Od pewnego czasu strona rosyjska deklarowała, że rosyjscy producenci mogą bezpośrednio dostarczać ropę do polskich przetwórców, czyli do Lotosu i do Orlenu. Właśnie dlatego postanowiliśmy w czerwcu skierować nasze zapytania ofertowe do szerokiego grona ewentualnych dostawców, w tym zarówno do producentów, jak i do pośredników. Jednak jakość ofert, jakie otrzymaliśmy od producentów, a wysłaliśmy zapytania do największych rosyjskich firm, znacząco odbiegała zarówno od standardów umów, jakie zawieraliśmy do tej pory, jak i od propozycji, które przysłali nam pośrednicy. Chodziło m.in. o zabezpieczenia, czyli gwarancje bankowe, kary umowne, terminy płatności.
[b]Z kim w takim razie teraz prowadzone są negocjacje?[/b]
Nie mogę podać nazw firm, bo jest to tajemnica handlowa. Mogę jedynie powiedzieć, że rozmowy są prowadzone z dwoma dostawcami, ale nie jest wykluczone, że pojawi się także trzeci oferent. I wszystko to są pośrednicy.
[b]Według naszych informacji ci dwaj oferenci to Mercuria (dawne J&S) oraz firma Souz Petrolium z siedzibą w Genewie. Czy może Pan to potwierdzić?[/b]
Mogę jedynie powiedzieć, że współpracujemy z obydwiema tymi firmami. Z pierwszą z nich od 17 lat, natomiast druga dostarcza nam ropę w ramach umów spotowych od lipca tego roku. Orlen jest w mało komfortowej sytuacji, bo to Rosjanie, konkretnie zaś firma Transnieft, która ustala grafiki przesyłu ropy rurociągiem Przyjaźń do polskiej granicy, dyktują warunki. Tak naprawdę to oni decydują, kto może, kto powinien, a kto nie powinien przedstawić Orlenowi oferty na dostawy długoterminowe.
[b]Panuje taka opinia, że firmy pośredniczące w handlu ropą naftową z Polską, muszą się dzielić zyskami z handlu z przedstawicielami aktualnej władzy na Kremlu. Czy to prawda?[/b]