[b]Rz: W chwili, gdy rozmawiamy w Brukseli, w Londynie dochodzi do historycznego wydarzenia. Według rosyjskiej prasy konsorcjum bankowe podpisuje umowę o kredyt dla Nord Stream na budowę gazociągu północnego. W Polsce ta inwestycja odbierana jest jako przykład łamania europejskiej solidarności, zawierania kontraktów ponad głowami państw UE. Czy sądzi pan, że to właśnie jest sposób na zwiększanie bezpieczeństwa energetycznego UE?[/b][wyimek]Polityka energetyczna w przyszłości będzie zeuropeizowana i z udziałem wszystkich państw Unii[/wyimek]
[b]Günther Oettinger:[/b] Potrzebujemy więcej gazu. Z tego punktu widzenia Nord Stream jest jednym ze sposobów zwiększenia wolumenu gazu płynącego do europejskiego przemysłu, gospodarstw domowych. Ale sposób, w jaki została zawarta ta umowa, był niewłaściwy. Nauczka, jaka płynie z tego na przyszłość, jest następująca: trzeba brać pod uwagę wspólny interes europejski. Mamy wspólny rynek i wszyscy jego uczestnicy powinni mieć dostęp do dostaw gazu. Stąd kolejne projekty, jak Nabucco. Nord Stream jest potrzebny, ale został popełniony dyplomatyczny błąd w sposobie dochodzenia do niego. Powinno się było włączyć w ten projekt Polskę i państwa bałtyckie. Stanowisko Komisji Europejskiej w tej sprawie jest jasne. Nigdy więcej kontraktu na dostawy gazu z zewnątrz do UE bez zgody państw sąsiadujących.
[b]A jakie KE ma instrumenty, by wymóc na państwach członkowskich takie zachowanie?[/b]
Traktat lizboński mówi wyraźnie, że musimy zbudować wspólny konkurencyjny rynek energii, któremu będzie towarzyszyła zasada solidarności. A Nord Stream to nie jest znak solidarności. Uprzywilejowane są Niemcy i nie przewidziano w projekcie korzyści dla Polski czy państw bałtyckich. Taki europejski wymiar może mieć natomiast Nabucco (ma tłoczyć gaz z Kaukazu do UE – red.). Musimy pracować nad sukcesem tego projektu. To jest korzystna inwestycja dla Unii i krajów sąsiednich.
[b]A co z gazociągiem południowym, tłoczącym gaz z Rosji bezpośrednio do UE przez Morze Czarne? [/b]