„Gazeta Wyborcza" otwiera się całostronicowym pictorialem z września 1939 roku. „Rzeczpospolita" ma swój dodatek specjalny. Dużo bardziej po macoszemu potraktowali to inni. Oprócz dwóch zdań na pierwszej stronie „Dziennika Gazety Prawnej" trudno znaleźć ślady szczególnej pamięci. Niby temat dnia, ale rozrzucony po gazecie sprawia wrażenie poupychanego po kątach. „Polska" ma czterostronicową wkładkę, ale nie przygotowała jej sama. Wzięła tylko to, co dało jej Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. A, że Polacy mają różne poglądy na własną historię, końcowym efektem jest wrażenie broszurki propagandowej, jedynej słusznej wersji Pałacu Prezydenckiego. Czy „Polska" ma coś do powiedzenia na ten temat oprócz jednego felietonu? Wygląda na to, że nie.
O historii nie pozwólmy zapomnieć, ale wróćmy do szarej (również z racji pogody) rzeczywistości. A tu wszystkie gazety są zgodne. Wydarzeniami dnia wczorajszego było utrzymanie stanowiska szefa TVP przez Piotra Farfała i wybór Jose Manuela Barroso na drugą kadencję na stanowisku szefa Komisji Europejskiej.
Dla mediów historia innych mediów zawsze jest podniecająca. Mam wrażenie, że nawet bardziej niż dla widzów telewizji. Nic w tym dziwnego. Zawód publicysty sprowadza się do obecnie do obowiązkowego goszczenia na szklanym ekranie. A to od prezesów, koniec końców, zależy kto i w jakiej telewizji jest częstszym gościem lub poprowadzi własny program publicystyczny. Są też Polsce gazety, którym zależy na czymś zupełnie odwrotnym – żeby ktoś konkretny nie prowadził w telewizji programów, ani najlepiej tam się w ogóle nie pokazywał.
Smutna prawda jest taka, że za nowego prezesa ani nie jest gorzej, ani lepiej niż za poprzedników. Przynajmniej nie widać tego po poziomie TVP. Jak każdy poprzedni szef, czy to Urbański, czy Kwiatkowski, Piotr Farfał ma swoje poglądy, swoje polityczne sympatie i polityczne zaplecze. Jest więc takim samym menedżerem z politycznego przypadku.
Na farfałowskie czy kwiatkowskie abberacje jest jedna, prosta metoda. Sprywatyzować telewizję. Obecnie telewizja publiczna i jej misja to fikcja. Po co utrzymywać z kieszeni podatników, coś, co niczym nie różni się od komercyjnej konkurencji, a koniec końców stanowi tubę propagandową dla kolejnych, politycznych ekip, które przejmują nad TVP kontrolę. Sztukę i film można dotować, nie dotując TVP i politycznych nominatów znikąd.