Rządzący zamówili sondaż, w którym spora większość obywateli wypowiedziała się za jakąś formą robót publicznych czy państwowych inwestycji jako dobrą receptą na kryzys związany z pandemią. No to nagle prezydent i premier udali się z wycieczką na Mierzeję Wiślaną, żeby świętować jej przekop. Najchętniej oczywiście pojechaliby na lotnisko w Baranowie. Tyle że tam chłopi mogli ich pogonić widłami ze swojego pola, bo Centralny Port Komunikacyjny istnieje wyłącznie w Power Poincie.
Pewnie wszyscy uczyliśmy się o tym, że amerykański „New Deal” sukcesy w walce z Wielkim Kryzysem zawdzięczał rozkręceniu robót publicznych. I obawiam się, że na tym poprzestali także propagandyści obozu władzy, rozsnuwając opowieść o megalotnisku i kanale do Elbląga. Autor polityki zagranicznej pałacu prezydenckiego prof. Szczerski oznajmił nawet, że przekop Mierzei Wiślanej zmieni sytuację geopolityczną Polski. I uczyni nas nareszcie mocarstwem.
Inwestycje publiczne rzeczywiście mogą być jedną z recept na kryzys. Tyle że muszą mieć jakiś sens. Ekonomiczne uzasadnienie dla budowy wielkiego lotniska przesiadkowego między Warszawą a Łodzią było wątpliwe już przed światową pandemią. A teraz wydaje się równie sensowne, jak walka z suszą za pomocą oczek wodnych. Wiadomo, że na dobre kilka lat światowy ruch lotniczy znacząco zmaleje. Czy kiedykolwiek zdoła powrócić do modelu sprzed kryzysu? Opinie ekspertów są mocno podzielone. Robienie ekonomicznego flagowca z budowy ogromnego lotniska jest obecnie dziwactwem.
Amerykańskie lotnisko
Najważniejszy argument na rzecz budowy przypadkowo ujawnił jeden z ministrów. To rola Baranowa jako głównego lądowiska dla wojsk USA na wypadek kryzysu politycznego grożącego wojną. Wiemy, że nasi sojusznicy nalegali na to, by Polska była gotowa na przyjęcie wielkiego mostu lotniczego o charakterze strategicznym. Takie lotnisko powinno być położone na lewym brzegu Wisły (okazało się to wyrokiem na Modlin) i połączone z dogodnymi korytarzami transportowymi zarówno na linii wschód–zachód, jak i północ–południe. Baranów spełnia te wszystkie kryteria. A dokładniej: spełni, jak włożymy kolejne kilkadziesiąt miliardów w budowę linii kolejowych i autostrad.
CPK ma sens wyłącznie jako inwestycja o charakterze wojskowym. Opowiadanie banialuk, że będziemy centrum komunikacyjnym dla połowy świata, jest obliczone wyłącznie na naiwność odbiorców. Co gorsza, jako lotnisko cywilne Baranów będzie osłabiać porty regionalne i doprowadzi do kompletnego zatkania wylotu drogowego z Warszawy na zachód.