Mikołaj o twarzy prezesa Fedu

A więc mamy hossę! Indeksy giełdowe na najwyższych poziomach w tym roku. Wszelkie próby wywołania jakiejś korekty kończą się po kilku procentach i rynek znowu idzie w górę

Publikacja: 18.11.2009 02:10

Red

Dla obserwatora notowań nie jest żadną tajemnicą, iż rynki są bardzo silnie skorelowane. Zmiany kursów indeksów, walut czy innych instrumentów w ciągu sekund dostosowują się do siebie. Decydujące znaczenie wydaje się mieć płynność na rynkach i optymizm inwestorów.

Płynność na razie (przynajmniej do końca roku) nie będzie problemem, więc Mikołaj pewnie przyjdzie. Ale dla wielu inwestorów może być dziwnie podobny do prezesa Fedu. W sumie jakby mu założyć czerwony kubraczek... Wyniki spółek za III kw. w Polsce, tak jak i na świecie dały inwestorom powody do optymizmu. Nie widać powodów, dla których w krótkim okresie rynek miałby zaznać korekty.

W dłuższym terminie nie jest aż tak optymistycznie. Zadłużone i tracące pracę społeczeństwa krajów rozwiniętych – główni konsumenci na świecie – mogą być bardziej ostrożne w wydawaniu pieniędzy. Na Zachodzie wciąż utrzymuje się niskie tempo wzrostu. Natomiast kraje azjatyckie, gdzie wzrost produkcji i zatrudnienia jest silniejszy, ale jednocześnie w dużym stopniu oparty na eksporcie, a nie wewnętrznej konsumpcji, chcąc dalej szybko rosnąć, będą musiały stymulować popyt wewnętrzny. Pozostaje pytanie, czy popyt ten będzie na tyle silny, by utrzymać dotychczasowe tempo. Osobiście uważam, że wzrost w następnych latach będzie słabszy niż w kończącej się dekadzie. Co więcej, uważam, że okresy kryzysów będą częstsze niż w ostatnich 20 latach.

Może to i dobrze, bo działać będzie oczyszczająca moc kryzysów. Trzeba jednak przyznać rację ekonomiście Minsky’emu. Długie okresy prosperity powodują, że ludzie, ale i instytucje finansowe, stają się mniej czujne. Finansowanie znajdują pomysły oparte na słabych podstawach i dopiero kryzys weryfikuje bilanse klientów, a następnie banków. To już przeżywaliśmy.

Wracając jeszcze do nierównowagi w handlu światowym, możemy oczekiwać utyskiwania na kurs juana, a w gorszym scenariuszu do odradzania się protekcjonizmu i tworzenia barier dla wolnego handlu i globalizacji. W trudniejszych czasach politycy mogą mieć różne pomysły na krótkoterminową poprawę sytuacji.

[i]Autor jest członkiem zarządu Axa TFI[/i]

Dla obserwatora notowań nie jest żadną tajemnicą, iż rynki są bardzo silnie skorelowane. Zmiany kursów indeksów, walut czy innych instrumentów w ciągu sekund dostosowują się do siebie. Decydujące znaczenie wydaje się mieć płynność na rynkach i optymizm inwestorów.

Płynność na razie (przynajmniej do końca roku) nie będzie problemem, więc Mikołaj pewnie przyjdzie. Ale dla wielu inwestorów może być dziwnie podobny do prezesa Fedu. W sumie jakby mu założyć czerwony kubraczek... Wyniki spółek za III kw. w Polsce, tak jak i na świecie dały inwestorom powody do optymizmu. Nie widać powodów, dla których w krótkim okresie rynek miałby zaznać korekty.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Ropa, dolary i krew
Opinie Ekonomiczne
Bogusław Chrabota: Przesadzamy z OZE?
Opinie Ekonomiczne
Wysoka moralność polskich firm. Chciejstwo czy rzeczywistość?
Opinie Ekonomiczne
Handlowy wymiar suwerenności strategicznej Unii Europejskiej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Czekanie na zmianę pogody