rz: Czy hiszpański sektor bankowy nie jest zbyt wystawiony na ryzyko związane z greckimi obligacjami?
José María Roldán: Cokolwiek wydarzy się w Grecji, dla naszych banków nie będzie to miało żadnego znaczenia. Ekspozycja, która ma dla nas znaczenie, to zaangażowanie w dług hiszpański, który stanowi mniej niż 7 proc. łącznych aktywów. Gdy porównamy naszą sytuację z innymi krajami, okaże się, że wygląda ona nieco lepiej, ale to zasługa przede wszystkim faktu, że hiszpański system finansowy jest zdominowany przez banki. Z powodu niskiego poziomu długu publicznego oraz kompromisów, jakie zostały osiągnięte w zakresie polityki fiskalnej, w lecie tego roku dokonaliśmy zmian w konstytucji, dodając zapis o limicie deficytu.
Czy podniesienie kapitałów Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej (EFSF) pomoże w przezwyciężeniu kryzysu?
To, co powoduje wiele szkód, to brak zaufania po obu stronach: potencjalnych inwestorów oraz konsumentów. Przedłużające się dyskusje i odkładanie decyzji mają negatywny wpływ na rynki. To, czego potrzebujemy, a co jest poza moimi możliwościami i ekspertyzą, to działania pokazujące, że jest jakiś plan na przyszłość. Dałoby to rynkom dużo większą jasność. Wszyscy powinni być świadomi, że reforma strukturalna, konsolidacja fiskalna oraz działania krótkookresowe to elementy niezbędne, by ugasić pożar i nie pozwolić na jego ponowny wybuch w przyszłości.
Czego Hiszpania nauczyła się w kryzysie?