Kwestia perspektywy

Publikacja: 21.09.2012 04:42

Pewne rzeczy na rynku zawsze będą nas dziwić. Często niesłusznie. Czasem nie potrafimy po prostu spojrzeć na sprawę z punktu widzenia innych, a w szczególności nie potrafimy zrozumieć, że wystarczy drobna zmiana perspektywy, aby to, co wydaje się dobre, było złe lub odwrotnie.

Ot, weźmy dla przykładu sprawę druku pustego pieniądza przez główne banki centralne świata. Na czele znajduje się oczywiście amerykański Fed, który bez cienia wahania już wydrukował ponad 2 bln całkowicie pustych dolarów, a obecnie najprawdopodobniej przymierza się do druku trzeciego. Fed nie jest tak szczery i prostoduszny, by całą rzecz nazywać po imieniu, czyli drukowaniem pustego pieniądza. Zresztą przecież rzeczywiście fizycznie niczego nie drukuje, otwierając tylko jednym kliknięciem klawisza w komputerze wielomiliardowe linie kredytowe. A dla całej tej operacji wymyślił ładną nazwę „luzowania ilościowego", którego trzecią transzę właśnie rozpoczyna.

Fed nie jest oczywiście odosobniony. Dziarsko jego śladem podąża zarówno Bank Anglii, jak i Bank Japonii. Bardziej skomplikowaną drogę musi przebyć Europejski Bank Centralny, bowiem do masowego druku pustych euro potrzebna jest zgoda jego głównych akcjonariuszy (krajów strefy euro). A tymczasem największy akcjonariusz – Niemcy– o druku pustych pieniędzy myśli z najwyższą niechęcią. Mimo to jednak, krok po kroku, maszyny drukarskie rozpędzają się i w Europie.

Czy banki postępują słusznie czy nie? No cóż, jak to zwykle bywa w ekonomii, odpowiedź zależy od poglądów oceniającego. Twardzi zwolennicy niezależności banków centralnych i mocnego pieniądza uważają, że to skandal. Z kolei ekonomiści bardziej wrażliwi na problemy realnej gospodarki (i wierzący, że za pomocą dodatkowego pieniądza można jej pomóc) uważają, że nie ma innego wyjścia. Alternatywą są bowiem masowe bankructwa rządów, banków i przedsiębiorstw, a w ślad za tym, któż wie, możne nawet powtórka dramatycznej globalnej recesji i 40-proc. bezrobocia z czasów wielkiego kryzysu lat 30.

Niezależnie od poglądów dotyczących krótkookresowej skuteczności polityki pieniężnej w stymulowaniu popytu, wszyscy chyba zgadzają się, że długookresową konsekwencją znacznego zwiększenia ilości pieniądza w obiegu musi stać się podwyższona globalna inflacja. Tyle że choć dla wielu ekonomistów jest to wizja przerażająca, oznaczająca kiepskie warunki dla oszczędzania i inwestowania, to dla innych jest to całkiem użyteczna recepta na rozwiązanie problemu nadmiernego zadłużenia rządów. W końcu obligacje rządowe nie są zazwyczaj chronione przed inflacją, a w wyniku podwyższonej inflacji rządy realnie muszą oddać inwestorom tylko część pieniędzy, które od nich wcześniej pożyczyły.

Najciekawsze jest jednak to, że cała ta dyskusja w ogóle nie obchodzi uczestników rynku finansowego. Inflacji chwilowo nie ma, więc nie ma się czym martwić. A tymczasem wypuszczone na rynek miliardy dolarów, euro i funtów zapewniają krótkookresową ulgę, poprawę koniunktury i polepszenie nastrojów. A wraz z tym wyższe ceny akcji. Wystarczy myśleć kategoriami najbliższych tygodni, a nie lat, aby nie przejmować się inflacją. I nie ma w tym w sumie nic dziwnego.

Pewne rzeczy na rynku zawsze będą nas dziwić. Często niesłusznie. Czasem nie potrafimy po prostu spojrzeć na sprawę z punktu widzenia innych, a w szczególności nie potrafimy zrozumieć, że wystarczy drobna zmiana perspektywy, aby to, co wydaje się dobre, było złe lub odwrotnie.

Ot, weźmy dla przykładu sprawę druku pustego pieniądza przez główne banki centralne świata. Na czele znajduje się oczywiście amerykański Fed, który bez cienia wahania już wydrukował ponad 2 bln całkowicie pustych dolarów, a obecnie najprawdopodobniej przymierza się do druku trzeciego. Fed nie jest tak szczery i prostoduszny, by całą rzecz nazywać po imieniu, czyli drukowaniem pustego pieniądza. Zresztą przecież rzeczywiście fizycznie niczego nie drukuje, otwierając tylko jednym kliknięciem klawisza w komputerze wielomiliardowe linie kredytowe. A dla całej tej operacji wymyślił ładną nazwę „luzowania ilościowego", którego trzecią transzę właśnie rozpoczyna.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację