Szacunki PKB za I kwartał rodzą wiele pytań

Kategoryczny ton wielu całkowicie nieraz rozbieżnych komentarzy („pierwsze oznaki ożywienia”, „przygrywka do prawdziwych recesyjnych spadków”) bardzo nas rozbawił – piszą Mirosław Gronicki i Janusz Jankowiak

Publikacja: 02.06.2009 02:27

Mirosław Gronicki

Mirosław Gronicki

Foto: Fotorzepa, Marcin Łobaczewski MŁ Marcin Łobaczewski

Opublikowane wstępne szacunki PKB za I kwartał wywołały mnóstwo komentarzy. Olbrzymia większość z nich miała niestety charakter stricte polityczny. Ten nurt dyskusji o stanie gospodarki w ogóle nas nie zajmuje.

Kwartalne rachunki narodowe mogą być bowiem przydatnym instrumentem analizy makroekonomicznej, ale nie są z pewnością właściwym narzędziem walki politycznej. Już w XIX w. premier brytyjski Disraeli twierdził, że zna trzy rodzaje kłamstwa: małe, duże i statystykę. Niemniej podobnie jak demokracja jest najlepszym systemem politycznym, tak statystyka jest najlepszym narzędziem badawczym makroekonomisty. Makroekonomisty, ale nie polityka.

[wyimek]Trzeba zwrócić uwagę na te dane, które wydają się sprzeczne z procesami zachodzącymi w realnej gospodarce. I takie właśnie dane poddać pogłębionej analizie[/wyimek]

Tyle że – naszym zdaniem – nawet te opinie, które wychodząc od historycznych danych GUS, rościły sobie pretensje do miana analiz merytorycznych, w wielu wypadkach budzą głęboki niedosyt. W sporej części jest to następstwem trudności z metodologicznie poprawną interpretacją danych statystycznych. Nie bez winy jest tu też jednak niespójność cząstkowych szacunków GUS, występowanie licznych „białych plam”, co prowadzi do podważania wiarygodności danych.

[srodtytul]Teoria kontra realna gospodarka[/srodtytul]

Wychodzimy z założenia, że trudno prognozować rozwój sytuacji gospodarczej bez dogłębnej analizy twardych danych statystycznych. Dlatego kwestionowanie wstępnych szacunków mija się z celem. Trzeba za to zwrócić uwagę na te dane, które się wydają sprzeczne z procesami zachodzącymi w realnej gospodarce. I takie właśnie dane poddać wypada pogłębionej analizie.

Doświadczony ekonomista wie doskonale, że stosowanie statystyki, a w szczególności rachunków narodowych, jako narzędzia prognostycznego, wymaga daleko posuniętej ostrożności.

Po pierwsze – błąd statystyczny w przypadku rachunków kwartalnych jest znacznie większy niż przy rachunkach rocznych. Mniejszy bowiem jest zakres obserwacji statystycznej (brakuje choćby twardych danych na temat małych i średnich przedsiębiorstw).

Po drugie – zbilansowanie trzech stron rachunków narodowych: podaży (wytwarzania), popytu i dochodów, wymaga wprowadzania wielu dodatkowych założeń, które są weryfikowane przy kolejnych przybliżeniach wraz z napływem historycznych danych. Dlatego dane kwartalne podlegają najczęstszym rewizjom, a ujawnione błędy szacunku, nieraz naprawdę pokaźne, bywają usuwane. I to nieraz kilkakrotnie.

Po trzecie – dane raportowane są w różnych cenach. Zmiany roczne – w cenach średnich roku poprzedniego (czyli dla I kw. 2009 w średnich cenach 2008 r.). Wzrost kw./kw. wyliczany jest na podstawie bazy (średnich cen) z 2005 r. Utrudnia to bezpośrednie porównania, choć wielu analityków wykazuje do tego przedziwną skłonność.

