Duży zawód spotkał w środę tych, którzy słuchając rządowej narracji o tym, jak to polski rząd wyznacza innym kierunki działania, oczekiwali gradu konkretów i rozwiązań dla swoich firm. Prawda jest bowiem taka, że więcej propozycji było znanych jeszcze przed weekendem, a omawiała je minister rozwoju Jadwiga Emilewicz.
Do końca tygodnia mamy poznać propozycje przepisów, na których opierać będzie się pakiet osłonowy dla przedsiębiorców i pracowników. Kwota 212 mld zł robi wrażenie, jednak jak zostanie podzielona? Poza 7,5 mld zł na zdrowie i 30 mld zł na specjalny fundusz inwestycji publicznych, nie wiadomo. Stanowczo za mało odpowiedzi i zbyt wiele pytań – nie tego oczekiwali przedsiębiorcy i pracownicy.
Dopłaty do pensji to za mało
Trudno zaproponowane rozwiązania uznać za tarczę, która ma ochronić polski rynek pracy przed skutkami koronawirusa i nadchodzącym spowolnieniem gospodarczym. Dopłaty do pensji to zdecydowanie za mało. To działania jedynie doraźne, a rynek pracy potrzebuje konkretnych reform.
Konta czasu pracy, elastyczne formy zatrudnienia, skoordynowana polityka migracyjna – są to regulacje na czas kryzysu. Najwidoczniej rządzącym zabrakło odwagi, aby do walki z kryzysem wytoczyć ciężkie działa. Ale machanie szabelką może okazać się dla rynku pracy niewystarczające.
Z punktu widzenia biznesu kluczowe jest wsparcie płynności finansowej tych przedsiębiorców, którzy odnotowują istotny spadek aktywności – mniej klientów, wycofujący się kontrahenci, spadek zamówień, spadek produkcji, mniejsze zapotrzebowanie na usługi. Tutaj otrzymaliśmy zatrważająco mało konkretów. Zaangażowanie takich instytucji jak PFR, ARP czy BGK to oczywistość i nie potrzeba konferencji prasowej do tego, żeby wiedzieć, że znajdą się one na pierwszej linii frontu pomagania przedsiębiorcom.