To wielki festiwal kuszenia klienta, który polubił tę grę – wie, że czasem trzeba coś kupić za cenę wydrukowaną na metce, ale na większe zakupy warto poczekać do "soldów".

Ich start budzi wielkie emocje. Przed sklepami ustawiają się kolejki, a – wydawałoby się – stonowani w emocjach Europejczycy czy Amerykanie niejednokrotnie potrafią się bić o atrakcyjne towary. Na otwarcie sklepów w tzw. Boxing Day w Wielkiej Brytanii, czyli przypadający na  26 grudnia tradycyjny początek sezonu przecen, klienci czekali w długich kolejkach już od północy. Według nieoficjalnych szacunków tylko sprzedawcy z londyńskiego West Endu mieli zarobić wczoraj 50 milionów funtów.  I to mimo strajku maszynistów metra, co znacząco utrudniło dotarcie do dzielnic handlowych Londynu.

Przeceny przyciągają klientów. Do robienia zakupów podczas wyprzedaży przyznaje się coraz większa grupa Europejczyków. Aby nie  robić im wody z mózgu,  w większości krajów unijnych ich termin został określony ustawowo – regulacji nie ma jedynie w Norwegii, Danii, Wielkiej Brytanii i Polsce, gdzie o początku czyszczenia regałów decydują sklepy  i na razie nic nie wskazuje  na to, by miało się to  zmienić.

Czy z tymi przepisami to nie przesada? Z jednej strony sieci handlowe, doskonale wiedząc o magnetycznej sile hasła "przecena", często  wykorzystywały ją  – i wykorzystują nadal tam, gdzie nie ma stosownych uregulowań – do przyciągnięcia klientów do sklepów już  wtedy, gdy obniżki dotyczą tylko niewielkiej części asortymentu. W krajach "uregulowanych", gdy zgodnie  z terminem rozpoczynają się oficjalne wyprzedaże, obniżki dotyczą większości bądź całości oferty zimowej lub letniej (w zależności od sezonu),  a nie tylko "promocyjnych"  artykułów. To właśnie dlatego zakazane jest już używanie  do celów marketingowych chwytliwego hasła "Likwidacja sklepu", chyba że faktycznie placówka ma zostać  zamknięta.

Z drugiej strony, czy o wszystkim, nawet o terminie wyprzedaży, musi decydować stosowna ustawa? Może lepiej, gdy o czasie i sposobie wietrzenia magazynów decyduje rynek? Gra jest wtedy bardziej emocjonująca, choć wymaga większego przygotowania zawodników.  I w to przygotowanie  – choćby rękami UOKiK  – powinniśmy włożyć więcej wysiłku.