We Wrocławiu bywam częściej niż w Małopolsce. Mimo romantycznego zadurzenia w górskich klimatach Tatr i Pienin częściej wędruję po Karkonoszach i coraz lepiej rozumiem tych, którzy nie widzą poza tymi górami świata.
Bo jest z nimi tak, jak powiada mój przyjaciel Jurek Pokój z Karpacza: – Patrzę rano na Śnieżkę i jeśli stoi tam, gdzie stoi, to wiem, że żyję. I wiem, jaka będzie następnego dnia pogoda. Czyż właśnie nie tak mówią o Giewoncie zakopiańscy górale? A przecież tyle ich różni. Podhale nie zmieniło się etnicznie od kilku stuleci. Jurek i większość mieszkańców Karpacza to dzieci repatriantów. W Karkonosze przybyli jeśli nie oni sami, to przynajmniej ich rodzice. Zamieszkali jako lokatorzy w domach, które budowali ich niemieccy poprzednicy. Przejęli ich gospodarstwa, sady i ogrody, ale nie przejęli ich ducha. Przez lata bali się, że byli mieszkańcy tych stron powrócą. Żyli w niepokoju, w poczuciu braku stabilności. Jakże mocno to było wyczuwalne przed laty! Jak doskwierało!
Ale potem przyszła wolna Polska. Strachy przeszłości rozpierzchły się jak poranne mgły w Karkonoszach. Dolnośląskie domy i ruiny stały się bliskie, przyjazne. Nawet jakoś łatwiej było uwierzyć w ich piastowski rodowód. I wtedy Dolny Śląsk nagle rozbłysnął. Pierwszy Wrocław odmienił się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Stał się nie tylko piękny, zadbany, ale przede wszystkim własny. Za nim poszły mniejsze miasta Dolnego Śląska, potem mniejsze miasteczka, wioski, a nawet poszczególne zamki i pałace.
Dziś Dolny Śląsk ze swoją stolicą to wizytówka całej Polski, a Wrocław to najnowocześniejsze polskie miasto. Wspaniale skomunikowane z krajem i Europą, daje przestrzeń ludziom kreatywnym i przedsiębiorczym. Wrocław to perła polskiego biznesu, a za nim w kolejce stoją już mniejsze miasta, z moją ukochaną Jelenią Górą na czele. Wyjeżdżam z niej często do Karpacza i dalej. Odwiedzam Gryfów, Lwówek i Złotoryję. Włóczę się po tutejszych zamkach i zazdroszczę, że nie mamy tego bogactwa w Polsce centralnej, na Mazowszu.
Dziś oddaję w ręce innych Dolnoślązaków lokalny dodatek do dziennika „Rzeczpospolita". Trudno o większą satysfakcję. Czytajcie go, proszę, piszcie do nas i informujcie o waszych sprawach. Bo macie w naszym zespole swoich ludzi. Z moją skromną osobą na czele.