Jak będzie się rozwijała tak napięta teraz sytuacja w polskiej energetyce? W jakim miejscu będzie branża na przykład za rok?
Rok w perspektywie energetyki to praktycznie jutro. To bardzo krótki okres, zwłaszcza w kontekście dynamiki zmian, z jaką mamy do czynienia z powodu polityki klimatycznej Unii czy sytuacji na rynku CO2 i konieczności dostosowania naszej branży do tych wyzwań. W mojej ocenie napięcia w sektorze są spowodowane poczuciem niepewności, w którym kierunku pójdą zmiany. Jestem przekonany jednak, że zmiany będą stopniowe. Ewolucja będzie nastawiona na osiągnięcie dwóch kluczowych celów: bezpieczeństwa socjalnego pracowników oraz bezpieczeństwa energetycznego kraju.
Co to znaczy – bezpieczeństwa socjalnego?
Dotyczy to pracowników, którzy całe życie przepracowali w energetyce konwencjonalnej.
Chodzi o to, aby absolutnie minimalizować koszty społeczne tych zmian. Osobiście będę zabiegał o to, by stanowiło to fundament rządowego planu dla energetyki. Transformacja jest konieczna, Unia zmusza nas do podążania w tym kierunku, oczywiście otoczenie biznesowe również. Dzisiaj w Europie jest coraz mniej miejsca na energię elektryczną pochodzącą z węgla.