Gejzer biznesu

Thor Bjorgolfsson - najbogatszy człowiek Islandii. Nauczył Rosjan pić piwo, zarobił miliard w niecałe 10 lat, kupował firmy w całej Europie. Ale teraz ma kłopoty, tak jak kiedyś jego ojciec

Publikacja: 09.10.2008 03:21

Zdaniem Thora Bjorgolfssona najważniejsza w biznesie jest dobra reputacja

Zdaniem Thora Bjorgolfssona najważniejsza w biznesie jest dobra reputacja

Foto: Activas group

We wtorek władze Islandii znacjonalizowały niewypłacalny Landsbanki, drugą co do wielkości firmę na wyspie. Spółka należała do rodziny Thora Bjorgolfssona, najbogatszego Islandczyka i pierwszego miliardera w historii tego niewielkiego kraju zamieszkanego przez 300 tys. osób.Historia zatoczyła koło. Karierę najbogatszego mieszkańca bankrutującej dziś wyspy ukształtował upadek kierowanej przez jego ojca firmy Hafskip. W 1986 r. była ona drugim największym na Islandii przewoźnikiem morskim. Teraz z powodu kryzysu na rynkach finansowych cierpią interesy Bjorgolfssona.

Ojciec Bjorgolfssona i jego wspólnicy zostali oskarżeni o oszustwa księgowe. Skandal Hafskip wstrząsnął 300-tysięcznym krajem. Thor Bjorgolfsson rozpoczął misję odbudowywania wizerunku rodziny. Przy okazji zdobył reputację skutecznego przedsiębiorcy. Zarobienie miliarda dolarów zabrało mu mniej niż dekadę.

Karierę rozpoczął w 1991 r., po ukończeniu studiów w Nowym Jorku. Pierwszą inwestycją były browary Bravo w Moskwie. Firma odniosła sukces, mimo że na początku lat 90. piwo nie cieszyło się w tamtym kraju wielką popularnością. Do 2002 r. Bjorgolfsson zdobył 3 proc. rosyjskiego rynku tego trunku. To pozwoliło w 2002 r. na sprzedaż firmy holenderskiemu Heinekenowi za 400 mln dol.

Opromieniony sławą najbogatszego Islandczyka Thor wrócił do ojczyzny, by zaangażować się w nowe przedsięwzięcia. Jednym z nich było kupno 45 proc. udziałów w prywatyzowanym Landsbanki. Bjorgolfsson nie przywiązywał się jednak do jednej branży. W 2003 r. kupił pakiet kontrolny morskiego przewoźnika Eimskip. Zaangażował się w także w fundusze inwestycyjne. W pewnym momencie miał udziały w czterech z dziesięciu największych firm na Islandii.

Wtedy dostrzegł potencjał w dynamicznie rosnącym rynku telekomunikacyjnym w Europie Środkowo-Wschodniej. W 2005 r. Bjorgolfsson za pośrednictwem swojego funduszu inwestycyjnego Novator kupił 25 proc. udziałów w polskiej Netii oraz stał się współwłaścicielem kilku firm telekomunikacyjnych w Bułgarii. W tym samym czasie został także prezesem Activas Group, która w 2005 r. przejęła amerykańską firmę farmaceutyczną Amide Pharmaceutical.

Nie narzeka na brak zajęć, ale znajduje czas na patronowanie wystawom sztuki współczesnej. Jednak, jak nieco patetycznie twierdzi, w życiu ważniejsze są rzeczy bardziej uniwersalne.

– Pieniądze kiedyś zostaną wydane, przyjaciele umrą, ja sam umrę. Wszystko, co po nas pozostanie, to dobra reputacja – powiedział kiedyś w wywiadzie dla „Forbesa”. Czy Thor Bjorgolfsson zachowa taki dystans w obliczu milionowych strat, na jakie naraził jego interesy kryzys finansowy – czas pokaże.

We wtorek władze Islandii znacjonalizowały niewypłacalny Landsbanki, drugą co do wielkości firmę na wyspie. Spółka należała do rodziny Thora Bjorgolfssona, najbogatszego Islandczyka i pierwszego miliardera w historii tego niewielkiego kraju zamieszkanego przez 300 tys. osób.Historia zatoczyła koło. Karierę najbogatszego mieszkańca bankrutującej dziś wyspy ukształtował upadek kierowanej przez jego ojca firmy Hafskip. W 1986 r. była ona drugim największym na Islandii przewoźnikiem morskim. Teraz z powodu kryzysu na rynkach finansowych cierpią interesy Bjorgolfssona.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację