Bankowy pracoholik

Lloyd Craig Blankfein, szef banku Goldman Sachs. Sowicie wynagradzany prezes, dziś wróg bonusów dla bankowców

Publikacja: 22.09.2009 02:01

Lloyd Craig Blankfein znany jest z działalności charytatywnej. Wspierał finansowo Hillary Rodham Cli

Lloyd Craig Blankfein znany jest z działalności charytatywnej. Wspierał finansowo Hillary Rodham Clinton, kiedy ubiegała się o nominację w wyborach na prezydenta USA

Foto: AP

Blankfein objął fotel szefa Goldmana w 2006 roku po Henrym Paulsonie, który został sekretarzem skarbu. Z rocznym wynagrodzeniem wynoszącym prawie 54 mln dolarów był wtedy najlepiej opłacanym prezesem w branży.

Dzisiaj jednak jest jednym z najzagorzalszych krytyków systemu wynagrodzeń w sektorze finansowym. Swoje zdanie zdążył wyrazić na długo przed głośnymi wystąpieniami prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy’ego. Już wiosną tego roku zaczął się domagać totalnej zmiany systemu. Przy okazji upomniał swoich pracowników, aby zarobione pieniądze wydawali możliwie dyskretnie.

Ma do tego tym większe prawo, że fortuny nie wydaje wyłącznie na zaspokojenie własnych potrzeb. Znany jest z działalności charytatywnej, wspierał finansowo Hillary Rodham Clinton, kiedy ubiegała się o prezydenturę.

55-letni dzisiaj Blankfein urodził się na nowojorskim Bronksie, wychował w Brooklynie. Jego ojciec był urzędnikiem pocztowym, więc przyszły prezes GS uczył się w państwowych, a nie prywatnych szkołach, do których zazwyczaj uczęszczała przyszła bankowa elita. Nikt przed nim w rodzinie nie skończył szkoły średniej.

Blankfein okazał się jednak tak zdolnym uczniem, że bez problemu dostał stypendium umożliwiające studia na Har-vardzie. Skończył tam prawo i poznał swoją żonę Laurę Susan Jacobs. Obydwoje karierę zawodową zaczynali w kancelariach prawnych. Jednakże, kiedy pobrali się w 1982 roku, Blankfein był już dilerem na rynku metali szlachetnych w należącej do Goldmana Sachsa firmie J. Aron. Szybko awansował, bo okazało się, że zyski, jakie wypracowywał, stanowiły większość zysku całej firmy.

W banku znany jest ze swojej hiperaktywności. Jest chyba jedynym członkiem zarządu banku, który nieustannie sprawdza na pagerze ceny surowców i kursy walut. Nie rozstaje się ze swoim BlackBerry, bo prowadzi niekończące się rozmowy z pracownikami banku rozrzuconymi po całym świecie. – Wiem, że popełniam błąd, kiedy ostatecznie kładę się do łóżka o drugiej w nocy i budzę o 4.30 nad ranem, bo Blankfein w tym czasie zdążył już do mnie wysłać 17 esemesów – żartuje Gary Cohn, wiceprezes GS.

Współpracownicy twierdzą jednak, że żaden z poprzednich prezesów nie był w stanie tak zintegrować zespołu jak obecny. To jego bank właśnie uznawany jest za najlepszego eksperta od fuzji i przejęć. Tylko w ubiegłym roku wartość takich transakcji, w których GS był doradcą, sięgnęła 393 mld dol.

Jeszcze w zeszłym roku GS znany był ze skłonności do podejmowania ryzyka. Kryzys gospodarczy zmienił te nawyki. Dzisiaj nie gra już na drastyczne podwyżki kursów ropy i złota, raczej ogranicza ryzyko, wykupując niewielkie udziały w firmach, które mają szanse na silny wzrost. Wczoraj kupił za 250 mln dolarów obligacje chińskiego producenta samochodów Geely.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką