[b]Rz: Międzynarodowy Fundusz Walutowy podwyższył kilka dni temu prognozy dla światowej gospodarki. Jednocześnie twierdzicie, że dużym ryzykiem jest wzrost zadłużenia rządów. Czy tę cenną uwagę blisko do serca powinien wziąć sobie również polski minister finansów?[/b]
[b]Katarzyna Zajdel-Kurowska:[/b] Można powiedzieć, że wzrost zadłużenia w następstwie kryzysu to globalny trend, deficyt pojawił się nawet w tych krajach, które przez długi czas miały nadwyżkę budżetu. Widzimy już, że przy zwiększającej się podaży papierów skarbowych na rynku pojawia się efekt wypychania. Nie chodzi tu tylko o podręcznikowe preferowanie obligacji Skarbu Państwa zamiast finansowania sektora prywatnego. Inwestorzy przebierają w papierach skarbowych różnych krajów. W takiej sytuacji państwom, które są w trudnej sytuacji, coraz trudniej i drożej uplasować emisje. Przykładem jest chociażby Grecja, która musi się godzić na coraz wyższe koszty finansowania. Coraz częściej rynek pyta o stabilność tak dużego zadłużenia w średnim i długim horyzoncie. Tym bardziej że w miarę narastania kosztów obsługi zobowiązań następuje zmniejszenie środków na cele rozwojowe, a przez to ograniczenie tempa wzrostu. Dlatego pytanie, do jakiego poziomu można zwiększać zadłużenie, pozostaje otwarte.
[b]Jaki poziom jest więc bezpieczny? Taki, jaki zapisano w polskiej konstytucji – 60 proc. PKB?[/b]
Tu nie ma złotego środka. W przypadku krajów wysokorozwiniętych, które nie mają większych problemów z obsługą zadłużenia, poziom ten może być nawet wyższy niż 60 proc. Jednak krajom z grupy rynków wschodzących, do których wciąż zalicza się Polskę, zaleca się znacznie niższy poziom długu do PKB. Według mojej oceny poziom długu powinien być taki, aby udział wydatków budżetu na spłatę odsetek utrzymywał się na stałym poziomie, a w okresie prosperity nawet spadał. Najważniejszym dylematem, jaki stoi obecnie przed ekonomistami, jest problem, czy należy już teraz rezygnować z bodźców fiskalnych, aby nie powodować nadmiernego narastania zadłużenia, ale jednocześnie, aby ruch ten nie był zbyt wczesny i nie osłabił odbudowującej się koniunktury.
[b]Wydaje się, że problem ten nie dotyczy jednak Polski. Sam minister finansów przyznaje, że Polska przeszła przez kryzys bez nerwowych i kosztowych reakcji rządu.[/b]