Zeitz jest wciąż najmłodszym w historii prezesem spółki notowanej na giełdzie we Frankfurcie. Dziś ma 47 lat, z których 20 pracuje w Pumie, a 17 spędził na fotelu jej szefa.
Przeprowadził spółkę przez wiele trudnych momentów, jak choćby ostatni rok. Puma podała wczoraj, że jej zysk netto w czwartym kwartale 2009 r. podwoił się w porównaniu z tym okresem 2008 r. i wyniósł 16,2 mln euro.
Z kolei przychody ze sprzedaży obniżyły się o 12,8 proc., do 489,5 mln euro. W całym ubiegłym roku spadek przychodów wyniósł 5,3 proc., do 2,6 mld euro. Zysk netto obniżył się z ponad 232 mln euro w 2008 r. do 128,2 mln euro.
Jak czytamy w komunikacie firmy, w tym roku zyski będą wyższe. Nie ma powodów, by prezesowi nie wierzyć. Już wielokrotnie dokonywał w firmie cudów.
Jochen Zeitz studiował w USA, Niemczech i Francji – zgodnie z rodzinną tradycją poszedł na medycynę, ale zdobył też dyplom w szkole biznesowej. Mówi biegle w sześciu językach, m.in. w suahili. Pracę zaczął w amerykańskim oddziale Colgate-Palmolive, później przeniósł się do Hamburga. W 1990 r. przeszedł do Pumy i po roku został szefem marketingu. W 1993 r., mając 30 lat, został prezesem; do 2005 r. był także dyrektorem finansowym. Spółka wówczas zadłużona była na ponad 100 mln euro, akcjonariusze chcieli zysków. Pikanterii walki Pumy z Adidasem dodaje fakt, że marki te stworzyli bracia Dassler, od lat oskarżający się o plagiaty czy nieuczciwe praktyki.