Rada Polityki Pieniężnej obecnej kadencji działa od kilku miesięcy. W najbliższych miesiącach może podjąć pierwszą decyzję w sprawie podwyżki stóp procentowych. Ankieta „Rz” wśród analityków kilkunastu instytucji wskazuje jednak, że rynek mniej liczy się z wypowiedziami członków obecnej RPP niż ich poprzedników, którzy odpowiadali za politykę monetarną w minionych sześciu latach.
– Nowa rada rozpoczęła swą kadencję od ostrych konfliktów i podziałów. To, że linia podziału wewnątrz RPP wydawała się przebiegać według sympatii politycznych, a nie poglądów na politykę monetarną, nie służyło jej wiarygodności – zauważa Janusz Dancewicz, ekonomista DZ Bank Polska.
Średnia ocena wiarygodności, czyli m.in. znaczenia, jakie wypowiedziom poszczególnych członków RPP przypisują ekonomiści, jest niewiele niższa niż w wypadku poprzedniej rady. Oceny poszczególnych członków RPP obecnej kadencji są jednak mocno zróżnicowane. Najniższe zebrała Anna Zielińska-Głębocka (powołana do RPP przez Sejm, wcześniej posłanka PO). Jednak to właśnie ona dostarczyła ostatnio najbardziej znaczącej informacji dotyczącej polityki pieniężnej: w pierwszych dniach września powiedziała, że na zakończonym kilka dni wcześniej sierpniowym posiedzeniu RPP zgłoszony został wniosek o zmianę stóp procentowych.
Pod względem znaczenia dla rynków tylko nieznacznie wyższe oceny od Zielińskiej-Głębockiej ma dwoje członków RPP powołanych przez poprzedniego prezydenta: Zyta Gilowska i Andrzej Kaźmierczak. Tuż za nimi ulokowali się Jan Winiecki (wybrany przez Senat), Elżbieta Chojna-Duch (powołana przez Sejm) i Adam Glapiński (wyznaczony przez prezydenta).
Czyje opinie są najbaczniej śledzone przez analityków? Marka Belki, prezesa NBP, którego wypowiedzi pod względem znaczenia wyraźnie wyprzedzają wypowiedzi kolejnych przedstawicieli rady: Andrzeja Bratkowskiego, Andrzeja Rzońcy i Jerzego Hausnera.