Skoro na Śląsku fatalnym wynikom winny jest kryzys, to czemu kopalnia z Lublina w czasie jego trwania ma wynik znacznie lepszy, niż w pierwszym półroczu 2008 r., gdy koniunktura na węgiel była fantastyczna?

Oczywiście, śląską stratę wygenerowała Jastrzębska Spółka Węglowa, bo najbardziej spadł popyt na jej produkt – węgiel koksujący (Kompania Węglowa i Katowicki Holding Węglowy skończyły półrocze na łącznym plusie mniejszym niż Bogdanka – ale Bogdanka jest jedna, a KW ma 16 kopalń, zaś KHW - 5...).

Mimo fatalnych wyników śląskiego górnictwa wiceminister gospodarki Joanna Strzelec-Łobodzińska zapowiedziała, że górnictwo (śląskie, bo to podlega resortowi gospodarki, Bogdanka zaś resortowi skarbu) skończy ten rok na plusie. Powodem tego hurraoptymizmu są nowe kontrakty JSW i powrót jastrzębskich zakładów do pięciodniowego tygodnia pracy, ale czy to już wystarczający powód do prognozowania zysku branży na Śląsku? Na takie prognozy, wydaje mi się, jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie. Więcej powiedzą wyniki za trzeci kwartał, gdy zaczną się jesienne odbiory węgla i zamówienia zapasów na zimę. Wtedy i ja powiem HURRA gdy zobaczę lepsze wyniki JSW i coraz lepsze - mam nadzieję – KW i KHW. Zwłaszcza, że ta ostatnia spółka w końcu, po wielu trudach podpisała pierwszą umowę z Famurem, który obejmie jej obligacje węglowe za 65 mln zł.

Na razie pozostaje cieszyć się z tego, co mamy, czyli dobrych wyników Bogdanki. Być może w końcu sprawdzą się słowa ministra skarbu Aleksandra Grada chociaż w kwestii kopalń i Bogdanka stanie się tym motorem napędowym do prywatyzacji śląskich kopalń. Może się uda. Tak jak z Euro 2012.