Po czwarte – zmiany kwartalne uzyskiwane są za pomocą dość skomplikowanych metod statystycznych. A im bardziej skomplikowane metody, tym większe prawdopodobieństwo błędu lub pomyłki. GUS odsezonowuje dane za pomocą procedur zawartych w programie DEMETER. Znane są jeszcze inne, np. TRAMO, X-12 (używana w USA) czy też mniej znana procedura berlińska BV. Na podstawie tych programów, zmieniając odpowiednio założenia, można uzyskać różne rezultaty. I tak GUS przy zastosowaniu programu DEMETER podał dla ostatnich dwóch kwartałów wzrost PKB odpowiednio: 0,0 proc. i 0,4 proc. Tymczasem stosując TRAMO, otrzymamy wyniki (odpowiednio): -0,5 proc. i -0,2 proc. A przeszacowując dane przy użyciu programu X-12 (odpowiednio): -0,2 proc. i 0,2 proc.

Po piąte – dane miesięczne dotyczą innych zbiorowości niż dane kwartalne. GUS lojalnie o tym informuje, ale z uwagi na nieporównywalność bazy nie ułatwia to analizy. I tak dane o produkcji sprzedanej przemysłu w poszczególnych miesiącach „nie składają” się na kwartał, bo dotyczą innej zbiorowości niż dane kwartalne o wartości dodanej. Jak bardzo te dane się „nie składają”, widać też jednak po problemach, jakie od dłuższego czasu ma GUS, szacując wartość dodaną w przemyśle i handlu, gdzie korekty bywają naprawdę „grube”.

Po szóste wreszcie – bardzo ostrożnie podchodzić trzeba do wstępnych oszacowań spożycia publicznego. Tu przestrzeń dla późniejszych dostosowań jest naprawdę olbrzymia.

[srodtytul]Znaki zapytania[/srodtytul]

To właśnie z uwagi na wymienione wyżej zastrzeżenia (dalece przecież niekompletne) nie powinniśmy nadmiernie się ekscytować pierwszymi przybliżeniami PKB w ujęciu odsezonowanym. Nie powinniśmy, choć dla ekonomisty to te właśnie historyczne informacje, oddające trend w składowych PKB, są przecież najważniejszym instrumentem analizy procesów zachodzących w gospodarce. Tym większego znaczenia nabiera postawienie znaków zapytania w odpowiednich miejscach przy wstępnych szacunkach.

Jakie więc pytania zadać powinien makroekonomista? Najważniejsze jest pierwsze. Bo to ono narzuca później ton dalszej analizie.

Ekonomista zauważy znaczny spadek wolumenu eksportu o 14,6 proc. r./r. Jeszcze większy importu o 17,6 proc. r./r. Ale zapyta: jak to jest możliwe, by przy tak znacznym spadku eksportu wartość dodana w przemyśle zmniejszyła się tylko o 5,9 proc.?

Na bazie takiego pytania da się przeprowadzić następujące rozumowanie. Załóżmy, że produkcja globalna, czyli produkcja sprzedana plus zmiana zapasów, zmniejszyła się o tyle samo. Eksport towarów zmniejszył się bardziej niż eksport ogółem, np. o 18 proc. Eksport stanowi 40 proc. produkcji globalnej przemysłu. Z tego tytułu produkcja globalna mogła się zmniejszyć o 7,2 proc. Popyt wewnętrzny – spożycie i inwestycje – (60 proc. produkcji globalnej) zwiększył się o 3 proc. Daje to dodatnią kontrybucję 1,8 proc. Sumując składowe, otrzymujemy spadek o 5,4 proc. Ale pozostał jeszcze jeden element: zapasy.

I z danych statystycznych, i z informacji medialnych wiadomo, że zapasy zmniejszyły się w I kw. o 4,1 mld zł (w ub.r. wzrosły o 9,4 mld zł). Gdyby cała zmiana miała miejsce w przemyśle, to z tego tytułu produkcja globalna powinna się zmniejszyć o ponad 5 proc. Tymczasem według wstępnych danych GUS zmniejszyła się zaledwie o 0,5 proc.

