Z Mazowsza do zielonej ekstraklasy

Ekologiczna żywność z Polski nie musi się kojarzyć wyłącznie ze strzechą i bocianem – mówią założyciele stowarzyszenia Ekomazovia. Walkę o rynek zaczęli od wejścia do największej sieci handlowej

Publikacja: 02.01.2009 20:35

Lech Bartold (pierwszy od lewej), Anna Zaniewicz-Klimczuk oraz Wojciech Książek chcą promować w Pols

Lech Bartold (pierwszy od lewej), Anna Zaniewicz-Klimczuk oraz Wojciech Książek chcą promować w Polsce ekologiczną żywność

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Najważniejsze decyzje dotyczące Ekomazovii zapadają w pokoju wynajmowanym w siedzibie Związku Młodzieży Wiejskiej przy warszawskim rondzie de Gaulle'a. Trzy biurka i dwa komputery. Na stworzenie luksusowego biura szkoda czasu i pieniędzy. Przyjdzie na to pora, gdy Ekomazovia będzie już miała silną pozycję na rynku. Jej założyciele dają sobie na to trzy lata.

– Chcielibyśmy, aby marka Ekomazovia znalazła się w pierwszej lidze polskiej branży ekologicznej – mówi Anna Zaniewicz -Klimczuk, wiceprezes Ekomazovii. Razem z Wojciechem Książkiem, prezesem stowarzyszenia, i Lechem Bartoldem, drugim wiceprezesem, przyczyniła się do założenia stowarzyszenia ponad rok temu.

[srodtytul]Mali trzymają się razem [/srodtytul]

Pierwszy krok do zdobycia silnej pozycji rynkowej Ekomazovia już zrobiła. We wrześniu 2008 r. na półkach sklepów sieci Metro, lidera polskiego rynku handlowego, pojawiło się ponad 80 produktów ekologicznych wytwarzanych przez kilka spośród ponad 30 firm zrzeszonych w Ekomazovii. – Obroty rosną. Liczymy więc na to, że uda się zwiększyć liczbę oferowanych produktów – mówi Lech Bartold. Nie jest także wykluczone, że swoje wyroby wprowadzą kolejni producenci. Wkrótce powinno dojść do spotkania w tej sprawie z przedstawicielami sieci Metro. Jednak nie wszystkie firmy ze stowarzyszenia mają szansę zaistnieć w sieci. Część z nich jest zbyt mała, aby zapewnić dostawy do tak dużej liczby sklepów. – Nasza organizacja odzwierciedla cały krajowy rynek ekożywności, gdzie nadal dominują małe rodzinne firmy – mówi Wojciech Książek. – Dla najmniejszych alternatywą jest udział w jarmarkach i kiermaszach.

W zdobyciu rynku polskim producentom ekożywności przeszkadza nie tylko zbyt mała skala działalności, ale także wciąż niewielka popularność ekologicznej żywności. W Ekomazovii wiedzą, jak to zmienić. Ich zdaniem potrzebna jest kampania promocyjna przygotowana przez profesjonalną agencję, na którą zaczęli już zbierać pieniądze. Na razie nie chcą zdradzać, o jaką kwotę chodzi.

– Polaków trzeba ciągle uczyć, czym jest żywność ekologiczna, ponieważ wiedza na ten temat jest niewielka – mówi Książek. Jego zdaniem liczby mówią same za siebie. W Niemczech udział żywności ekologicznej w całym rynku spożywczym wynosi 13 proc. W Polsce nie przekracza nadal 1 proc. Lepiej pod tym względem jest u naszych południowych sąsiadów: w Czechach i Słowacji.

W Ekomazovii uważają, że przełom jest możliwy dzięki wsparciu Unii Europejskiej. I nie chodzi im tylko o pieniądze. Zaniewicz, Książek i Bartold liczą na to, że uda im się rozpocząć współpracę z innymi wspólnotowymi stowarzyszeniami ekologicznymi, które mają większe niż oni doświadczenie na rynku naturalnej żywności.

[srodtytul]Elita z certyfikatem[/srodtytul]

W Polsce działa już kilkanaście organizacji ekologicznych. Założyciele Ekomazovii w żadnej z nich nie znaleźli jednak dla siebie miejsca. W innych stowarzyszeniach brakowało im otwartej wymiany pomysłów oraz bezinteresowności.

