykładowcą Uniwersytetu Warszawskiego, redaktorem naczelnym portalu Politykawarszawska.pl

Rz: Sondaże wskazują Bronisława Komorowskiego jako zdecydowanego faworyta prezydenckiego wyścigu. Wygra wybory w cuglach czy coś może mu jeszcze zagrozić?

Błażej Poboży, politolog:

Pozostało 98% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Joe Biden wymierzył liberalnej demokracji solidny cios
Opinie polityczno - społeczne
Juliusz Braun: Religię w szkolę zastąpmy nowym przedmiotem – roboczo go nazwijmy „transcendentalnym”
Opinie polityczno - społeczne
Skrzywdzeni w Kościele: Potrzeba transparentności i realnych zmian prawnych
Opinie polityczno - społeczne
Edukacja zdrowotna, to nadzieja na lepszą ochronę dzieci i młodzieży. List otwarty
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Prawdziwy test dla Polski zacznie się dopiero po zakończeniu wojny w Ukrainie
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska