W naszym systemie ustrojowym najwięcej władzy ma rząd. Polska to nie Francja ani USA. Jednak Konstytucja z 1997 roku daje prezydentowi uprawnienia nieporównanie większe niż te, które przysługują na przykład prezydentom Niemiec, Finlandii czy Węgier. A w niektórych sprawach mówi się wręcz o dualizmie władzy wykonawczej. Dotyczy to zwłaszcza polityki zagranicznej oraz bezpieczeństwa i obronnej. Do tego dochodzą wcale niebłahe kompetencje własne głowy państwa. Prezydent może i powinien być strażnikiem powagi i majestatu Rzeczypospolitej. Nie mówiąc już o rzeczy najważniejszej: prezydent czuwa nad przestrzeganiem Konstytucji (art. 126). Tu może być stuprocentowo skuteczny, ale to właśnie zostało porzucone na samym początku kadencji. Ustrojowa pozycja prezydenta załamała się tak bezgłośnie, że większość Polaków zapewne jej nie dostrzega ani nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji tej zmiany.