Przemysław Powalacz: Mniej emocji, mniej energii

Kryzys jest jak wielka oceaniczna fala, która zatapia wielu na swej drodze, ale dla niektórych jest tą falą, na którą czekali od lat z przysłowiową deską surfingową pod pachą.

Publikacja: 14.02.2021 21:00

Przemysław Powalacz: Mniej emocji, mniej energii

Foto: Adobe Stock

Mija już blisko rok od momentu, kiedy pandemia Covid-19 dotarła do Polski i wymiernie wpłynęła na funkcjonowanie przedsiębiorstw oraz procesów rynkowych. Trudno się więc dziwić, że w odpowiedziach menedżerów w piątej edycji raportu z badania zespołu prof. Krzysztofa Obłoja dostrzec można coraz mniej emocji i coraz mniej energii. Czy to źle? Niekoniecznie. To w mojej opinii zwiastun akceptacji nowych reguł gry i mądrej adaptacji do nich, w którym to procesie energią posługiwać się należy w sposób roztropny.

Skoncentrować energię

Wystarczająco dużo tejże energii zabrał nam wielomiesięczny okres stresu, niepewności, a dla wielu z nas – także okres trudnej choroby. Menedżerowie próbują się więc skupić, w zależności od reprezentowanej przez nich branży, albo na przetrwaniu, albo na skorzystaniu z unikalnych szans, które mogą na lata zmienić ich rynkową pozycję. Ale do obu tych procesów potrzeba mądrze skoncentrowanej energii.

Istotę sprawy wyraża tu moim zdaniem słynna sentencja amerykańskiego teologa i etyka Reinholda Niebuhra (choć inspirowana „Rozmyślaniami" Marka Aureliusza): Boże, daj mi siłę spokoju, abym pogodził się z tym, czego zmienić nie mogę; odwagę, abym zmienił to, co zmienić mogę, oraz mądrość, abym potrafił odróżnić jedno od drugiego.

Niewątpliwie część menedżerów zaczęła się również orientować, że nie ma w biznesie wielu bardziej unikatowych i nierzadko (proszę wybaczyć w tym kontekście...) ożywczych zjawisk niż kryzysy. Zarówno te mające źródło w błędach procesowych czy złych wyborach rynkowych samej organizacji, jak też te, które przychodzą z zewnątrz. Kryzys jest jak wielka oceaniczna fala, która zatapia wielu na swej drodze, ale dla niektórych jest właśnie tą falą, na którą czekali (z przysłowiową deską surfingową pod pachą) od lat.

Żeby być w 100 proc. fair: skorzystanie z kryzysu nie jest zależne jedynie od sprawności i kompetencji liderów. Kryzys pandemiczny w bezwzględny i selektywny sposób dotknął wielu branż (jak np. turystyka, hotelarstwo, rynek odzieżowy) i tam nawet najtęższe menedżerskie umysły są bezsilne wobec zjawiska kompletnego zakręcenia zaworu z popytem. Ale w nawet najbardziej dramatycznej sytuacji zawsze jest wyjście, choćby miałoby nim być... wyjście z danej branży. Jak powiedział kiedyś Bob Marley: nigdy nie wiesz, jak jesteś silny, dopóki bycie silnym nie jest twoim jedynym możliwym wyborem.

Nowy poziom relacji

Najnowsza edycja raportu zespołu prof. Obłoja przynosi też refleksję menedżerów dotyczącą sposobu funkcjonowania w relacjach z interesariuszami firmy: klientami, dostawcami czy – w przypadku międzynarodowych korporacji – z centralą grupy. Kontakty są wciąż w przeważającej części zdalne, jak możemy przeczytać w raporcie, często pozbawione emocjonalnej głębi i mocno operacyjne. Czy tak być musi? Według mnie na pewno nie.

Z doświadczeń moich i mojego zespołu w ostatnich miesiącach wiem, że zdalna forma kontaktu może prowadzić do odkrycia zupełnie nowych poziomów wzajemnych relacji. Spotkania zdalne, łatwiejsze do aranżacji/organizacji, można bardzo kreatywnie konfigurować w zakresie ich treści.

Można używać przyjaznych narzędzi do twórczej, warsztatowej pracy (jak Mural, Miro czy Whiteboard), po którą nie wiedzieć czemu rzadziej sięgaliśmy przed pandemią. Można zwiększyć regularność tych spotkań, a przez to zacieśnić relację miedzy stronami. A czas zaoszczędzony na braku fizycznej logistyki przeznaczyć na rozmowę np. o tym, jak nam się wspólnie pracuje, jak się możemy komunikować lepiej, jak możemy po prostu czuć się z sobą lepiej, robiąc razem biznes.

Nie każde zdalne spotkanie musi być o projektach, budżetach, terminach i klauzulach kontraktowych. W zdalnej interakcji po drugiej stronie wciąż jest żywy CZŁOWIEK. Zatem kroczmy śmiało naprzód, bo – jak pisał Albert Camus w „Dżumie" – przyzwyczajanie się do rozpaczy jest gorsze niż sama rozpacz.

Autor jest prezesem Geberitu w Polsce

Mija już blisko rok od momentu, kiedy pandemia Covid-19 dotarła do Polski i wymiernie wpłynęła na funkcjonowanie przedsiębiorstw oraz procesów rynkowych. Trudno się więc dziwić, że w odpowiedziach menedżerów w piątej edycji raportu z badania zespołu prof. Krzysztofa Obłoja dostrzec można coraz mniej emocji i coraz mniej energii. Czy to źle? Niekoniecznie. To w mojej opinii zwiastun akceptacji nowych reguł gry i mądrej adaptacji do nich, w którym to procesie energią posługiwać się należy w sposób roztropny.

Pozostało 86% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację