Rząd węgierski intensywnie poszukuje powodu, który pozwoliłby mu kontynuować obecną „nieortodoksyjną" politykę ratowania gospodarki, która wyraźnie się nie sprawdziła. Polega ona na cięciach wydatków,utrzymaniu podatków obciążających najbogatsze branże, podatku bankowego, oraz w dużej mierze podporządkowuje bank centralny rządowym decyzjom.
Początkowo premier Viktor Orban upatrzył sobie Międzynarodowy Fundusz Walutowy,ale nie udało się zrzucić winy za niedogodności na tę instytucję. Jednocześnie przekonywał,że gospodarka zarządzana przez jego rząd ma się znakomicie i nie potrzebuje pomocy finansowej z zewnątrz, a jedynie ubezpieczenia „na wszelki wypadek", tak jak jest to w sytuacji Polski i Elastycznej Linii Kredytowej MFW. I zaklinał wzrost gospodarczy przekonując,że wyniesie on grubo ponad 1 proc. PKB,podczas gdy właśnie jego nieortodoksyjna polityka doprowadziła do recesji także „grubo" ponad jeden proc. (1,5).
Kiedy jednak ostatecznie fundusz stracił cierpliwość i postanowił się bronić przed pomówieniami, a przedstawicielka MFW powiedziała,że na Węgrzech niezbędne jest pobudzenie wzrostu, a nie dalsze cięcia, w tym między innymi emerytur przyszła kolej na Brukselę. Która naturalnie „domaga się cięć". Oczywiście nadal prognozy Budapesztu są znacznie lepsze, niż wynika to z danych tym razem unijnych.
Węgrzy dzisiaj jak powietrza potrzebują pieniędzy. Najczęściej, jako wartość „koła ratunkowego" wymienia się przynajmniej 15 mld euro. W sytuacji,kiedy na rynkach w przypadku tego kraju trudno jest znaleźć finansowanie , a jeśli już się znajdzie,jest bardzo drogie , pozostają tylko dwa źródła : MFW oraz Unia Europejska, które zresztą działają wspólnie. Z funduszem Węgrzy mają dzisiaj bardzo napięte stosunki. Misja negocjatorów wyjechała z Budapesztu,pozostawiając politykę informacyjną w rękach rządu,który sobie z przyjemnością pohulał, z zamieszczeniem we własnej prasie ogłoszeń piętnujących MFW włącznie.
Teraz minister finansów Gyorgy Matolcsy przekonuje,że bez cięć narzuconych przez Unię Europejską nie będzie możliwe sfinansowanie specjalnych kursów szkoleniowych dla nauczycieli. Bo jego szef , jak każdy polityk, ma ogromne kłopoty z przyznaniem się do błędów. Ale Unia Europejska tak jak MFW , w przypadku Węgier raczej zaleca pobudzanie gospodarki, niż jej duszenie.