– U nas każdy mówi, co myśli, i stara się poświęcić na realizację wspólnych celów tyle czasu, ile tylko może – zaznacza Anna Zaniewicz-Klimczuk.

Chcą, aby Ekomazovia była organizacją elitarną. – Żadnej masówki – zaznaczają zgodnie. Aby zostać członkiem stowarzyszenia, trzeba oferować produkty certyfikowane, oryginalne i wyróżniające się na tle innych. Dlatego oprócz firm ekologicznych w Ekomazovii jest miejsce dla wytwarzających produkty regionalne i tradycyjne. Początkowo byli to tylko producenci z Mazowsza, obecnie – z całej Polski.

Wśród członków Ekomazovii jest Kazimierz Furczoń, pierwszy baca na Podhalu, który zarejestrował produkcję oscypka po objęciu go ochroną przez Komisję Europejską. W stowarzyszeniu działa także Krystyna Just produkująca olej rydzowy oraz Zbigniew Szymański wytwarzający miód kurpiowski. Oba produkty czekają na unijną ochronę.

Swoje miejsce w stowarzyszeniu znalazł także Robert Saluda, prezes i współwłaściciel mleczarni EkoŁukta. Jego członkiem jest od sierpnia 2008 r. Zanim w 2007 r. przejął upadły zakład w Łukcie w województwie warmińsko -mazurskim, przez wiele lat pracował w koncernie mleczarskim Lactalis. Na początku ubiegłego roku EkoŁukta otrzymała certyfikat i rozpoczęła produkcję ekologiczną. – Przez kilka miesięcy próbowałem nawiązać współpracę z innymi stowarzyszeniami, ale nie widziałem pozytywnych efektów ich działalności – podkreśla Robert Saluda.

W Ekomazovii najbardziej podoba mu się skuteczność. – Cele są jasno określone i przekładają się na konkretne efekty, m.in. wejście do sieci Makro czy udział w targach i piknikach ekologicznych, aby popularyzować żywność ekologiczną – dodaje prezes EkoŁukty.

[srodtytul]W rytmie salsy [/srodtytul]

Anna Zaniewicz -Klimczuk, Wojciech Książek i Lech Bartold to silne osobowości. Nie ukrywają, że czasami się sprzeczają i nie mogą się porozumieć. Niekiedy w łagodzeniu sporów pomaga poczucie humoru Wojciecha Książka i – jak mówią panowie – kobieca dyplomacja Anny Zaniewicz-Klimczuk. – Czasami na wyciszenie emocji potrzeba trochę czasu – przyznają.

Podzieli się obowiązkami. Anna Zaniewicz -Klimczuk jako sekretarz wzięła na siebie prowadzenie biura Ekomazovii. Wojciech Książek ma największe doświadczenie we współpracy z sieciami. Lech Bartold odpowiada za finanse stowarzyszenia.

Pracę w stowarzyszeniu łączą z prowadzeniem własnych firm. Mieszkająca w Warszawie Anna Zaniewicz -Klimczuk ma obecnie znacznie mniej czasu dla swojej cukierni w Międzyrzecu Podlaskim. Kiedyś starała się być w firmie co najmniej dwa razy w tygodniu. Od czasu złożenia Ekomazovii zdarza się, że bywa tam raz na trzy tygodnie.

Po ukończeniu Wyższej Szkoły Ubezpieczeń i Bankowości w Warszawie chciała znaleźć sobie miejsce w świecie finansów, a szczególnie w branży ubezpieczeniowej. Przez siedem lat pracowała w firmach zarządzających narodowymi funduszami inwestycyjnymi. Zajmowała się także wdrożeniem rachunkowości zarządczej w spółce Paged. Cztery lata temu okazało się jednak, że to właśnie od niej zależy dalszy los rodzinnego zakładu założonego przez jej ojca Wojciecha w 1993 r. Zrezygnowała z kariery w finansach i zajęła się cukiernią. Trudno jej się było przyzwyczaić do zmiany. Dziś jednak swojej decyzji nie żałuje. Tata do dziś pomaga jej w prowadzeniu cukierni. Udziałowcem firmy z Międzyrzeca jest także mąż Anny Tomasz, z zawodu informatyk.

