We wszystkich tych krajach główną siłą napędzającą wzrost cen towarów i usług była nadal żywność. W Polsce w ujęciu rocznym żywność i napoje alkoholowe podrożały w kwietniu o 6,8 proc. – to wciąż wysoki wzrost, choć z miesiąca na miesiąc jego skala maleje. Również w Czechach (kwiecień 2007 do kwietnia 2008 r.
– 9,6 proc.), na Słowacji (9,1 proc.) i na Węgrzech (aż 12,7 proc.) rosnące ceny żywności powodują utrzymywanie się CPI na wysokim poziomie. Jednak – podobnie jak w Polsce – zarówno w Czechach, jak i na Słowacji wskaźnik cen żywności się zmniejszył. Na Węgrzech natomiast wciąż znajduje się w trendzie rosnącym.
Zbliża się lato – okres, w którym na skutek zwiększonej podaży ceny żywności (w ujęciu miesięcznym) spadają. Tak będzie zapewne i w tym roku, tym bardziej że prognozy dotyczące tegorocznych zbiorów owoców, warzyw czy zbóż dla całego regionu są optymistyczne. Gdyby więc wielkość wskaźnika cen towarów i usług determinowana była przede wszystkim cenami żywności, inflacja – chociażby w Polsce – już od czerwca powinna się zacząć obniżać. Tymczasem prognozy wskazują na tendencję dokładnie odwrotną – przewiduje się, że do sierpnia włącznie CPI będzie rósł, osiągając szczyt zbliżony do 5 proc., i dopiero jesienią zacznie spadać. Co zatem będzie podbijać inflację?
Oprócz konsekwencji podwyżek tzw. cen regulowanych (gazu i energii), podwyższonej akcyzy (na papierosy) i cen paliw będą to również rosnące ceny usług. W kwietniu, oprócz systematycznie rosnących od kilku miesięcy cen w kategorii „restauracje i hotele”, zanotowano także dość znaczny wzrost cen w kategorii „inne towary i usługi”, do której zalicza się m.in. opłaty w zakresie ubezpieczeń i opieki społecznej, ceny usług w salonach fryzjerskich, kosmetycznych i zakładach pielęgnacyjnych. Wzrost cen tych usług to wynik zwiększonego popytu i jak na razie nic nie wskazuje na to, aby w najbliższym czasie miał się on zmniejszać.
Monika Kurtek, ekonomista Banku BPH