Bezczelny jak Polak

Autorski przegląd prasy 70 lat temu sowiecka Rosja zaatakowała Polskę. Nie ma w Polsce dużej gazety, która by o tym, na swój sposób, nie pamiętała

Publikacja: 17.09.2009 10:40

„Gazeta Wyborcza" otwiera się całostronicowym pictorialem z września 1939 roku. „Rzeczpospolita" ma swój dodatek specjalny. Dużo bardziej po macoszemu potraktowali to inni. Oprócz dwóch zdań na pierwszej stronie „Dziennika Gazety Prawnej" trudno znaleźć ślady szczególnej pamięci. Niby temat dnia, ale rozrzucony po gazecie sprawia wrażenie poupychanego po kątach. „Polska" ma czterostronicową wkładkę, ale nie przygotowała jej sama. Wzięła tylko to, co dało jej Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. A, że Polacy mają różne poglądy na własną historię, końcowym efektem jest wrażenie broszurki propagandowej, jedynej słusznej wersji Pałacu Prezydenckiego. Czy „Polska" ma coś do powiedzenia na ten temat oprócz jednego felietonu? Wygląda na to, że nie.

O historii nie pozwólmy zapomnieć, ale wróćmy do szarej (również z racji pogody) rzeczywistości. A tu wszystkie gazety są zgodne. Wydarzeniami dnia wczorajszego było utrzymanie stanowiska szefa TVP przez Piotra Farfała i wybór Jose Manuela Barroso na drugą kadencję na stanowisku szefa Komisji Europejskiej.

Dla mediów historia innych mediów zawsze jest podniecająca. Mam wrażenie, że nawet bardziej niż dla widzów telewizji. Nic w tym dziwnego. Zawód publicysty sprowadza się do obecnie do obowiązkowego goszczenia na szklanym ekranie. A to od prezesów, koniec końców, zależy kto i w jakiej telewizji jest częstszym gościem lub poprowadzi własny program publicystyczny. Są też Polsce gazety, którym zależy na czymś zupełnie odwrotnym – żeby ktoś konkretny nie prowadził w telewizji programów, ani najlepiej tam się w ogóle nie pokazywał.

Smutna prawda jest taka, że za nowego prezesa ani nie jest gorzej, ani lepiej niż za poprzedników. Przynajmniej nie widać tego po poziomie TVP. Jak każdy poprzedni szef, czy to Urbański, czy Kwiatkowski, Piotr Farfał ma swoje poglądy, swoje polityczne sympatie i polityczne zaplecze. Jest więc takim samym menedżerem z politycznego przypadku.

Na farfałowskie czy kwiatkowskie abberacje jest jedna, prosta metoda. Sprywatyzować telewizję. Obecnie telewizja publiczna i jej misja to fikcja. Po co utrzymywać z kieszeni podatników, coś, co niczym nie różni się od komercyjnej konkurencji, a koniec końców stanowi tubę propagandową dla kolejnych, politycznych ekip, które przejmują nad TVP kontrolę. Sztukę i film można dotować, nie dotując TVP i politycznych nominatów znikąd.

„Symbolicznie" ciekawy jest też tekst „Polski komisarz do spraw  energetyki może zatrzymać bałtycką rurę" w „Polsce". Pomijając absurdalny tytuł, tkwi w nim cały arsenał stereotypowych wypowiedzi, składających się na pewien rodzaj „polskości", o którym często mówią obcokrajowcy, którzy dłużej wśród Polaków przebywają. Począwszy od odesłania na pierwszej stronie: „Mieliśmy walczyć o tekę gospodarczą, ale lepsze może okazać się stanowisko do spraw energetyki", po treść artykułu: „Polska oficjalnie deklaruje zainteresowanie którąś z prestiżowych tek gospodarczych" czy „- W obecnym układzie energia to teka niższej rangi niż budżet czy rynek wewnętrzny, które nas interesują – mówi Mikołaj Dowgielewicz".

Jesteśmy jednak bezczelnym narodem. Najchętniej zagarnęlibyśmy wszystko, bo oczywiste jest, że należy nam się to co najlepsze. I dlatego, choć gospodarczo jesteśmy w drugiej lidze, choć mamy już przewodniczącego Parlamentu Europejskiego i choć od lat blokujemy różne inicjatywy unijne w imię zasady liberum veto – nic co nie jest dla nas na rękę, nie ma prawa się zdarzyć, nawet jeśli jest to choć trochę racjonalne, a nasi partnerzy byliby z tego zadowoleni.

Małżeństwo z kimś takim byłoby prawdziwym koszmarem. Dlatego jesteśmy unijnym singlem. Stąd nie tak daleko do etykiety czarnej owcy. Jak na unijną utrzymankę (vide składka netto do budżetu) Polska ma dość wysokie mniemanie o sobie. Może warto zweryfikować przekonanie, że pokora przeszkadza w polityce?

„Gazeta Wyborcza" otwiera się całostronicowym pictorialem z września 1939 roku. „Rzeczpospolita" ma swój dodatek specjalny. Dużo bardziej po macoszemu potraktowali to inni. Oprócz dwóch zdań na pierwszej stronie „Dziennika Gazety Prawnej" trudno znaleźć ślady szczególnej pamięci. Niby temat dnia, ale rozrzucony po gazecie sprawia wrażenie poupychanego po kątach. „Polska" ma czterostronicową wkładkę, ale nie przygotowała jej sama. Wzięła tylko to, co dało jej Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. A, że Polacy mają różne poglądy na własną historię, końcowym efektem jest wrażenie broszurki propagandowej, jedynej słusznej wersji Pałacu Prezydenckiego. Czy „Polska" ma coś do powiedzenia na ten temat oprócz jednego felietonu? Wygląda na to, że nie.

Pozostało 81% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Jak budować współpracę między samorządem, biznesem i nauką?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację