Od stycznia MTR spadną do 8 groszy za minutę. Kilka lat temu wynosiły aż... 65 groszy. Wtedy za połączenie komórkowe płaciliśmy jednak 80 groszy za minutę, a dzisiaj płacimy średnio pewnie najwyżej ze 20. Wysokość MTR, nie tylko w Polsce, narzuca operatorom regulator rynku telekomunikacyjnego. Do tej pory jego działania wychodziły na korzyść konsumentom... i operatorowi sieci Play.

Jako nowy, biedniutki gracz na rynku postawił on na niskie ceny, którymi mógł przyciągnąć klientów zabieranych konkurencji, a do tego potrzebne były niskie stawki hurtowe. Inaczej Play by zbankrutował. Dotychczas cele regulatora i tego operatora były więc zbieżne. Protestowały i nadal protestują przeciwko jego działaniom trzy duże sieci komórkowe, dla których spadek MTR oznacza tylko niższe przychody. Co się stanie po dwóch zaplanowanych na przyszły rok obniżkach MTR? Czy ceny detaliczne też spadną, czy tylko zwiększy się marża operatorów?

Rynek telekomunikacyjny należy do najsilniej regulowanych gałęzi gospodarki. Tak już z tym jest, zwłaszcza w Europie, choć Adam Smith i Milton Friedman pewnie przewracają się w grobie. Te regulacje winny jednak czemuś służyć, choćby oszczędnościom dla abonentów. Obniżenie przychodów Plusa, Orange i T-Mobile oraz poprawa wyników finansowych Playa nie są wystarczającym argumentem do interweniowania na dosyć zdrowym rynku komórkowym.