Na rynku ekożywności cukiernia Zaniewiczów działa od 2005 r. Jej specjalnością i – jak mówią właściciele – oczkiem w głowie jest sękacz Zaniewicza wytwarzany według tradycyjnych receptur. Oferuje także ciasta i torty oraz płatki zbożowe. Pomimo natłoku obowiązków Anna Zaniewicz -Klimczuk stara się znaleźć chwilę na relaks. Najlepszym sposobem na odreagowanie stresu jest dla niej taniec. Najlepiej bawi się w rytmie latynoamerykańskiej salsy.

[srodtytul]Daleko od biurka[/srodtytul]

Aktywny wypoczynek ceni sobie także Wojciech Książek. Gra w siatkówkę i ping-ponga. Zanim stworzył firmę Regina, która produkuje owoce w spirytusie, przez wiele lat prowadził firmę budowlaną w Warszawie.

Pierwszy raz owoce w likierze zobaczył w Austrii prawie 30 lat temu. Własny zakład w Nowych Ręczajach koło Wołomina uruchomił jednak dopiero niecałe cztery lata temu. Spółkę nazwał imieniem żony. Początkowo prowadzili firmę razem. Regina Książek, która jest księgową, zajmowała się finansami spółki. Dziś pracują oddzielnie. – Tak jest lepiej, ponieważ mamy własne światy i nie przynosimy pracy do domu – uważa Wojciech Książek.

Właściciel Reginy nie jest typem prezesa, który ciągle kontroluje to, co dzieje się w firmie. – Nie kieruję nią zza biurka. Nie pracuję także od – do. Dużo czasu zajmują mi spotkania z kontrahentami – wyjaśnia.

Ekologiczne produkty nie zdominowały jeszcze działalności Reginy. Firma robi je głównie na konkretne zamówienia. – Dzięki temu nie musimy magazynować drogiego surowca – tłumaczy Książek.

[srodtytul]Wszystko w rodzinie[/srodtytul]

Od 2006 r. konwencjonalnej żywności nie produkuje Malwa, firma Lecha Bartolda. Jej początki sięgają 1993 r., trudnego dla rodziny Bartoldów. Żona Lecha straciła wówczas pracę, a jego zarobki – był wtedy dyrektorem Zbiorczej Szkoły Gminnej w Bulkowie – okazały się zbyt małe, aby utrzymać rodzinę.

Bartoldowie zaczęli od wytwarzania makaronu w budynkach należących wcześniej do gminnej spółdzielni produkcyjnej w Blichowie koło Płocka. – Nie mieliśmy doświadczenia, dlatego wszystkiego musieliśmy się nauczyć od podstaw – wspominają.

Mimo początkowych trudności firma rozwijała się na tyle dobrze, że zdecydowali się zwiększyć ofertę. W 1997 r. uruchomili nowy zakład, w którym oprócz makaronu produkują także ciastka.

Prawą ręką Lecha Bartolda i jego żony jest syn Arkadiusz, który ukończył studia z zakresu finansów i rachunkowości na Uniwersytecie Warszawskim. – To on w przyszłości przejmie firmę – zapowiada szef Malwy.

Najważniejsze decyzje dotyczące Ekomazovii zapadają w pokoju wynajmowanym w siedzibie Związku Młodzieży Wiejskiej przy warszawskim rondzie de Gaulle'a. Trzy biurka i dwa komputery. Na stworzenie luksusowego biura szkoda czasu i pieniędzy. Przyjdzie na to pora, gdy Ekomazovia będzie już miała silną pozycję na rynku. Jej założyciele dają sobie na to trzy lata.

– Chcielibyśmy, aby marka Ekomazovia znalazła się w pierwszej lidze polskiej branży ekologicznej – mówi Anna Zaniewicz -Klimczuk, wiceprezes Ekomazovii. Razem z Wojciechem Książkiem, prezesem stowarzyszenia, i Lechem Bartoldem, drugim wiceprezesem, przyczyniła się do założenia stowarzyszenia ponad rok temu.

Pozostało 93% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację