Rz: W obecnej sytuacji nie da się uniknąć pytania o prognozy dla gospodarki USA i reszty świata. Czy USA czeka recesja, a jeśli tak, to czy dotknie ona i nas?
Prof. Pedro Videla: Stany Zjednoczone mają fundamentalny problem związany ze znacznym spadkiem cen nieruchomości, które były głównym składnikiem bogactwa amerykańskich rodzin. Dużą część tego bogactwa Amerykanie zdobyli, nie mając odpowiedniej wypłacalności. Innowacje, które pojawiły się w ostatnich latach na rynku finansowym, sprawiły, że mnóstwo pieniędzy trafiło do ludzi, których tak naprawdę nie było stać na kupowane nieruchomości. Decydowali się na domy, które kosztowały niekiedy 10 – 15 razy więcej, niż wynosiły ich roczne dochody. Teraz, jeśli ceny domów spadają, to konsumenci, którzy zapewniają 70 proc. amerykańskiego produktu krajowego brutto, zaczynają ograniczać wydatki, rośnie bezrobocie.
Jakie będą tego skutki?
USA zmierzają ku recesji, która je czeka jeszcze w tym roku. Pytanie tylko, jak głęboka będzie ta recesja. To zależy tylko od tego, czy problem kredytów wysokiego ryzyka, czyli subprimes, których wartość sięga 300 – 400 miliardów dolarów, nie rozszerzy się na cały rynek. Jeśli nie, to USA wejdą w recesję stosunkowo łagodną, która może potrwać do końca tego roku albo do początku następnego. Jeśli jednak recesja obejmie cały rynek kredytowy i inne rodzaje aktywów finansowych, można się spodziewać dużo głębszej recesji w amerykańskiej gospodarce. I ta recesja uderzy w całą gospodarkę światową. Siła tego uderzenia będzie zależała od tego, czy gospodarce światowej uda się odciąć od Stanów. W ubiegłym roku mieliśmy takie odcięcie; globalna gospodarka rosła, podczas gdy USA odczuwały już spowolnienie. Wiele osób uważa jednak, że nie będzie możliwe w przyszłym roku, bo USA wejdą w dużo większą recesję. W rezultacie Europa, a także Azja odczują skutki tego spowolnienia.
W USA wartość konsumpcji wewnętrznej wyniosła w ubiegłym roku 9,5 bln dol. Jej spadek odbije się na popycie światowym, co uderzy w eksport z Europy i Azji