Pierwsze pytanie prowadzi nas więc do kolejnego: czy w przemyśle zmiana zapasów była tak mała, czy też nagle zmniejszyły się koszty materialne w polskich firmach?

Wielkim znakiem zapytania jest też wzrost wartości dodanej w usługach nierynkowych. Według szacunków GUS wzrosły one w I kw. o 4,9 proc. r./r. Dlaczego jednak w warunkach silnego spowolnienia aktywności w innych sektorach wartość dodana rośnie najszybciej akurat w usługach nierynkowych? Zagadka. A może do jej rozwiązania posłużyć się wzorcem niemieckim? Niemcy mają bardzo prosty i poprawny algorytm dla wzrostu wolumenu wartości dodanej w usługach nierynkowych. Zakładają pewną stałą dynamikę wzrostu wydajności pracy i, mnożąc ją przez zmianę zatrudnienia, uzyskują zmianę wartości dodanej. Jednak w polskich rachunkach narodowych zmiana zależna jest od wzrostu płac. Jeśli rosną wolniej (przy stałej inflacji), to wartość dodana rośnie wolniej. I odwrotnie.

[wyimek]Wstępne dane GUS, szczególnie te odsezonowane, nie uzasadniają w żadnym wypadku stawiania kategorycznych wniosków co do stanu naszej gospodarki[/wyimek]

Po stronie popytowej znak zapytania wypadałoby postawić przy inwestycjach w środki trwałe. Przecież dane z dużych firm obejmowały w roku 2008 38 proc. ogółu nakładów i są obserwowane kwartalnie. A dane z sektora rządowego i samorządowego, ponad 20 proc. całości, nie są nigdy kompletne, ale za to dostarczane zawsze ze znacznym opóźnieniem. Pozostała część to szacunki, które historycznie ujmując, są z reguły dość ostrożne. Można się więc spodziewać raczej podwyższenia niż obniżenia dynamiki inwestycji przy kolejnych przybliżeniach.

[srodtytul]Czekamy na więcej danych [/srodtytul]

Postawiliśmy tych kilka pytań o interpretację szacunkowych danych o PKB w I kwartale, gdyż kategoryczny ton wielu całkowicie nieraz rozbieżnych komentarzy („pierwsze oznaki ożywienia”, „przygrywka do prawdziwych recesyjnych spadków”) bardzo nas rozbawił.

Wstępne dane GUS, szczególnie te odsezonowane, nie uzasadniają bowiem w żadnym wypadku stawiania kategorycznych wniosków co do stanu naszej gospodarki. Na tym etapie można naszym zdaniem co najwyżej postawić roboczą hipotezę, że jeśli dostosowanie przyszło głównie przez zmiany zapasów, to nasza gospodarka, trochę na wzór amerykańskiej, może dość szybko się podnieść po odbiciu popytu. Ale czy tak będzie – tego nie jesteśmy jeszcze w stanie potwierdzić, przywołując twarde i niekwestionowane dane.

Można co najwyżej powiedzieć, że dane roczne zbieżne są z makroekonomiczną intuicją. Spadek popytu krajowego, wysoka dodatnia kontrybucja eksportu netto, wysoka ujemna kontrybucja zapasów – bardzo dobrze uzupełniają się z niską dynamiką dochodów podatkowych, co wróży kłopoty budżetu w tym i przyszłym roku.

Równocześnie jest jasne, że tak wysoka kontrybucja eksportu netto nie da się utrzymać w kolejnych kwartałach w związku ze znacząco przekraczającym oczekiwania spowolnieniem w UE. A to oznaczać może rosnące prawdopodobieństwo spadku dynamiki PKB co najmniej w II kwartale.

Mirosław Gronicki był ministrem finansów,Janusz Jankowiak jest głównym ekonomistą Polskiej Rady Biznesu

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację