Spodziewali się, że ten szanowany profesor London School of Economics tak jak kiedyś, gdy był doradcą kolejnych ministrów finansów, znów będzie wychodził przed szereg i zdradzał gospodarcze plany rządu, co do których nie zapadły ostateczne decyzje. Dlatego nie byli zdziwieni, gdy jeszcze przed odebraniem nominacji przedstawił swoje (rządowe?) plany dotyczące reformy finansów. Przez cztery miesiące pracy w resorcie finansów zdarzało się, że jego prognozy inflacyjne odbiegały od oficjalnych prognoz ministerstwa przedstawianych przez innego wiceministra. Ale celem działalności Gomułki miała być reforma finansów, obniżenie stawki PIT i CIT, zmniejszenie zatrudnienia w administracji i obniżenie poziomu sztywnych wydatków budżetowych, doprowadzenie do wzrostu aktywności osób po 50. roku życia oraz trwałe spełnienie kryteriów wymaganych dla przyjęcia przez Polskę euro. To miał być plan na kilka lat. Wczorajsza decyzja na pewno uporządkuje politykę komunikacyjną resortu finansów, ale każe postawić kilka pytań. Dlatego minister finansów musi teraz dać wyraźny sygnał, czy będzie realizował program zapowiedziany przez byłego wiceministra i czy ta dymisja nie oznacza odejścia od liberalnych planów rządu. A może jest zapowiedzią innych zmian kadrowych?