Przede wszystkim negatywny wyrok sądu pierwszej instancji w sprawie zatwierdzenia naszych porozumień układowych z wierzycielami. To spowodowało, że straciliśmy sporo czasu na skarżeniu tego wyroku i udowadnianiu, że nasze układy są dobrym kierunkiem dla restrukturyzacji Ruchu. W grudniu zeszłego roku mieliśmy minus 8 mln zł wyniku operacyjnego. Wynikało to z tego, że niemal w ogóle nie było nadziałów, czyli w zasadzie nie dostawaliśmy prasy do dystrybucji. To był trudny okres. W styczniu tego roku w spółce pojawił się nowy zarząd. Po negocjacjach z wydawcami i z Alior Bankiem krzywa wyników uległa poprawie i zakończyliśmy pierwszy miesiąc tego roku ze stratą 4,4 mln zł. Nadziały prasy wróciły.
To oczywiście nie napędziło nam od razu przychodów. Bo klient, który odszedł od kiosku, bo nie znalazł tu interesujących go tytułów, nie wróci od razu. W międzyczasie prawdopodobnie znalazł sobie inny punkt, w którym kupował interesującą go prasę. Musimy teraz walczyć o tego klienta, żeby go zachęcić i zaprosić do powrotu do kiosku, żeby przyszedł i zobaczył, jak to teraz wygląda. Dobry wynik osiągnęliśmy w marcu, ale on zakłamuje nieco obraz, bo był to efekt sezonowy, rozliczaliśmy wtedy sprzedaż kalendarzy. Gorszy był maj, ale również nie do końca reprezentatywny dla naszej sytuacji. Mieliśmy wtedy wspomniany wyrok sądu pierwszej instancji. To trochę zaszkodziło naszym rozmowom z wydawcami, niektórzy znów zaczęli do nas podchodzić ostrożniej, przejściowo odbiło się to na nadziałach prasy i to widać w wynikach. Tak czy inaczej z miesiąca na miesiąc poprawiamy wyniki. I ta tendencja jest stała.
Sierpień to korzystny dla nas wyrok sądu drugiej instancji, który wydał zgodę na nasze układy z wierzycielami. Wszystko wróciło na dobre tory. We wrześniu Ruch zanotował najlepszy wynik od stycznia 2018 r. Mieliśmy 1,6 mln zł straty. W październiku ten poziom utrzymaliśmy. Grudzień to trudny miesiąc dla biznesu kioskowego, tak zresztą jak cały okres zimowy, głównie za sprawą kiepskiej pogody. Oczywiście pracujemy nad tym, żeby pogoda nie decydowała o tym, kiedy przynosimy dobre wyniki, a kiedy nie. Żeby zminimalizować sezonowość. To kwestia zatowarowania kiosków, zbudowania dobrej oferty dla klientów. Chcemy zarządzać online nadziałami prasy, tak żeby zminimalizować zwroty. Będziemy budować nasz biznes tak, żeby klient miał po co do nas przychodzić, żeby miał co kupić. Uruchamiamy w kioskach nowe kolektury Lotto. Mamy produkt „Paczka w Ruchu", który pozwolił nam wejść na rynek dystrybucji przesyłek, gdzie wykorzystujemy nasze zdolności logistyczne, sieć magazynów, możliwość szybkiej dostawy do najodleglejszych nawet punktów w Polsce. Bardzo mocno wejdziemy w produkt książkowy, który towarzyszy prasie. Wydawcy prasowi często wydają też książki. I chcemy tę politykę prowadzić wspólnie z nimi.
Chcemy, żeby kiosk był miejscem, w którym można się zatrzymać, wypić kawę, coś zjeść, podłączyć się do internetu, ściągnąć jakąś aplikację i ruszyć dalej w drogę. Obecnie wychodzimy też na rynek z uporządkowaną ofertą reklamową. Chcemy dać możliwość reklamodawcom do wykorzystania naszych kiosków w dobrych lokalizacjach – zarówno w dużych miastach, jak i w małych miejscowościach – jako nośników reklamowych trafiających do klientów bezpośrednio w momencie decyzji zakupowej. W tym obszarze Ruch daje ciekawe rozwiązania, bo jest jedną z niewielu form reklamy na rynku, którą można połączyć z transakcją z klientem. Myślę tutaj o reklamie produktu, który znajduje się w koszyku produktowym kiosku.
Napotkaliście inne przeszkody?
Przeszkodą było też powołanie rady wierzycieli. To utrudniło nasze działania. Bo na każde z nich musieliśmy mieć zgodę rady. Oczywiście odbijają się też na nas trendy społeczne i gospodarcze. Wiadomo, że spada czytelnictwo i sprzedaż prasy papierowej. To musi się odbijać negatywnie na takich biznesach jak nasz. Odczuwamy jednak także kłopoty związane z rynkiem pracy. Ruch to rozbudowana sieć sprzedaży. Kioski, które często, od wielu lat prowadzone są przez te same osoby. Część agentów odchodzi dziś na emeryturę, a o następców trudno. Okazuje się, że dotyczy to potencjalnie przeszło 1300 umów. Nazywamy to zjawisko erozją sieci własnej. Utrzymanie własnej sieci i jej rozwój to jedno z najważniejszych wyzwań. I to nam się udaje.