Meg Whitman ma twardy orzech do zgryzienia. Myśli o starcie w wyborach na gubernatora amerykańskiego stanu Kalifornia w 2010 r. Chciałaby zastąpić Arnolda Schwarzeneggera. W starciu z twardzielem, który w filmach akcji kładł pokotem przeciwników, może jednak nie mieć szans. Wszystko przez serwis aukcyjny eBay.com, który wczoraj ogłosił plan zaciskania pasa i zapowiedział zwolnienie ok. tysiąca pracowników. Poważne kłopoty eBay, którego Whitman wciąż jest symbolem (mimo odejścia z firmy w marcu), mogą sprawić, że przylgnie do niej etykieta przegranej. Nie zmieni tego nawet fakt, że własnoręcznie zbudowała potęgę firmy.
Kiedy na początku 1998 r. Whitman pojawiła się w eBay, firma była właścicielem niewielkiej, istniejącej od 1995 r. strony WWW, oferującej internautom dziwaczną w tamtych czasach nowość, czyli licytacje towarów. Ebay miał wtedy 30 pracowników, a roczne obroty firmy wynosiły 4 mln dol. Dekadę później majątek Meg Whitman wyceniano (wyliczenia z końca 2007 r.) na 1,4 mld dol.
Zanim pojawiła się w eBayu, Whitman nie miała praktycznie żadnego doświadczenia w prowadzeniu wirtualnego biznesu. Wcześniej była związana z Hasbro, producentem zabawek. Odpowiadała m.in. za znaną w krajach anglosaskich dziecięcą markę Playskool. Wcześniej szefowała Florists Transworld Delivery, jednemu z największych na świecie dostawców kwiatów. W nowej internetowej działalności Whitman odnalazła się doskonale. Od 1998 do 2007 r. uczyniła eBay niekwestionowanym liderem internetowego handlu. Powstające wszędzie podobne portale, np. polskie Allegro, były tylko kopią eBay.
Liczba handlujących za pośrednictwem eBay szybko rosła, a Meg Whitman rozpoczęła serię przejęć. W 2002 r. za 1,5 mld dol. eBay przejął firmę PayPal oferującą system płatności elektronicznych ułatwiających zawieranie transakcji na aukcjach. W 2005 r. własnością eBay stał się Skype – globalny lider telefonii internetowej, zupełnie niezwiązany z e-handlem. W sumie Meg Whitman dokonała 26 przejęć za prawie 7 mld dol.
W szale zakupów szefowa eBay przegapiła moment, kiedy aukcje zaczęły tracić znaczenie na rzecz transakcji zawieranej po jednej z góry ustalonej cenie. Dziś we wszystkich serwisach aukcyjnych dominują oferty niedopuszczające licytacji. Internauci zaczęli odpływać z eBay.com do Amazon.com i podobnych sklepów, które z sieciowych księgarni przeobraziły się w wielobranżowe wirtualne supermarkety.