Monti walczy o nowoczesne, uczciwe Włochy

Bankructwo Włoch byłoby katastrofą sięgającą o wiele dalej niż strefa euro, ale nie sądzę żeby do tego doszło - mówi Chiara Bussi, komentatorka gospodarczego dziennika „Sole24Ore”

Publikacja: 27.02.2012 21:33

Korespondencja z Rzymu

Czy ewentualne bankructwo Grecji i wystąpienie jej z systemu euro jest poważnym zagrożeniem dla finansów i gospodarki Włoch?

Chiara Bussi:

Teoretycznie w skali całej strefy euro 350 mld euro greckiego długu to niewiele. Cały problem polega na tym, że nie sposób przewidzieć konkretnych skutków greckiego bankructwa. Mówi się o inflacji, niezwykle drogim kredycie, spadku wartości euro w stosunku do innych walut, a też spadku zaufania do euro. To jest jednak tylko jeden z wielu możliwych scenariuszy, ale wszyscy się go tak wystraszyli, że ratują Grecję, choć bez wiary w skuteczność tych zabiegów. Na początku marca na unijnym szczycie przypuszczalnie podjęta zostanie decyzja o stworzeniu EMS (Europejski Mechanizm Stabilizacyjny), czyli „firewallu" o wartości 750 mld euro, żeby się zabezpieczyć. Oczywiście, jeśli miałyby się sprawdzić najczarniejsze scenariusze, Włochy ryzykują, bo obsługa ogromnego długu publicznego, blisko 2 mld euro, 120 proc. PKB, może kosztować bardzo słono.

Czyli Włochom też grozi bankructwo?

Bankructwo Włoch byłoby katastrofą sięgającą o wiele dalej niż strefa euro, ale nie sądzę żeby do tego doszło. Mamy dużą gospodarkę i jesteśmy wbrew pozorom bogatym krajem. Włosi mają oszczędności, posiadają majątek. W tym sensie nasz dług ma pokrycie. I jak widać, mimo coraz wyższych podatków, akcyz i cen, zaciskanie pasa przebiega w miarę spokojnie. Naturalnie ważnym czynnikiem jest tu zaufanie, jakim Włosi darzą fundujący im te poważne wyrzeczenia rząd Mario Montiego.

Premier Monti cieszy się również ogromnym zaufaniem zagranicą, również rynków finansowych. Osławiony spread (różnica między oprocentowaniem 10-letnich obligacji państwowych Niemiec i Włoch — red.) maleje. Czy to efekt reform?

Nie. To efekt wzrostu zaufania do Italii i jej nowego rządu. Monti przedstawił wiarygodny plan zbilansowania wydatków państwa w przyszłym roku, który uderza wszystkich Włochów po kieszeni i go konsekwentnie realizuje. Bój o reformy, czyli zapewnienie krajowi gospodarczego wzrostu, dopiero się zaczyna. Skutki przytłaczającej większości planowanych reform, jeśli się udadzą, będą odczuwalne najprędzej za kilka lat. A wiele z tych spraw idzie jak po grudzie, choć są pilne: liberalizacja rynku pracy, usprawnienie i odchudzenie rozdętej administracji państwowej, walka z oszustwami podatkowymi, korupcją czy korporacjami zawodowymi. Krzyżują się interesy związków zawodowych, partii politycznych, grup zawodowych. Monti, który jest odpowiedzialnym człowiekiem, przyznał, że to ogromne zadanie i on będzie w stanie jedynie stworzyć podstawy do rozwiązania tych nabrzmiałych przez lata problemów i patologii społecznych.

Ale to jest również walka z czasem. Czy w gruncie rzeczy Montiemu nie chodzi o to, by jak najwięcej posprzątać, zanim Grecja wyleci ze strefy euro?

Ja bym powiedziała, że to jest walka o nowoczesne, uczciwe Włochy. Ewentualne bankructwo Grecji jest czynnikiem zewnętrznym. Trzeba być na to przygotowanym, ale konsekwentnie robić swoje. Owszem, Monti walczy z czasem, ale w tym sensie, że ma przed sobą tylko rok rządów. Potem będą wybory.

Korespondencja z Rzymu

Czy ewentualne bankructwo Grecji i wystąpienie jej z systemu euro jest poważnym zagrożeniem dla finansów i gospodarki Włoch?

Pozostało 95% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację