W tle, jak można było przeczytać w niektórych gazetach, jest gorszy niż zły stan wyposażenia 36. specpułku lotniczego w sprzęt (do lotu nadają się tylko dwa wysłużone TU-154M, z których jeden przechodzi właśnie remont). Posiadane na składzie Jak-40 ponownie przechodzą remonty (tym razem na Białorusi).
Dobitnie stan latającej floty, którą do dyspozycji mają VIP-y, pokazuje wypadek helikoptera, którym leciał premier Leszek Miller. Musi zadziwiać nieporadność, z jaką stosowne służby (Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, MON) zabierają się od wielu lat (czyli od każdego szczęśliwie zakończonego wypadku!) do zakupu nowoczesnych, tanich w eksploatacji i sprawnych samolotów dla członków rządu oraz kierownictwa Sejmu.
Na świecie jest w sumie czterech lub pięciu producentów samolotów zabierających na pokład od 10 do 25 osób, o wysokim komforcie i zdolnych do przelotów na trasie pomiędzy 4000 a 10 000 kilometrów bez konieczności lądowania, wyposażanych w każde dostępne urządzenia elektroniczne.Takie samoloty to np. Gulfstream 500 lub 550, Challenger 850, Bombardier Global 5000 lub XRS, Falcon 2000 lub też Boeing Business Jet albo Airbus 319.
Do wyboru i koloru, tylko wybierać i kupować, chociaż ceny nie są niskie – oscylują, w zależności od modelu i wyposażenia – od 30 do 60 mln dolarów za sztukę. Warto zwrócić uwagę, że w złotówkach z roku na rok taniej!
Jak nie ma gotówki (w budżecie), to można te same maszyny kupić w wieloletnim leasingu, co ma też zalety – koszty rozkładają się na lata, w międzyczasie można dokonywać zakupu nowych, ulepszanych modeli.Pomimo wieloletnich prób zrozumienia, gdzie tkwi problem z podjęciem decyzji i zakontraktowaniem nowych samolotów (za gotówkę lub w leasingu), nie udało mi się rozwiązać tej zagadki. Oby nie stało się tak, jak powiedział mi kiedyś jeden z byłych wysokich urzędników Kancelarii Premiera: jak się wreszcie zwali i ktoś zginie, to wtedy może wyrzucą ten złom i kupią nowoczesny sprzęt!